wtorek, 4 września 2012

Rozdział 42


- oczami Zayn’a -

Obudziłem się o 10 : 30 . Jestem rannym ptaszkiem , nie ma co . Przypomniało mi się , że dzisiaj idziemy do wesołego miasteczka . Będzie ubaw ! Założyłem spodnie i bez koszulki zszedłem na dół , aby zrobić sobie coś na śniadanie . Na miejscu siedzieli już wszyscy .
- Witaj śpiąca królewno – powiedział Niall .
- Spadaj – odpowiedziałem mu .
Zauważyłem , że dziewczyny się na mnie dziwnie gapią , jak w obrazek . Postanowiłem to olać . Krzątałem się po kuchni , robiąc sobie kanapki , kiedy usłyszałem głos Harry’ego .
- Ali , jak chcesz to mogę zdjąć dla ciebie koszulkę , nie musisz się tak gapić na Zayn’a !
Rozległ się śmiech .
- Ale on ma rację ! – krzyknął Louis – Sara , zostaw go !
Wybuchły śmiechem , z resztą ja , Niall i Liam też .  
- Widzicie , wam dużo brakuje , dlatego patrzą się na mnie – zaśmiałem się .
Spojrzeli się na siebie porozumiewawczo . Nie wiedziałem co to może oznaczać .
- Tak myślisz ? To patrz ! – powiedział Harry i zdjął koszulkę , a Lou zrobił to samo .
Miny dziewczyn były bezcenne .
- Taa i co ? – powiedziałem z drwiną w głosie .
Obrócili się do Sary i Ali .
- Dziewczyny , co myślicie ? – spytał Lou .
- Emmm …nooo … bo… -  jąkała się Ali .
- Co to jest ?  – przerwała Sara i podeszła do Lou .
Z jego kieszeni od jego bluzki , którą trzymał w ręce wypadła jakaś kartka .

- oczami Sary -

Podniosłam kartkę z podłogi i zaczęłam czytać na głos .

Kochany Synku !

Mam nadzieję , że jakoś się trzymasz i że nie uganiasz się za panienkami , jak to zwykle bywało .Kotku , bardzo za tobą tęsknimy i czekamy aż wrócisz . Pamiętaj o codziennej higienie i zdrowym odżywianiu . Wiem , że nie ma tam domowych obiadków , ale mam nadzieję , że głodny nie chodzisz . Kocham Cię ,

                                                                                                                       Mama

Gdy to przeczytałam , po prostu mnie zatkało .Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać . Nagle rozległ się pojedynczy śmiech Niall ‘a . Spojrzałam na niego .  Leżał na krześle i śmiał się jak opętany . A , że on ma tak zaraźliwy śmiech , wszyscy po kolei zaczęli mu wtórować .
- Co … co to jest ? – usiłował się pytać Harry .
- Nic ! – wrzasnął Lou i wyrwał mi kartkę z ręki .
Wtedy ja też zaczęłam się śmiać .
- „ Pamiętaj o codziennej higienie” -  śmiał się Niall .
- Człowieku ty masz ponad 20 lat ! – powiedział Liam .
Lou robił się coraz bardziej czerwony .
- Ej no dobra zamknijmy się już – powiedziałam .
Zayn odchrząknął i powiedział .
- Sara  ma rację , zamknijmy s… - nie skończył , bo znowu wybuchł śmiechem .
Louis wybiegł z kuchni , a ja za nim . Wbiegł po schodach do pokoju i zatrzasnął się w nim .
Dziwne – pomyślałam . To do niego nie pasuje .
- Louis , otwórz , proszę cię – prosiłam .
Nie odezwał się . Chyba nieźle się wściekł . Zapukałam znowu . 
- Lou , no proszę cię , otwórz . Nie będę się już śmiała , ale otwórz .
Otworzył . Miał policzki mokre od łez i czerwone napuchnięte oczy . Był załamany .
- Louis…
- Dobrze się bawiłaś ?! – krzyknął .
- Louis , to nie tak , nie złość się na mnie ! – powiedziałam .
Obrócił się do mnie tyłem i odszedł  . Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu . Odsunął się .
- Nie wpadłaś na to , że ja nie chcę , żeby ten list ujrzał światło dzienne ? – spytał już spokojniej.
- Louis , no przepraszam , nie wiem co mi przyszło do głowy  , wybacz mi .
- Ohhh… - podszedł do mnie – wiesz , że nie umiem się na ciebie gniewać . Ale obiecaj mi , że nigdy już tego nie zrobisz – powiedział i spojrzał mi w oczy .
- Obiecuję – powiedziałam , a on przytulił mnie .
Do pokoju weszli pozostali .
- Eeee , stary … przepraszamy – powiedział Harry .
- No , głupio nam – zgodził się Liam .
- Wybaczysz ?  – skończyła Ali .
- Ok. , wybaczam – odpowiedział Lou i wszyscy się na niego rzuciliśmy .
Nagle odezwał się Zayn .
- Wesołe miasteczko !
No tak , mieliśmy dzisiaj jechać .
- No to zbierajmy się – powiedziałam .
Po 10 minutach , wszyscy staliśmy gotowi do wyjścia .

* na miejscu *

Wysiedliśmy z auta . Naszym oczom ukazał się wielki młyn diabelski .
- Musimy na to iść ! –powiedział Lou .
Ruszyliśmy w stronę młyna .
- Proszę 7 biletów  - powiedział Zayn .
Po przejściu bramki usiedliśmy w gondolach . Ruszyło ! Widok był niesamowity . Cały Londyn . Po paru obrotach , młyn zatrzymał się . Wyszliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za czymś ciekawym . Naszym oczom ukazał się dom strachów .
- Tooo idziemy – zapytał Harry Ali .
- No jasne – odpowiedziała mu .
W rezultacie , wszyscy się zdecydowaliśmy . Najlepsze były piski Zayn’a .
- Zayn , kotku , już ci nigdy nie pozwolę do tego wejść , przecież ty zawału dostaniesz – powiedział Harry i zaczął mu miętolić policzek . Zayn w odpowiedzi trzepnął go w łeb.
- Może się jakoś podzielimy i każdy pójdzie w swoją stronę ? – zaproponował Niall .
Zgodziliśmy się . Wyszło na to , że ja i Lou byliśmy razem , Ali z Harrym , i reszta .

 - oczami Ali -

- To gdzie idziemy ? – spytałam .
- Hmm… nie widzę tu nic ciekawego – odpowiedział mi Harry .
Porozglądałam się .
- Patrz , wróżka – wskazałam palcem .
- Chcesz tam iść ? – spytał zdziwiony .
- No , a co nam szkodzi ?
Weszliśmy do środka . Panowała dziwna atmosfera  . Wszędzie czerń i fiolet .Przy stoliku siedziała starsza pani , ubrana w błyszczącą sukienkę .
- Chodźcie do wróżki Adeli – odezwała się .
Spojrzałam na Harry’ego . Usiedliśmy na krzesłach .
- Podaj dłoń – zwróciła się do Harry’ego .
Niepewnie wyciągnął do niej rękę . Milczała chwilę , po czym odezwała się .
- Twoja linia życia dużo mówi . Widzę szczęśliwą przyszłość . Pieniądze , cudowną żonę i dzieci . Ale co to ? Coś się stanie . Coś się stanie w najbliższej przyszłości . W przeciągu kilku miesięcy , nie więcej .
Spojrzałam na Harry’ego . Jego mina była bezcenna . Był przerażony . Wyszliśmy z namiotu .
- Harry , czemu nic nie mówisz ? – spytałam .
- Czy ty słyszałaś co ona powiedziała ?
- Nooo – zaśmiałam się – będziesz mieć pieniądze , cudowną ŻONĘ i DZIECI – zaakcentowałam słowa żona i dzieci .
- Ale nie o to mi chodzi . Stanie się coś…
- Harry , proszę cię  , nie mów mi, że jej uwierzyłeś .
- To wróżka .
- Wróżka wyłudzająca pieniądze od ludzi .
Wzruszył ramionami . Zauważyliśmy faceta z watą cukrową , więc do niego podeszliśmy .


-oczami Liam'a-


- Ludzie, jak można tak dużo jeść?! Przecież on zaraz pęknie!- krzyczałem, wskazując rękami na Niall'a.
-Mnie się pytasz?- powiedział niechętnie Zayn, opierając się łokciem o stolik, przy którym siedzieliśmy już od godziny.
- Skończyłem- powiedział Niall- trzy hot-dogi, dwa hamburgery, dwa jabłka w karmelu i jedna, wielka wata cukrowa!- wymieniał uradowany.
- Nie rozrywa cię może od środka?- zapytałem.
- Nie, nic takiego nie czuję- uśmiechnął się szeroko.
- Dobra, koniec tego dobrego. Teraz idziemy tam!- wykrzyczał Zayn i wskazał palcem na... ogromną kolejkę górską. Szybko pobiegł do kasy po bilety, a ja i Niall byliśmy już w drodze w wyznaczone miejsce.
- Chyba żartujesz!- krzyknął Niall- przecież ja tam zwrócę to jedzenie!
- Trzeba było tyle nie jeść- powiedział Zayn, który właśnie do nas dołączył- A wiesz co jest najlepsze?
- Nie, nie wiem, ale wiem, że zaraz mi powiesz.
- Ta oto kolejka- wskazał palcem na kolosa obok nas- nosi nazwę w sam raz dla ciebie, a mianowicie "Paw"- zaczął się śmiać, a ja dołączyłem do niego. Niall niepewnie spojrzał w górę, ale nic nie powiedział. Byliśmy już przed samym wejściem na kolejkę. Wsiedliśmy do wagonika i powoli ruszyliśmy w górę. Nie powiem, było strasznie wysoko. Wjechaliśmy na samą górę i zaczęliśmy lekko skręcać. Nagle, w momencie zaczęliśmy spadać w dół, a potem szybko wróciliśmy w górę. Obróciliśmy się do góry nogami i znowu zjechaliśmy w dół. Takie kółko powtórzyło się jeszcze dwa razy. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje i jak się nazywam. Czułem się jakbym leciał. Nagle bardzo mocno nami szarpnęło. Oderwałem się od siedzenia i gwałtownie przywarłem do niego z powrotem. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że przejażdżka się skończyła. Popatrzyłem na Zayn'a. Miał zamknięte oczy, ale się śmiał. Potem spojrzałem na Niall'a, wyglądał tak jakby zaraz miał zwrócić. Szybko wysiadł z kolejki i biegiem ruszył do łazienki.
- Wiedziałem, że tak będzie- zaśmiał się Zayn. Ruszyliśmy w stronę toalet, zobaczyć czy nasz przyjaciel jeszcze żyje. Ku naszemu zaskoczeniu właśnie wychodził z kabiny. Był cały zielony, podszedł do umywalki i oblał twarz zimną wodą.
- Nigdy więcej...- wydusił i spojrzał na nas wzrokiem mordercy. Nie zwracając na nic uwagi zaczęliśmy mu uciekać. Wybiegliśmy na zewnątrz i biegliśmy przed siebie. Po gonitwie lekko zwolniliśmy. Obejrzałem się do tyłu i nie zdążyłem nic powiedzieć, bo blondyn rzucił się na mnie i Zayn'a. Upadliśmy na ziemię. Zayn śmiał się w niebogłosy, Niall darł się równie głośno, a ja starałem się zapanować nad sytuacją. Wokół nas zrobiło się już duże zbiorowisko. Zebraliśmy się i szybkim tempem ruszyliśmy w stronę karuzeli dla dzieci.

-oczami Zayn'a-

Nadal rozbawiony całą sytuacją przystanąłem, żeby odetchnąć.
- Ciekawe gdzie podziewa się reszta?- zapytał Liam, który patrzył na dzieci, kręcące się w kółko na karuzeli.
- Znam odpowiedź na twoje pytanie- powiedział Niall i wskazał na dwa konie na karuzeli. Na jednym z nich siedziała Sara. Śmiała się, a był to nadal rzadki widok, a na drugim wygłupiał się Louis. Udawał, że jest na rodeo i łapie kowboi na lasso. To naprawdę wyglądało komicznie, bo krzyczał przy tym: "I ha... Ja Brytyjczyk łapię na lasso kowboi z Dzikiego Zachodu. Świat schodzi na psy!". To było nie do opisania.
Kiedy karuzela się zatrzymała podeszliśmy do naszego "Brytyjskiego Kowboja" i jego dziewczyny.
- Witajcie przybysze z Zachodu. Co wy na to aby poszukać naszej drugiej parki i wrócić do domu?- zapytał Liam.
- Oczywiście mój drogi kompanie, tylko najpierw zaprzęgnę swojego wiernego rumaka i razem z moją dziewczyną ruszę ku zachodzącemu słońcu- powiedział dumnie Louis i przewrócił Niall'a tak, że ten upadł na ręce i opierał się dłońmi i kolanami o ziemię.
- Proszę moja kochana, zasiądź wygodnie na mym pięknym rumaku i razem opuśćmy to miejsce.
- Czyś ty kompletnie zwariował?! Ja nie jestem żadnym koniem, tylko podobno twoim przyjacielem!- krzyknął Niall, podnosząc się z ziemi. Strzelił Louis'owi focha i ruszył przed siebie.
- Niall, zaczekaj! Przecież wiesz, że cię kocham. Nie obrażaj się o takie głupstwo!- krzyczał za nim Lou.
- Wybaczcie ci tylko pod jednym warunkiem- blondyn zatrzymał się i odwrócił w naszą stronę.
- Zrobię co zechcesz!
- Jak będziemy w domu to zrobisz kolację dla wszystkich, potem naszykujesz mi kąpiel, a następnie włączysz mi film, a kiedy już zasnę, przeniesiesz mnie do mojego pokoju i tulisz do snu- powiedział z wielką powagą Niall, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Ty tak na serio?- zapytał Lou przez śmiech.
- Jak najbardziej- odpowiedział mu.
- Dobra zgoda, a teraz chodźmy poszukać Hazzy i Ali- polecił Louis i ruszyliśmy na poszukiwania.

-oczami Louis'a-

Trochę mnie zdziwiły rozkazy Niall'a, no ale co począć.
Chodziliśmy po całym wesołym miasteczku, ale nigdzie nie było ani Ali, ani Harry'ego.
- Może po prostu do nich zadzwonimy- zaproponowała Sara.
Ja wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer Loczka.
- Halo...- usłyszałem w telefonie.
- Harry, gdzie wy jesteście?! Szukamy was już od godziny. Zaraz zamykają miasteczko!- krzyczałem do słuchawki.
- Nie gorączkuj się tak, bo ci żyłka na szyi wyskoczy- zaśmiał się Harry- Jestem z Ali w domu- powiedział spokojnie.
- Gdzie?! Jak to w domu?!
- No normalnie. Nudziliśmy się więc urządziliśmy sobie długi spacer, a teraz jemy kolację.
- Dobra. Nie ważne. My zaraz ruszamy do domu więc nie narozrabiajcie tam- powiedziałem.
- Bardzo śmieszne. Dobra to do zobaczenia- powiedział i się rozłączył.
- No i?- zapytał Liam.
- Są już w domu i jedzą kolację- powiedziałem
- A to samoluby- oburzył się Niall i ruszyliśmy w stronę domu.
Doszliśmy na parking i wsiedliśmy do mojego kochanego autka. Było już ciemno, a niebo było zachmurzone. Zaczęło padać, a na horyzoncie widać było błyskawice.
- No ładnie...- powiedział Liam.
- Przynajmniej nie zaczęło padać jak byliśmy w wesołym miasteczku- powiedział Niall.
- Na kolejce górskiej- dodał swoje trzy grosze Zayn, a Liam zaczął się śmiać.
- Na kolejce?- zapytała Sara.
- Cicho!!! I tak jesteś wściekły na tych pajaców więc na ciebie już nie chcę się wkurzać- krzyknął Horan.
- Dobra nie wnikam- powiedział Sara i włączyła radio. Właśnie kończyła się piosenka "Blow me"- Pink, a zaczynało się nasze "One thing". Liam zaczął śpiewać swoją solówkę razem z radiem, a kiedy przyszła kolej nieobecnego Harry'ego, Sara zajęła jego miejsce. Przez całą piosenkę godnie zajmowała jego miejsce(oczywiście tylko ten jeden raz). Miała taki piękny głos. Kiedy piosenka się skończyła, zapadła cisza.
- Chłopaki?- zaczęła Sara- Jak to jest słyszeć swoją piosenkę w radiu?- jej pytanie zszokowało nas wszystkich.
- Yyyy... Sam nie wiem. Trochę śmiesznie, ale też cieszymy się, że tworzymy muzykę, którą mogę wszyscy usłyszeć- powiedział Zayn.
- A czemu pytasz?- nie mogłem się powstrzymać od zadania tego pytania.
- Po prostu jestem ciekawa jak to jest- powiedziała i popatrzyła na mnie- Kiedyś to było moje marzenie, żeby usłyszeć się w radiu.
- A teraz? Nadal o tym marzysz?- zapytał Liam.
- Czy ja wiem...- powiedziała i w tym samym czasie podjechaliśmy pod dom. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Niall otworzył je i weszliśmy do środka.
- Louis?- zwrócił się do mnie- mam nadzieję, że pamiętasz, że teraz robisz nam kolację?
- Niestety tak, ale potem nie miej do mnie pretensji, że się czymś zatrułeś- odpowiedziałem mu i wszedłem do kuchni.
Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić. Zajrzałem do lodówki, ale nic w niej nie znalazłem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do pizzerii. Zamówiłem trzy różne pizze i wyszedłem przed dom. Czekałem na dostawcę, a kiedy się pojawił, zapłaciłem mu i wróciłem do kuchni. Rozłożyłem kawałki na talerzach i postawiłem je na stole.
- KOLACJA!!!- krzyknąłem i w momencie przy stole siedzieli już Liam, Zayn i Sara- a gdzie Niall i Harry z Ali?
- Niall już idzie, a Harry i Ali są zamknięci w pokoju, a ja nie wnikam co tam robią- zaśmiał się Zayn.
- Jedzenie!- krzyknął uradowany Niall, który właśnie się do nas dosiadł.
- Smacznego życzę- powiedziałem i zabrałem się za kawałek jednej z pizzy.
- Widzę, że poszedłeś na łatwiznę i zamówiłeś, a nie zrobiłeś jedzenie- powiedział Liam.
- Owszem, ale w zamian zamówiłem nowe rodzaje, bo wiem, że Niall'ek lubi nowości.
- Ta jest pyszna...- powiedział nasz głodomor - Czuję ser, szynkę, pomirody, ogórki, paprykę, pieczarki i... boczek- wymieniał.
- Ja mam tą samą- powiedzieli równo Zayn i Sara.
- Moja jest z...- zaczął Liam- Zaraz! Tą samą?! Niall, powiedz jeszcze raz co na niej masz!
- Po co?- zapytał. Sam nie wiedziałem o co mu chodzi. Wszyscy byliśmy tak zajęci jedzeniem, że nie zwracaliśmy uwagi na panikującego Liam'a.
- A po to, że o ile się nie mylę to wymieniłeś OGÓRKI!!!- wrzasną na cały dom.
Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że Sara też to je.
- No nie, znowu to samo!- powiedziałem chórem z chłopakami, a Sara wstała od stołu. Wyszła z kuchni i pobiegła w stronę schodów. Ruszyliśmy za nią, ale była za szybka.

-oczami Harry'ego-

Siedziałem razem z Ali w moim pokoju i odpisywaliśmy fankom na twitterze. Nagle, bez pukania weszła do nas Sara. Podeszła do nas i odepchnęła Ali na łóżko, a mnie przyciągnęła do siebie.
- Co ty wyrab...- nie skończyłem, bo ona pocałowała mnie prosto w dziób . Nie wiedziałem co się dzieję. Odsunąłem od siebie Sarę i popatrzyłem na nią.
- Co się z tobą dzieje?! Przecież ja mam dziewczynę, na dodatek twoją siostrę. A ty... ty masz chłopaka, który stoi tam- powiedziałem i wskazałem na drzwi, w których stali pozostali.
- Znowu zjadła ogórki- powiedział Liam. Wtedy już wiedziałem o co chodzi. Popatrzyłem na Ali. Siedziała na łóżku i patrzyła się na siostrę. Wiedziała, że to nie była moja wina bo podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. W tym momencie popatrzyłem na Louis'a. Miał łzy w oczach, chociaż też wiedział, że Sara nie jest tego świadoma. Niall złapał Sarę za rękę, która o dziwo nic nie mówiła. Kiedy wszyscy już wyszli, zamknąłem za nimi drzwi i nie wracając co się przed chwilą stało wróciliśmy z Ali do poprzedniego zajęcia.

-oczami Louis'a-

Zayn i Liam poszli do łazienek, a ja i Niall zaprowadziliśmy Sarę do kuchni, żeby podać jej leki.
- Tu są- powiedział blondyn, wyjmując z szafki pudełko z tabletkami.
Podaliśmy jej jedną tabletkę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Aby lek mógł zadziałać, Sara musi położyć się spać. Wszedłem do pokoju, a Niall pomógł mi położyć ją na łóżku.
- Dlaczego ona nic nie mówi?- zdziwiłem się.
- Nie wiem, może to takie objawy?
- Może... Dzięki za pomoc- powiedziałem, a mój przyjaciel wyszedł z pokoju. Już miałem zamykać drzwi, ale Niall się wrócił.
- Wybaczam ci tego rumaka- uśmiechnął się i poszedł do siebie.
Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku, obok Sary. Moja Marchewka już spała, więc sam postanowiłem się położyć. Przebrałem się w piżamę i zająłem miejsce obok mojej dziewczyny.

Jooooł !!! Ta da ! Rozdział 42 , czyli ten, od którego rozdziały są dłuższe :D cieszycie się ? Podobał się ?  
Aisa :P

2 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że teraz rozdziały są dłuższe. Ten był naprawdę fajny. Hehe i znowu te ogórki. ;P Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. no moze wreszcie uda mi sie dodac komentarz. Przez tą tabelkę z wypełnianiem tego kodu czy co to nier mogłam żadnegododac bo coś się nie chciało wczytac. Czytam wasze rozdziały cały czas a czemu nie komentowałam to juz wam wyjaśniłam.
    Strasznie się oczywiście cieszę że rozdziały będą dłuuuugie, kocham długie rozdziały, niestety ja takich nie mogę dodawac bo nie mam za bardzo czasu na pisanie ich, a teraz jeszcze będzie trzeba się uczyc.
    Ten rozdział tak wgl jest zajebisty! Eh, zresztą jak każdy poprzedni, ogólnie mówiąc to: kocham was!!! CZekam nn <33

    OdpowiedzUsuń