piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 38

-oczami Harry'ego-

Zostałem z Louis'em sam w pokoju.
- Więc, chcesz spędzić ze mną trochę czasu, tak?- zacząłem rozmowę.
- Tak, dokładnie. Ostatnio nie masz dla mnie czasu. Czasem zamienisz ze mną zdanie lub dwa. Kiedyś byliśmy nierozłączni, pamiętasz?
- Pamiętam, oczywiście. Ale wiesz, wtedy nie miałem dziewczyny, a...- nie dokończyłem bo mi przerwał.
- Ale wtedy miałeś mnie i to ci wystarczało. Jutro mamy dzień wolnego, dlatego porywam cię i idziemy we dwóch na miasto, co ty na to?
- Yyy... No nie wiem...
- No nie daj się prosić. Nawet nie wiesz jak mi cię brakuje mój ty kochaneczku- uśmiechnął się łobuzersko. Wiedział doskonale, że za ten uśmiech jestem gotów się zgodzić.
- Dobraaa... Niech ci będzie- zgodziłem się po sekundzie namysłu.
- Jest, wielkie dzięki. Nie pożałujesz swojej decyzji!- krzyknął i uradowany wybiegł z pokoju, a ja czekałem, aż Ali wyjdzie z łazienki.

-oczami Zayn'a-

Siedziałem z Liam'em i Niall'em w pokoju i z nudów spojrzałem na zegarek. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem!
- Chłopaki... Nie wiem czy wiecie, ale za dwie godziny mamy koncert!- powiedziałem i poszedłem do łazienki.
- Co?!- krzyknął Niall, wypluwając z buzi chipsy, które akurat jadł.
Już z łazienki słyszałem jak Liam drze się na Horan'a, że go opluł i jeszcze mu za to zapłaci. Kiedy wyszedłem, Liam właśnie wracał do pokoju.
- Gdzie byłeś?- zapytałem.
- U Paul'a, zapytać się za ile wyjeżdżamy i powiedział, że mamy 5 minut na zejście do holu!
- Aaaaaaa...- krzyczał Niall, krzątając się po pokoju- Jestem głodny!
-Wiemy...- powiedziałem równo z Liam'em.
- Dobra, chodźcie- złapał nas za ręce i wyprowadził z pokoju- Później coś zjem.
- Skoro tak mówisz...- powiedziałem i już byliśmy w drodze na hol.

-oczami Sary-

Kończyłam się właśnie malować, kiedy usłyszałam telefon Louis'a.
- Halo..., co?!, dobra zaraz będziemy..., nie dramatyzuj..., już idziemy...
Wyszłam z łazienki i podeszłam do fotela, na którym był mój sweterek.
- Kto dzwonił?- zapytałam.
- Zayn- podszedł do mnie i delikatnie pocałował- Mamy być, jak on po ujął, za minutę w holu, bo inaczej po nas- uśmiechnął się, a ja zrobiłam wielkie oczy.
- To co my tu jeszcze robimy? Zaraz spóźnimy się na koncert!
- Jaki... Aaaa...- dopiero teraz załapałem- No to dawaj ostatniego buziaka i idziemy- uśmiechnął się, a ja zrobiłam to o co poprosił- Mmmm... Jaki słodki- mlasnął i podał mi mój sweterek. Pomógł mi go założyć i wybiegliśmy z pokoju. Czekaliśmy na windę, a kiedy przyjechała wsiedliśmy do niej. On objął mnie w pasie i jeszcze raz pocałował. Oderwaliśmy się od siebie i drzwi otworzyły się. Podbiegliśmy do naszej "grupy" i wyszliśmy przed hotel. Wsiedliśmy do samochodu wynajętego przez Paul'a i po 10 minutach dojechaliśmy na tyły sali koncertowej. Chłopcy założyli ciemne okulary i kaptury na głowę. Weszliśmy do środka i pokierowaliśmy się do garderoby.

-oczami Ali-

Siedziałam razem z siostrą na kanapie i patrzyłam na Vici, która właśnie podawała chłopakom ubrania. Oni poszli się przebrać, a dziewczyna podeszła do nas.
- Hej dziewczyny. Wszystko ok?- zapytała.
- Tak, jasne- odpowiedziałam- Wiesz co... Podziwiam cię.
- Mnie, ale za co?- zrobiła wielkie oczy.
- Że wytrzymujesz z nimi przed każdym koncertem.
- Haha... Tak, trudno było do tego przywyknąć, ale udało mi się. Teraz mogę powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi- uśmiechnęła się, a chłopaki wyszli z przymierzalni- A teraz przepraszam, ale muszę się zająć tymi oszołomami- puściła do nas oczko i wróciła do chłopaków.
Po ostatnich poprawkach chłopcy byli gotowi do wyjścia na scenę. Zdążyli powiedzieć tylko szybkie "dzięki" i już ich nie było.
- Dziewczyny, idziemy- powiedziała Vici- trzeba ich przypilnować.
- Jasne- odpowiedziałam równo z Sarą i udałyśmy się w kierunku sceny.
Za kurtyną było wspaniale. Widziałam jak chłopcy bawią się na scenie. Nagle podbiegł do Sary Liam i zabrał jej butelkę z wodą, która akurat trzymała w ręce.
- Mogę, dzięki- i wrócił na scenę. Myślałam, że chce się napić, ale bardzo się pomyliłam. Chłopak podbiegł do Niall'a i chlusnął mu wodą prosto w twarz.
- Mówiłem, że zapłacisz mi za to oplucie- śmiał się Liam, ale zaraz się opanował, bo musiał zaśpiewać solówkę w "I want". Nie wiedziałam o co chodziło z tym opluciem, ale i tak śmiałam się niczym hiena.
Koncert dobiegł końca i chłopcy zbiegli ze sceny. O razu podbiegłam do Hazzy i ucałowałam go, gratulując świetnego występu. Poszliśmy do garderoby. Nasze gwiazdy przebrały się i mogliśmy wracać do hotelu. Udaliśmy się na tyły budynku, gdzie czekał na nas Paul i Vici.
- Wsiadajcie- powiedział, otwierając drzwi. Wszyscy posłusznie weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca.
- Słuchajcie- zaczął Paul- Ja i Vici jutro rano wracamy do Londynu, aby przygotować ostatni koncert. Wy macie samolot nocny, więc cały dzień leniuchujecie. Kiedy będziecie już w Londynie dajcie znać, że żyjecie. A teraz migiem do łóżek!- powiedział. Nawet nie zauważyłam, że dojechaliśmy pod hotel. Udaliśmy się do swoich pokoi. Ja od razu poszłam się umyć i położyłam się do łóżka.

-oczami Louis'a-

Siedziałem razem z Sarą na moim łóżku. Ona wtulała się we mnie a ja całowałem ją po głowie.
- Dobrze mi z tobą- powiedziała nagle.
- Mnie z tobą też- odpowiedziałem- Ale wiesz, ja od samego początku wiedziałem, że my będziemy razem- zaśmiałem się.
- Jak to?- zapytała, podnosząc głowę na wysokość mojego wzroku.
-No po prostu. Wiesz... Ręczniki, potem ty w wannie, a potem ogórki i nasz hmmm... Pierwszy pocałunek...- uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Ha ha... Ale śmieszne. Wiesz, że ręczniki i wanna to było tylko nieporozumienie- uśmiechnęła się- Wtedy to mnie przerażało, ale teraz, jak o tym pomyśle to było to całkiem zabawne.
- Tak, dokładnie. A teraz kiedy już jesteśmy razem to...
- To, co???
- To chyba nie musisz się aż tak krępować, no nie?- zapytałem, a ona wbiła wzrok w ścianę- Powiedziałem coś nie tak?
- Nie, nic, po prostu... Przypomniał mi się... Marian- powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza- Znowu stanął mi przed oczami tamten wieczór- teraz już rozpłakała się na dobre.
- Nie płacz. Przepraszam. Nie powinienem tego mówić, przepraszam- mówiłem i przytuliłem ją.
- Nie szkodzi, po prostu ta sytuacja zostanie ze mną na zawsze. Nic na to nie poradzę. Na szczęście mam ciebie i nie myślę o tym tak często jak wcześniej- powiedziała i lekko mnie pocałowała, a ja to odwzajemniłem.
- Idę pod prysznic- powiedziała i zaczęła rozglądać się po pokoju- Nie widziałeś gdzieś mojej piżamy?
- Nie, niestety- skłamałem, bo dokładnie wiedziałem, że jest pod jej poduszką, bo sam ją tam schowałem. Sara podniosła się i zaczęła szukać swojej zguby.
- Może mi pomożesz?- zapytała po chwili.
- A co będę z tego miał?
- Dostaniesz buziaka.
- Za mało...
- To dwa... Długie- próbowała mnie przekonać, ale pozostałem nieugięty.
- Mam inną propozycję- zacząłem- jesteś z Polski, no nie?
- Tak, ale co to ma do rzeczy?- była wyraźnie zaskoczona moim pytaniem.
- Naucz mnie czegoś po polsku to oddam ci piżamę- uśmiechnąłem się szeroko.
- Ty mały...- nie dokończyła.
- No to jak będzie?
- Dobra zgoda, ale ja sama nie za dużo umiem. Znam tylko słowa i to nawet nie wszystkie. Zdanie, powiedzmy, że też umiem skleić.
- Przywitaj się ze mną po polsku- powiedziałem.
- Cześć Louis, co tam?- zapytała, a ja zrozumiałem tylko swoje imię.
- Yyy... to teraz po mojemu- znowu się uśmiechnąłem. Ona powtórzyła to samo po angielsku- A jak powiesz po polsku "Kocham Cię" ???
- Kocham Cię- powiedziała, a ja próbowałem powtórzyć, ale nie za bardzo mi to wyszło.
- Hahah... No prawie- zaśmiała się- a teraz trochę wolniej Ko-cham- Cię.
- Ko- cham- Cię- powtórzyłem po niej- Kocham Cię- tym razem bezbłędnie.
Wygłupialiśmy się jeszcze chwilę, a potem położyliśmy się do łóżek. Ja momentalnie zasnąłem.


Elo elo trzy, dwa, zero! Co słychać?! U mnie krucho, bo wakacje dobiegły już końca... buuu... Ale smuci mnie jeszcze jedna rzecz. Mamy coraz mniej komentarzy, więc chyba będziemy zmuszone zrobić przerwę w dodawaniu rozdziałów. Mam nadzieję, że ciekawi Was plan Vici i będziecie komentować, a jeśli nie to trudno, poczekacie. Nie jest mi łatwo to pisać, ale zostałam do tego zmuszona. Czekamy na Wasze opinie i gorąco pozdrawiam !!
Kama ;**
PS. Jeśli komuś się nudzi to w wolnych chwilach może napisać do mnie na gg : 4625686 Czekam :D

5 komentarzy:

  1. Hejo!!!
    ŻE CO? ŻE JAK? ŻE PRZERWA!!!!!!!! o nie, nie, nie ja się na to nie godzę. Jeśli mnie tak skatujecie to zamknę się w mojej szafie i będę marudzić w niebogłosy. Nie róbcie mi tego,nie lubię marudzić w niebogłosy. I jeszcze zapomniałam o moim : Świetny rozdział!!! To wasza wina, G.R.R.R.

    Dobra, to do rzeczy ekhem:
    Kiedy my(czytelnicy [również ci ninja, którzy się nie podpisują]) dowiemy się chociaż tyciego- tyćka z planu Vici? Niewiedza jest zła, niewiedza boli.

    Współczuję Louis'owi, bo Sarze przez to co przeszła ciężko będzie mu w pełni zaufać. Szkoda mi go.

    Cieszę się za to,że Ali jest szczęśliwa.

    To tyle na dziś.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;)
    Kama przesadziłaś. Dodawaj rozdział, a nie marudzisz, że za mało komentarzy !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka przerwa . ?! Żadnej przerwy, bo jak Was znajdę to nie ręczę za siebie . ! xd .
    Rozdział świetny jak zawsze . !
    Czekam na następny . :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cudowny ! I prosze, nie robcie zadnych przerw ! Plis, plis !

    OdpowiedzUsuń