sobota, 1 września 2012

Rozdział 39

-oczami Harry'ego-

Obudziłem się o 8.17. Momentalnie wstałem i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby, "ułożyłem" włosy i ubrałem się. Wyszedłem i zobaczyłem  budzącą się Ali.
- Dzień dobry kochanie- przywitałem się, całując ją w czoło.
- Hej- ziewnęła- Co ty taki szybki?
- Już nie miałem ochoty leżeć, więc wstałem- odpowiedziałem.
- Ahaaa...
- Ali, mam pytanie.
- Coś się stało?- zapytała, przechodząc do pozycji siedzącej.
- Nie, nic tylko... Louis i ja idziemy dzisiaj we dwóch na miasto i chciałem zapytać, czy nie masz nic przeciwko?- wydusiłem z siebie.
- Oczywiście, że nie. To twój najlepszy przyjaciel i nie dziwię się, że chcesz spędzić z nim czas- powiedziała i pocałowała mnie.
- Dzięki- odwzajemniłem pocałunek i puściłem ją do łazienki. Kiedy wyszła udaliśmy się na śniadanie.

-oczami Sary-

Kocie- usłyszałam miły głos- Marchewko, czas wstać...- wyszeptał mi do ucha ten sam głos. Wiedziałam, że to Louis, więc musiałam się z nim trochę podroczyć. Obróciłam się na drugi bok i dalej udawałam, że jeszcze śpię- O nie, koniec tego dobrego- nie wiedziałam co to może oznaczać więc się nie ruszałam. Przez chwilę nic się nie działo. Trochę mnie to niepokoiło i nagle stało się...
- Co ty robisz do cholery?!?!?!- zaczęłam się wydzierać, bo Lou na mnie skoczył.
- Nie chciałaś wstać po dobroci, więc musiałem sięgnąć po drastyczne środki- powiedział i zsunął się na miejsce obok mnie.
- Mogłeś dać słodkiego buziaka, a nie uwalać się na mnie- powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem- Nie wiem jak mi to wynagrodzisz...- strzeliłam mu focha.
- Oj no, nie gniewaj się. Przepraszam... Dasz mi tego buziaka?
- Chyba śnisz kochanie- odpowiedziałam i wstałam. Chciałam wejść do łazienki, ale on zagrodził mi drzwi.
- Yyy... Chcę tam wejść.
- Wiem, ale cię nie wpuszczę- zrobił grobową minę.
- A to dlaczego?
- Nie ma buziaka, nie ma łazienki.
- I to ma być według ciebie szantaż?- zaśmiałam się.
- Wiesz... Nie wiem, czy zechcesz zejść na śniadanie w piżamie.
No tak, przecież tam miałam ubranie i z resztą musiałam się umyć i uczesać.
- Kochany kocie, wpuścisz mnie do łazienki?- zrobiłam maślane oczka.
-Dasz mi buziaka?- zrobił dzióbek.
- Louis!!! Wpuść mnie!- krzyknąłem i dałam mu krótkiego cmoka.
- Eee... Co to miało być?- oburzył się. Wtedy już nie wytrzymałam i namiętnie go pocałowałam- Od razu lepiej- powiedział i wpuścił mnie do łazienki.
- Dziękuję!- krzyknęłam już zza drzwi.
- Proszę, a przy okazji. Dzisiaj ja i Harry idziemy na męski wypad na miasto. Mogę iść?
- Ty mnie pytasz o zgodę?!- aż wyjrzałam z łazienki.
- No tak, w końcu jesteś moją Marchewką, więc pytam.
- Jasne, że możesz kocie, a teraz pozwól mi dokończyć poranną toaletę- powiedziałam i schowałam się w łazience.

-oczami Liam'a-

Byliśmy w hotelowej restauracji. Brakowało tylko Louis'a i Sary.
- Gdzie oni są, przecież śniadanie na stole- oburzył się Niall.
- Nie gorączkuj się, już jesteśmy- powiedział Lou, który razem z Sarą właśnie się dosiedli- Życzę smacznego- powiedział i zabrał się za bułkę z serem.
Po 10 minutach byliśmy już po śniadaniu.
- Idziemy się pakować?- zapytałem.
- Ja już jestem gotowy, ale chciałem sobie kupić nową koszulkę w paski, ktoś chętny na zakupy?- powiedział Louis.
- Ja!- zgłosił się Harry- też już jestem spakowany, więc mogę iść.
- Ty to wiadomo, i tak byliśmy umówieni skarbie- powiedział mu Lou- To chodź, skoro nikt inny nie chce- powiedział i odeszli od stołu, a ja i reszta poszliśmy się pakować.

-oczami Louis'a-

Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się w stronę centrum.
- Ty na serio chcesz sobie kupić kolejne paski?- zapytał w pewnej chwili Hazza.
- Pasków nigdy dość- zaśmiałem się i skręciłem w stronę galerii handlowej. Weszliśmy do środka i popatrzyłem na mojego towarzysza.
- Prowadź- powiedział i już byliśmy w drodze do H&M. Weszliśmy w dział męski i podszedłem do wieszaka z bluzkami.
- Co powiesz na tą?- zapytałem i spojrzałem w bok, ale Harry'ego nie było- Harry? Harry?!- zacząłem panikować.
- Zobacz jakie to piękne!!!- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Harry'ego z DAMSKĄ BIELIZNĄ(???) w ręce.
- Co to jest, dla kogo to?!- zacząłem zadawać pytania.
- To jest seksowna bielizna i myślę, że dla Ali będzie idealna- uśmiechnął się szeroko.
- To wy już ten tego?!- zdziwiłem się.
- Nie no co ty, ale nawet nie wiesz jakbym chciał. No, ale ta złamana ręka nam to na razie uniemożliwia- zasmucił się- Na szczęście jeszcze tylko trochę i ręka będzie w pełni sprawna.
- A ty masz zamiar jej to kupić?- wskazałem na skąpą bieliznę.
- Tak i mam nadzieję, że się ucieszy- uśmiechnął się- A ty wybrałeś już te paski?- zapytał i popatrzył na wieszaki, przy których staliśmy.
- Tak, tą- zabrałem ciuch i poszliśmy w stronę kas. Rozglądałem się jeszcze po sklepie i nagle zobaczyłem najpiękniejszą rzecz na ziemi (po za Sarą oczywiście). Podbiegłem do manekina, który miał na sobie białą koszulkę z wielką MARCHEWĄ na przodzie.
- Ja to chcę!!!- wydarłem się na cały sklep. Byliśmy skończeni, bo wszystkie dziewczyny, które były w sklepie do nas podbiegły. Błagały o autografy i zdjęcia, a my nie mogliśmy odmówić. Zeszło nam na tym trochę czasu, a kiedy już byliśmy wolni spojrzałem na zegarek.
- Już 17.30?!- osłupiałem.
- Która?!- zdziwił się Harry- A weszliśmy tu tylko po koszulkę- zaśmiał się i poszliśmy prostu do kas. Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
- To gdzie teraz?- zapytałem.
- Na lody!- krzyknął Hazza, dosłownie jak małe dziecko.
Skierowaliśmy się do jakiejś lodziarni. Ja chciałem tylko dwie gałki, ale mój kompan uparł się na deser lodowy. Uległem mu, kiedy zobaczyłem jak kelnerka podaje innym osobom deser truskawkowy.
Usiedliśmy w rogu i czekaliśmy na nasze zamówienie. ja wziąłem sobie "Karmelowe szaleństwo", a Harry "Małpi gaj". Nie wiedzieliśmy do końca co to takiego, ale ta nazwa brzmiała zachęcająco. Kelnerka podeszła do nas po 15 minutach. Ja dostałem swój deser, a Harry swój. Uważnie mu się przyjrzałem i aż mnie zatkało. Lody o smaku wanilii, czekolady, truskawki i bananów, na tym tona bitej śmietany i polewy czekoladowej, to wszystko posypane rozkruszonymi M&M's-ami i bananami.
- To jest piękne! krzyknął Hazza i zaczął się obżerać. Ja kulturalnie jadłem swoje lody, a kiedy skończyłem, byłem najedzony jak nigdy. Harry był dopiero w połowie jedzenia, ale kiedy pytałem czy mam mu pomóc on patrzył na mnie wzrokiem mordercy. Po jakiś 20 minutach udało mu się wepchnąć do buzi ostatnią łyżkę lodów.
- Nigdy więcej!- powiedział i odetchnął z ulgą.
- To co, wracamy do hotelu?- zapytałem.
- Nie! Ja chcę jeszcze do filmów!- powiedział, a ja przyznałem mu rację. Weszliśmy do sklepu z płytami DVD i zaczęliśmy przeglądać półki. Ja wybrałem komedię, a on horror (normalka). Zapłaciliśmy za nasze zakupy i skierowaliśmy się do wyjścia. Po drodze zatrzymało nas jeszcze kilka fanek, ale w końcu udało nam się wyjść. Do hotelu mięliśmy pół godziny drogi.
- Harry, jak wam się układa z Ali?- zapytałem.
- Doskonale, a czemu pytasz?
- A tak jakoś.
- A między tobą, a Sarą coś jest?- zatkało mnie, bo co miałem mu powiedzieć.
- Sara nadal przeżywa ten gwałt i nie pozwala się dotykać- zacząłem inny temat.
- No tak, wcale jej się nie dziwię. Po jutrzejszym koncercie w Londynie musimy iść z tym na policję, czy tego chcą czy nie- powiedział stanowczo, a ja się z nim zgodziłem.
Gadaliśmy jeszcze o różnych sprawach, a on na szczęście nie wracał to tematu Sary. Na dworze było już ciemno. Doszliśmy do hotelu i skierowaliśmy się do windy. Wjechaliśmy na nasze piętro i rozeszliśmy się do pokoi, dziękując za dzisiejszy dzień. Brakowało mi trochę takich właśnie dni, ale teraz przynajmniej mam Sarę, która wypełnia mój czas. Kiedy wszedłem do pokoju moja Marchewa siedziała na łóżku. Chyba płakała.
- Hej kochanie, coś się stało?- zapytałem i usiadłem obok niej.
- Nie, nic- powiedziała i wytarła łzę- Po prostu, kiedy byłam z Ali na balkonie to widziałyśmy Mariana. Stał i się na nas gapił. Nie mogłam znieść jego widoku, więc wbiegłam do pokoju, a Ali wróciła do siebie. Od tamtej pory siedzę tutaj i czekam na ciebie- powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie martw się. Jeszcze dzisiaj stąd wylatujemy i nie musisz się go obawiać- podniosłem jej głowę i popatrzyłem głęboko w oczy- Kocham Cię- powiedziałem po polsku.
- Ja ciebie też- odpowiedziała również po polsku. Mogliśmy używać tych słów wszędzie, bo nikt nas nie zrozumie. Mieliśmy jeszcze dwie godziny do odlotu samolotu, więc musieliśmy się zbierać. Zadzwoniłem do chłopaków i umówiliśmy się za 20 minut przy recepcji. Wykorzystałem ten czas na przytulanie mojego skarba. W pewnym momencie ona zaczęła nucić jakąś piosenkę. Ona ma taki piękny głos, a plan Vici niedługo miał się spełniać.
- Co to?- zapytałem, bo nie mogłem skojarzyć co to jest.
- Sama nie wiem. Jak byłyśmy z Ali małe to mama nam to nuciła do snu. Nie znam słów, a tym bardziej tytułu, ale czasami sobie to nucę, kiedy jest mi źle- powiedziała, a ja ją pocałowałem.
- Musimy się zbierać- powiedziałem i wstałem z łóżka. Wziąłem nasze walizki i pokierowałem się do drzwi.
- Louis- zatrzymała mnie Sara.
- No...
- Kocham Cię mój ty kocie- powiedziała i podeszła do mnie, patrząc mi w oczy.
- Ja Ciebie też i nawet nie wiesz jak mocno- powiedziałem i ostatni raz pocałowałem. Wyszliśmy na korytarz i wjechaliśmy windą do naszej paczki.

-oczami Niall'a-

Byliśmy już w drodze na lotnisko. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Poszliśmy na odprawę i po jakieś kanapki na drogę do restauracji lotniskowej. Każdy wziął po jednej bułce, a ja trochę więcej. Potem skierowaliśmy się do naszego samolotu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca.
Po dwóch godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Domek!!!


Siemka. Ten rozdział jest z dedykacją dla Patrycji, ponieważ wczoraj napisała mi na gg, że jeśli nie dodam rozdziału to mnie zabije, więc wolałam nie ryzykować. Dziękuję Wszystkim i Każdemu z osobna za komentarze i mam nadzieję, że teraz też coś napiszecie.
Następny rozdział to plan Vici, więc liczę na Was !! :P
Pozdrawiam...
Kama ;**

2 komentarze:

  1. Hahahah :D . Masz racje , lepiej ze mną nie zadzierac xd . A co do rozdziału to brak mi słów , nie wiem poprostu jak ując , że jest świetny ^^ . Ja chcę następny ! xx

    ~Patrycja xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW ;* Prześwietny, no ;D
    Zapraszam na 3 rozdział na http://foreveryoungonedirection-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń