wtorek, 11 września 2012

Link

Oto LINK do mojego nowego opowiadania. Aisa jeszcze swojego nie zaczęła i nie wiadomo czy zacznie(z przyczyn losowych).
Mam nadzieję, że Ktoś będzie zaglądać.

poniedziałek, 10 września 2012

Koniec...

Tą notkę miała pisać Aisa, ale nie udało jej się z przyczyn losowych, dlatego też ja muszę Was o tym poinformować.
Zakończyłyśmy pisanie tego bloga. Ale nie martwcie się, zaczynamy pisać dwa, zupełnie nowe, tym razem osobno.
Chciałybyśmy z całego serca podziękować Wszystkim Czytelnikom i Komentującym. Mamy nadzieję, że będziecie zaglądać na nowe opowiadania.
Linki do nich podamy Wam jutro, może w środę...
Pozdrawiamy Wszystkich bardzo serdecznie i mamy nadzieję, że nasze opowiadanie się podobało :)
Kama&Aisa ;**

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 45.!

*20.12.2012*

-oczami Sary-

Minęły już ponad trzy miesiące, a po Ali ani śladu. Już powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek ona do nas wróci. Z tych wszystkich nerwów mam prawie taki sam apetyt jak Niall, a potem to wszystko zwracam. Chłopcy też to wszystko przeżywają, odwołali wszystkie publiczne wystąpienia. Najgorzej znosi to Harry. Co wieczór wypija butelkę czystej i zasypia, a na następny dzień nie wie co się z nim działo. Policja nadal nic nie wie. Marian jakby zapadł się pod ziemię, a moja siostra razem z nim.
- Harry zostaw to!!!- usłyszałam krzyki dobiegające z łazienki. Szybko tan pobiegłam, a na miejscu znalazłam Louis'a trzymającego rękę Hazzy, w której była żyletka.
- Czyś ty zwariował?!- krzyknęłam.
- Ja nie mogę bez niej żyć rozumiecie to!!!- krzyczał- Ona już nie wróci! Policja nie robi kompletnie nic, żeby ją znaleźć!
- Oni jej szukają, rozumiesz! Myślisz, że mnie jest łatwo?! Przecież to moja siostra!- odkrzyknęłam.
- A moja kuzynka!- nagle odezwał się Niall, który pojawił się nie wiem skąd.
- Widzisz... Nie tylko tobie jest trudno to przejść- powiedział Louis- Jak myślisz, jak Ali zareaguje jak jej powiemy, że odebrałeś sobie życie?
Chłopak upadł bezwładnie na podłogę i zaczął płakać. Lou pomógł mu wstać i zaprowadził go do jego pokoju. Ja i Niall zeszliśmy na dół do kuchni, coś zjeść... Znowu...
Nagle zadzwonił telefon. Kuzyn poszedł odebrać.
- Halo? Tak, tak... Już jedziemy!!!- krzyczał do słuchawki, a kiedy ją odłożył zaczął się ubierać.
- Gdzie ty idziesz?- zapytał Zayn, schodząc z góry.
- Na komendę! Podobno wpadli na jakiś trop!- kiedy to usłyszałam ucieszyłam się jak małe dziecko z lizaka. Zawołałam pozostałą trójkę i zaczęłam się ubierać. Harry latał po domu jak poparzony, Lou uspokajał jego i mnie przy okazji, a Liam próbował się ubrać, ale nie mógł się dopchać do butów.
Kiedy już wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia, biegiem wsiedliśmy do auta i po 5 minutach byliśmy na komendzie.
- Gdzie te informacje, tropy, czy jak to się tan zwie!- dopytywał się Niall.
- Niech się pan uspokoi i zobaczy na to.- powiedział policjant. Wszyscy podeszliśmy do komputera, gdzie było wyświetlone zdjęcie, a na nim Marian!!!
- To ten dupek! Gdzie on jest?!- krzyczałam, a zaraz potem upadłam na krzesło.
- Sara!- krzyknął Louis- Wszystko ok?
- Taj, po prostu kiedy go widzę to robi mi się słabo.
- Zdjęcie zostało zrobione dziś rano. Nasi ludzie go śledzili i dotarli do opuszczonego domu w lesie. Najprawdopodobniej jest nam nasza poszukiwana.
- To na co wy jeszcze czekacie?! Dlaczego nie wchodzicie do środka?!- awanturował się Harry.
- Mamy zamiar to zrobić dzisiaj, ale najpierw chciałem się upewnić czy to na pewno on- wytłumaczył mężczyzna.- Teraz zostaniecie tutaj, a ja pojadę pod ten dom, ok?
- Tak jest!- krzyknęliśmy chórem.

-oczami Ali-

Jestem wykończona, głodna, zmęczona! Dlaczego on mnie nie zabił od razu tylko kazał tak cierpieć?! Dał mi raptem kilka kromek chleba i nic więcej. Siedzę w tej ciemnej piwnicy i nawet nie wiem jaki dziś dzień...
- POLICJA!!!- usłyszałam krzyki i strzały w góry. Co jest?! Znaleźli mnie, na prawdę mnie znaleźli! Usłyszałam jak Marian wchodzi do tego pomieszczenia gdzie byłam.
- Idziemy!- krzyknął i przerzucił mnie związaną przez ramię. Wierciłam się, ale to ni nie dawało. Wyszliśmy w piwnicy, jednak nie udało się wydostać na zewnątrz.
Próbowałam krzyczeć, ale moje usta były zaklejone taśmą.
- Puść ją!- krzyknął jakiś policjant. Byliśmy otoczeni, więc nie było już żadnej drogi ucieczki. Marian najzwyczajniej w świecie się poddał. Postawił mnie na ziemi, a sam, bez słowa, oddał się w ręce policji.
- Pomogę ci- zwrócił się do mnie jeden z mych wybawców. Mężczyzna odkleił mi taśmę i mogłam swobodnie poruszać ustami.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję...- mówiłam, tuląc go.
- Nie dziękuj mnie, tylko osobom, które na ciebie czekają.
- Łiiiiiii...- uradowałam się.
- Chodź, jedziemy na komendę, bo twoi przyjaciele już się niecierpliwią. Załóż to- powiedział i podał mi kurtkę policyjną
Wyszliśmy na światło dzienne. Śnieg(?) raził niesamowicie...
- Zima?- zdziwiłam się- Ile ja tam siedziałam?
- Ponad trzy miesiące...
- Ile?!- teraz moje oczy wyszły na wierzch.
Wsiadłam do samochodu. Policjant dał mi kanapkę, którą pochłonęłam niczym Niall.
Jechaliśmy ok. pół godziny, a na miejscu czekali na mnie moi najdrożsi.

-oczami Harry'ego-

Czekanie dłużyło się w nieskończoność. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stała Alicja.
- Aaaaa!!!- usłyszałem tylko głos Sary. Wszyscy podbiegli do Ali i zaczęli ją ściskać i pytać jak się czuje, gdzie była i czy nic jej się nie stało. Kiedy już wszystko było jasne, ona popatrzyła na mnie.
- Ali, ja cię przepraszam... Ja nic nie pamiętam z tamtej nocy, na prawdę- tłumaczyłem się.
- Harry... Wybaczam ci... To porwanie mnie zmieniło i zrozumiałam, że kocham cię najmocniej na świecie i nie mogę bez ciebie żyć- powiedziała i namiętnie mnie pocałowała.
- To teraz możemy w komplecie wracać do domu- ucieszył się Liam. Podziękowaliśmy policji za wszystko i pojechaliśmy do domu.

*trzy dni później*

-oczami Louis'a-

Siedziałem sam z Ali w kuchni.
- Ali... Mam pytanie...- zacząłem.
- Strzelaj- uśmiechnęła się do mnie.
- Kiedy Sara ma urodziny?- to była jedyna rzecz, której o niej nie wiedziałem.
- Jutro...- odpowiedziała.
- KIEDY?! Przecież, przecież...
- Wysłów się w końcu!- krzyknęła.
- Ja też!!!- przecież to jest jakieś inne, jak to się mogło stać?
- Zabawne- zaśmiała się- Dobraliście się, nie ma co...  Jeszcze dziś lecimy do cioci, żeby to świętować.
- A my?! Przecież my też musimy!!!
- Wiem, dlatego zamówiliśmy siedem biletów. Wszystko przewidzieliśmy- powiedziała i wyszła z kuchni.
Co ja jej dam?! Przecież nic dla niej nie mam! Zaraz, zaraz... Już wiem!

-oczami Niall'a-

Wszyscy byli już spakowani i gotowi do drogi.
- Zaraz spóźnimy się na samolot!- krzyknąłem, stojąc z walizką koło drzwi.
- Idę!- odkrzyknęli wszyscy chórem. Po chwili mogliśmy już wychodzić.
Po godzinie jazdy byliśmy już na lotnisku. Dosłownie biegiem odbyliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu.
Lecieliśmy półtorej godziny. Ja, podobnie jak reszta, całą drogę przespałem. Na lotnisku odebraliśmy bagaże i mogliśmy jechać do domu.
Na miejscu moja mama przywitała nas bardzo gorącymi uściskami i kolacją. Ahhh... jedzenie.
Po posiłku każdy z nas udał się spać.

*następnego dnia, rano*

-oczami Harry'ego-

Zostałem brutalnie obudzony przez Niall'a, Liam'a i Zayn'a. Kazali mi wstać i iść do pokoju Sary. Ahaaa... Podwójne urodziny.
Weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy śpiących jeszcze jubilatów. W międzyczasie dołączyła do nas Ali i ani Horan z tortem w rękach. Ustawiliśmy się wokół łóżka i zaczęliśmy śpiewać "Happy birthday". Nasza parka obudziła się z uśmiechem na ustach. Podziękowali za miłą pobudkę, a potem razem zeszliśmy na dół na tort.
- Przepraszam, ale muszę wyjść- odezwał się Louis i już go nie było.
- Dziewczynki...- odezwała się mama Niall'a- Umówiłam was na wizytę kontrolną do lekarza. Mam nadzieję, że się nie gniewacie?
- Nie no co ty ciociu. Ja chętnie się zbadam po tych wszystkich przeżyciach- uśmiechnęła się Sara, a Ali przyznała jej rację. Obie poszły się ubrać i gruchotem Sary pojechały do przychodni.

Po godzinie siostry wróciły z badań, a Louis'a nadal nie było. Dziewczyny powiedziały tylko, że wszystko jest w porządku.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nagle usłyszeliśmy jakiś samochód, a do domu wszedł Louis.
- Trochę cię nie było- Liam pukał palcem w zegarek.
- Ale już jestem i mam prośbę, aby nasz drugi jubilat wyszedł przed dom- powiedział i znowu zniknął za drzwiami frontowymi. Sara wstała i wykonała polecenie Louis'a. My, ze względu na naszą ciekawość, także poszliśmy sprawdzić co wymyślił chłopak.
Na zewnątrz stał nowy samochód z wielką, czerwoną kokardą.
- Ta dam!!!- Lou wskazała ten oto pojazd- To mój prezent dla ciebie i nie przyjmuję, że go nie chcesz!
- O Boże... Dziękuję ci kochanie. Naprawdę nie musiałeś...- Sara rozpływała się z zachwytu, podobnie jak my wszyscy, bo autko było piękne.
- Ale chciałem- uśmiechnął się.

-oczami Sary-

Po podziwianiu mojego nowiutkiego wozu wróciliśmy wszyscy do salonu. Każdy, oprócz mnie usiadł na kanapie i fotelach. Ja stanęłam na środku pokoju.
- Muszę wam coś powiedzieć...- zaczęłam.
- Mamy się bać?- zapytał Zayn, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie, nie musicie się bać...- uspokoiłam go.
Wszystkie oczy były wlepione we mnie, a ja musiałam powiedzieć to co miałam do przekazania.
- Jestem w czwartym miesiącu ciąży...


No i 45.! Liczę, że będzie tu dużo komentarzy. Ten rozdział dedykuję Wszystkim Czytelnikom...
Jutro Aisa doda pewną notkę(nie rozdział).
Życzę udanego tygodnia i pozdrawiam Wszystkich i Każdego z osobna, a szczególne Komentujących.
Kama ;**

Rozdział 44

- oczami Louis'a -

Jechaliśmy do klubu. Ja, jak zawsze prowadziłem. Zostało nam jeszcze ok. 10 minut drogi. Popatrzyłem na moją ukochaną, która siedziała na miejscu pasażera.
- Sara...- nagle usłyszałem za sobą. To był Harry- Byliście w tunelu miłości w wesołym?- trochę mnie zdziwiło to pytanie.
- Nieee... Nigdzie go nawet nie widziałam- powiedziała smutno.
- Nie martw się, zaraz to nadrobimy- uśmiechnąłem się do niej. Wyglądała tak pięknie w tym stroju, w tych paskach. Ahhh...
- Mam tylko nadzieję, że nic się nie stanie- do rozmowy wtrąciła się Ali.
- A niby co ma się stać? Jesteście z nami, więc wszystko będzie dobrze- Harry próbował ją pocieszyć.
Dojechaliśmy pod klub. Ludzi było w cholerę, ale co najważniejsze nigdzie nie widziałem paparazzi.
- No to idziemy zaszaleć!- krzyknął Liam i wysiadł z samochodu.
Kiedy już wszyscy staliśmy przed wejściem ja objąłem moją dziewczynę w pasie i pocałowałem w policzek. Teraz byłem gotowy do wejścia.
W środku było bardzo tłoczno. Parkiet pełny, krzesła przy barze zajęte.
- Tam...- usłyszałem głos Zayn'a, który wskazał stolik w rogu sali. Podeszliśmy do niego i usiedliśmy.
- Co pijemy?- zapytałem.
- Czystą!- zaśmiał się Zayn.
- Chybaś zgłupiał!- Sara popukała się o głowie- Drinki!
- Dobra, pójdę zamówić- zgłosił się Harry.
- I weź jakieś chipsy!- krzyknął do niego Niall.

-oczami Harry'ego-

Wróciłem do przyjaciół z drinkami i paczką chipsów które rzuciłem Niall'owi.
- Dobry z ciebie przyjaciel- uśmiechnął się do mnie na co ja machnąłem ręką.
- A mnie co przyniosłeś?- zapytała Ali.
- Yyy... A co miałem ci przynieść?- lekko się zdziwiłem.
- No, drinka raczej pić nie mogę, więc może jakiś sok albo colę.
- Przepraszam kochanie, zaraz wrócę- i znowu udałem się w stronę baru. Podszedłem do lady i poprosiłem o sok pomarańczowy.
- Hej...- usłyszałem po moim lewym boku. Spojrzałem tam i zobaczyłem dziewczynę, zniewalająco ładną dziewczynę.
- Yyy... Znamy się?- zapytałem.
- Nie, ale możemy to zmienić- uśmiechnęła się ukazując białe zęby. Usiadłem na krześle, które właśnie się zwolniło i zacząłem rozmawiać z nieznajomą, kompletnie zapominając o bożym świecie.

-oczami Liam'a-

Bawiliśmy się świetnie. Tańce, drinki, dowcipy Louis'a. I to wszystko dla mnie. Jestem taki szczęśliwy, że mam takich przyjaciół.
Wirowałem właśnie z Zayn'em na parkiecie kiedy nagle ktoś na mnie wpadł. Popatrzyłem na tą osobę.
- Harry?!- zdziwiłem się, bo nie widziałem go już od dawna.
- Witaj, mój przyjacielu, nasz jubilacie, nasz... ojcze, dobry duchu. Ty moja gwiazdko na niebie poznaj Karen...- mamrotał ledwo zrozumiale. Przystawił do siebie jakąś laskę, widać, że taż lekko spitą.
- Harry, ty debilu, co ty wyrabiasz?!- wydarłem się na przyjaciela.- Przecież ty masz dziewczynę...- powiedziałem i pociągnąłem go w stronę naszego stolika.
- Coś ty ze sobą zrobił?!- Louis zwrócił się do tego głąba, ale ten i tak nic nie pojmował. Popatrzyłem na Ali. Była zdziwiona i smutna zarazem.
- Zostaw mnie ty łosiu, ja chcę wracać do mojej laski!- krzyknął, a Ali wstała na równe nogi.
- Jakiej nowej laski?! Przecież to ja jestem twoją dziewczyną!- awanturowała się.
- A daj mi spokój kobieto, sorry, dziecko!- już chciał odejść, ale go przytrzymałem. Wściekła Alicja podeszła do tego palanta i dała mu najzwyczajniej "z liścia" i wybiegła z budynku. Sara uwolniła się z objęć Louis'a, poprawiła uderzenie siostry i pobiegła za nią.
- Ty chory psychicznie matole!!!- Niall wkroczył do akcji- Nie wstyd ci flirtować z inną kiedy twoja dziewczyna siedzi tu i czeka na ciebie?!
- Jakoś nie...- rzucił i po prostu odszedł w stronę parkietu. Po drodze minął się z Zayn'em.
- Co się tu stało, że macie takie miny?- popatrzył na nas.
- Pijany Harry i jego zachowanie. Tyle ci powiem- powiedziałem. Byłem wkurzony gorzej niż źle.
- A gdzie dziewczyny?- dopytywał się dalej Mulat.
- Nie wiem!- krzyknął Niall i zaczął kierować się w stronę wyjścia, a Louis za nim.
- Zabawa skończona, wracamy...- powiedziałem i złapałem Zayn'a za ramię.
 Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy szukać wzrokiem dziewczyn, jednak nigdzie ich nie było.
- Louis!- usłyszeliśmy nagle i zobaczyliśmy Sarę, biegnącą w naszym kierunku- Nigdzie jej nie ma, po prostu rozpłynęła się w powietrzu.- mówiła zdenerwowana.
- Może wróciła do domu?- Zayn zabrał głos- Chodźcie, pojedziemy zobaczyć.
Ruszyliśmy w stronę samochodu i pojechaliśmy do domu, zostawiając Harry'ego w klubie. Szczerze to mało mnie teraz obchodziło co się z nim dzieje.
Dojechaliśmy, ale na miejscu okazało się, że Ali nie ma.
- Przysięgam, że jeśli coś jej się stanie to powyrywam mu nogi w tyłka!- powiedziała Sara i złapała za telefon.- Ona nie odbiera...
- Poczekajmy do rana, jeśli nie wróci do tego czasu to pójdziemy na policję, gdzie i tak później musimy iść- powiedziałem stanowczo. Wszyscy się zgodzili.

-oczami Ali-

Szłam przez jakiś park. Nie wiedziałam, w którą stronę zmierzam. Było cicho, ciemno i żadnej żywej duszy.
- Witaj Alicjo- usłyszałam za plecami. Przestraszyłam się nie na żarty. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Uderzył mnie. Upadłam z krzykiem na ziemię. Stał nade mną i się śmiał. Zakleił mi usta taśmą i przerzucił przez ramię. Dokąd on mnie zabiera?! Boję się!!!
Wsadził mnie do jakiegoś bagażnika samochodu. Auto ruszyło, a ja nie wiedziałam gdzie jedziemy.
Stanęliśmy, on otworzył bagażnik i znowu wisiałam na jego ramieniu. Szliśmy w stronę jakiegoś starego domu. On wszedł do środka i skierował się po schodach na dół. Było ciemno, zimno, a ja umierałam ze strachu.
- Leżysz tu!!!- wydarł się, rzucając mnie na ziemię. Uderzyłam o lodowatą posadzkę. Skuliłam się z bólu i popatrzyłam na niego. Śmiał się.
- Będziesz sobie tu zdychać bardzo, bardzo wolnooo...- powiedział i wyszedł, zostawiając mnie samą w tej ciemnej piwnicy. Usiadłam w rogu i zaczęłam głośno płakać. Nie tylko  powodu tego, gdzie teraz jestem, ale też z powodu Harry'ego. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?!
W pewnym momencie urwał mi się film, więc chyba zasnęłam.

-oczami Harry'ego-

Obudziłem się w dość nietypowym miejscu, a mianowicie w kabinie toaletowej.
- Co się do cholery wczoraj działo?- pytałem samego siebie. Ostatnie co pamiętam to to jak jakaś dziewczyna mnie zagadała, a potem kompletna pustka.
Podniosłem się z podłogi i wyszedłem z kabiny. Stanąłem przed lustrem i odkręciłem wodę w kranie umywalki. Obmyłem twarz zimną wodą, a następnie wypełzłem w toalet. Byłem nadal w klubie, tylko że nikogo tu nie było.
- Jest tu kto?!- zawołałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Poszedłem w stronę zaplecza w poszukiwaniu wody. Otworzyłem drzwi i wszedłem do kuchni klubowej.
- Przepraszam, ale czy mogę dostać coś do picia?- skierowałem to pytanie do dziewczyny, która sprzątała blat kuchenny.
- Ooo... Jak mnie przestraszyłeś- podskoczyła w miejscu.
- Przepraszam, a jak będzie z tą wodą?
- Już ci coś daję, a przy okazji jestem Megan- uśmiechnęła się, podając mi szklankę z wodą.
- Dzięki, Harry- odwzajemniłem uśmiech- A teraz przepraszam, ale muszę wracać do domu, bo przyjaciele się pewnie martwią- powiedziałem i wyszedłem.
Byłem już za zewnątrz. Było jasno, więc całą noc spędziłem w kiblu, jak to brzmi. Zamówiłem taksówkę, która odwiozła mnie do domu.
Wszedłem do mieszkania i nawet nie zdążyłem się rozejrzeć, a poczułem ból na policzku.
- Ty dupku!- krzyknęła Sara, która stała przede mną.
- Ała i co?- zdziwiłem się, bo nie wiedziałem o co chodzi.
- Jak mogłeś jej coś takiego zrobić?!- nadal nie zniżała głosu.
- Ale o co chodzi?! Jak nic nie pamiętam...- próbowałem się tłumaczyć.
- Ali zniknęła, po prostu jej nie ma!!!- krzyczała przez płacz Sara.
- Nareszcie raczyłeś się pokazać, to teraz nam wszystko ładnie opowiesz dlaczego tak skrzywdziłeś Ali- powiedział Liam, który pojawił się nie wiem skąd. On pomógł Sarze przejść do salonu, a ja szedłem za nimi. Dziewczyna była w bardzo złym stanie. Podpuchnięte oczy, czerwone od płaczu i napuchnięte policzki.
Usiadłem na kanapie, a obok mnie Zayn i Liam. Na fotelu Louis trzymał Sarę na kolanach, a Niall rozsiadł się na podłodze.
- Teraz gadaj co wczoraj robiłeś z tą całą Karen?!- krzyknął wyraźnie wściekły blondyn.
- Z kim?!- zdziwiłem się- Nie znam żadnej Karen!
- Nie udawaj- powiedział Zayn- Wszyscy cię widzieliśmy, jak się z nią obmacujesz...
- Ale ja nic nie pamiętam. Ostatnie co zapamiętałem to to jak jakaś laska zagadała mnie przy barze, a dalej nic!- tłumaczyłem.
- To w takim razie powiedz to Ali, o nie, nie powiesz jej, bo jej nie ma!- krzyczała Sara, a Louis próbował ją uspokajać.
- Musimy iść na policję- powiedział Liam i wstał z kanapy- A ty będziesz się tłumaczył Ali, jak już ją znajdziemy- to skierował do mnie.
- Jeśli się znajdzie...- powiedziała Sara- A do tego czasu nie zbliżaj się do mnie.
Ubraliśmy się i samochodem Louis'a pojechaliśmy na najbliższą komendę.

-oczami Louis'a-

Dojechaliśmy w zamierzone miejsce i weszliśmy do środka.
- Chcemy zgłosić zaginięcie!- krzyczał Niall w stronę policjanta za biurkiem.
- I nie tylko...- dodał Liam.
- O co konkretnie chodzi?- pytał mężczyzna, na którego Horan przed chwilą się darł.
- O Mariolkę!!!- krzyknąłem, a reszta popatrzyła się na mnie miną WTF.
- O Mariana- powiedział Niall.
- A kim on jest?- pytał dalej policjant.
- To może ja powiem- zgłosiła się Sara. Policjant wskazał jej krzesło. Ona usiadła i zaczęła mówić.
- Marian, Polak, który pracował dla mojego ojca. Okazało się, że robił lewe interesy, więc tata chciał go wydać policji, ale ten go ubiegł i po prostu go zabił, a następnie moją matkę. Dalej polował na mnie i moją siostrę. Ja zostałam zgwałcona, a ona dwa razy pobita, raz dotkliwie, a teraz ona zniknęła, ale nie wiemy czy Marian ma z tym coś wspólnego- tłumaczyła, a potem znowu mocno się rozpłakała. Przytuliłem ją.
- I wy dopiero teraz to zgłaszacie?!- zdziwił się mężczyzna.
- Wcześniej nie mogliśmy, bo byliśmy w trasie po Europie, a ten bydlak jeździł za nami- powiedział Harry.
- Kiedy dziewczyna zniknęła?
- Wczoraj wieczorem...
- Przyjmiemy to zgłoszenie. Znajdziemy tego Mariana i zostanie on solidnie ukarany. Będziemy was informować na bieżąco, a teraz wracajcie do domu- powiedział i wszedł do innego pomieszczenia. Nie pozostało nam nic innego jak jechać do domu i czekać na jakiś znak.

*wieczorem*

Siedziałem w salonie i starałem się nie myśleć o tym co się wokół mnie dzieje.
Niall jadł, Liam z Zayne'm siedzieli u siebie w pokoju, Sara była u mnie i płakała, a Harry siedział obok mnie i topił smutki w alkoholu.
- To wszystko moja wina- odezwał się nagle- To przeze mnie Ali zniknęła i to przeze mnie Sara popada w depresję...
- Masz rację, ale postaraj się myśleć racjonalnie. Ona się znajdzie, a Sara nie popada w depresje tylko ty- wskazałem na kieliszek w jego dłoni.
- To nie moja wina. Ja bez niej nie mogę żyć. To co wczoraj robiłem, ja nie wiem co wczoraj robiłem- tłumaczył się- Jeśli ona się nie znajdzie to ja tego nie przeżyje. Ja ją kocham jak nikogo innego!- wypił zawartość kieliszka i nalał kolejną porcję czystej.
- Nie mogę patrzeć jak się upijasz- powiedziałem i poszedłem zobaczyć co z Sarą.
Wszedłem do pokoju i zobaczyłem leżącą dziewczynę na łóżku. Nadal płakała. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Sara?- zacząłem niepewnie.
- Co chcesz?- zapytała przez łzy.
- Nie płacz... Przyszedłem do ciebie, bo nie mogę patrzeć jak Harry na dole się upija. Proszę cię popatrz na mnie.
Ona podniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
- Ona się znajdzie. Mariana złapią i zamkną, a my będziemy mogli żyć w spokoju razem- mówiłem.
- Cieszę się, że próbujesz mnie pocieszyć...- usiadła, podkulając nogi- A najbardziej cieszę się, że cię mam.
Emocje nie wytrzymały i pocałowała mnie namiętnie. Zacząłem odwzajemniać pocałunki. Napierałem na nią coraz mocniej, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Zaczęła zdejmować ze mnie ubrania, a ja nie pozostawałem jej dłużny. Po krótkim momencie pozbyliśmy się całej naszej garderoby. Było mi tak dobrze i jej chyba też... Ona leżała pode mną i uśmiechała się do mnie znacząco. To ten moment... Wszedłem w nią... Sara zaczęła wydobywać z siebie ciche jęki... Czułem się wspaniale. Ona zaczynała błagać o więcej, więc robiłem swoje dalej i mocniej. Dziewczyna zaczęła krzyczeć ze szczęścia...
W końcu zmęczony opadłem na miejsce obok niej. Popatrzyłem na nią. Była szczęśliwa, a zarazem wiem co musiała teraz przeżywać. Ona przeżywa "takie" chwile, a jej siostra nie wiadomo gdzie jest.
- Żałujesz?- zapytałem. Bałem się jej odpowiedzi.
- Nie... Mogło się to odbyć w trochę innych okolicznościach, ale i tak ci dziękuję. Na chwilę zapomniałam o całym nieszczęściu. O tym co działo w Paryżu, o wszystkich przykrościach. Kocham cię Louis i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś...
- Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- powiedziałem i lekko ją pocałowałem. Ona przytuliła się do mnie i chyba zasnęła. Mnie też wzięło zmęczenie i odpłynąłem.





Oto rozdział 44. Mam nadzieję, że się podoba... Pozdrawiam Wszystkich.!
Kama ;**

środa, 5 września 2012

Rozdział 43

-oczami Ali-

Obudziłam się dokładnie o 7.00. Dlaczego tak wcześnie?! Wstałam powoli z łóżka, bo nie chciałam obudzić Harry'ego. Zabrałam ubranie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy wyszłam z kabiny ubrałam moje ulubione krótkie, jeansowe spodenki i błękitną koszulkę na ramiączkach. Wyszłam na korytarz i zeszłam na dół. Zajęłam miejsce przy stole w kuchni i zaczęłam rozmyślać.
Jestem dziewczyną Harry'ego. On należy do jednego z najsłynniejszych zespołów na świecie. Ma przyjaciół, wariatów i miliony fanek. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ja i moja siostra byłyśmy z nimi w trasie po Europie. Tak minęły nam wakacje. Teraz jest 29.sierpnia, kto by pomyślał jak ten czas szybko leci... Zaraz, zaraz. KTÓRY?!- spojrzałam na kalendarz, na ścianie. 29.08.!!! Urodziny Liam'a! O rany, na śmierć zapomniałam.
W tym momencie do kuchni wszedł Harry.
-Hej kochanie. Co tak wcześnie wstałaś?- zapytał- Coś nie tak?
Nadal stałam przy ścianie z kalendarzem z otwartą buzią.
- Czy wiesz jaki dziś dzień?- zapytałam, kiedy wróciłam do żywych- Zgaduję, że nie. Dzisiaj są urodziny Liam'a!
- Co?!- krzyknął Harry i Louis, który właśnie zszedł na śniadanie.
- Jak mogliśmy zapomnieć? Przecież nic dla niego nie mamy, a sklepy otwierają dopiero za godzinę- zaczęłam panikować.
- Mam pomysł- powiedział tajemniczo Louis i wrócił na górę.
- Gdzie on idzie?- zapytałam, a mój chłopak tylko wzruszył ramionami i poszedł za przyjacielem. Ja zostałam w kuchni i robiąc śniadanie, nadal lekko panikowałam.

-oczami Harry'ego-

-Louis? Co ty robisz?- pytałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Chłopak wszedł do swojego pokoju, a ja zostałem na korytarzu. Po chwili on i Sara wyłonili się zza drzwi.
Lou trzymał w dłoni kluczyk...
- Po co ci to?- zapytałem.
- To klucz od pokoju Liam'a. Kiedyś zrobiłem sobie kopie- uśmiechnął się i ruszył w kierunku pokoju jubilata. Włożył klucz do dziurki i przekręcił zamek.
- Co ty robisz?! Przecież on i tak ma swój klucz- powiedziała Sara.
- Nie wyjdzie, dopóki ten klucz jest w zamku, więc zyskamy trochę na czasie- zaśmiał się Louis.
- Masz więcej takich kluczy?- zaciekawiłem się.
- Może...- uśmiechnął się chytrze i poszedł do łazienki.
Kiedy Lou zniknął za drzwiami spojrzałem na Sarę. Wyglądała już normalnie.
- Yyy... Sara?- zacząłem niepewnie.
- Tak wiem, co się wczoraj stało. Louis mi z samego rana opowiedział i chcę cię za tamto bardzo przeprosić. Ja nie wiem co się ze mną dzieję kiedy zjem ogórki, na prawdę!- zaczęła się tłumaczyć.
- Ale ja to wiem i wybaczam- uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki, ulżyło mi. A tak wgl to jak Ali zareagowała na to co się stało?
- Nijak, bo kiedy dowiedziała się, że to przez ogórki zapomnieliśmy o całej sprawie.
- To dobrze... A teraz przepraszam, ale idę się ubrać- powiedziała i ruszyła w stronę pokoju, a ja wróciłem do kuchni.
Siedziałem przy stole i patrzyłem jak Ali robi jajecznicę. Nagle usłyszałem głosy dobiegające ze schodów. Wyjrzałem na korytarz i zobaczyłem Niall'a i Zayn'a schodzących na dół.
- Cześć śpiochy, wiecie jaki dziś dzień?- zapytałem.
- Yyy... środa?- odezwał się Zayn.
- A po co ci to? Niezależnie jaki dziś dzień, śniadanie trzeba zjeść- powiedział Niall i już był w kuchni.
- Dziś są urodziny Liam'a wy tępe barany!- uniosłem głos.
- Nie nazywaj nas baranami!- wrzasnął Zayn i trzepnął mnie w głowę.
- Dobra, słuchajcie- powiedziałem wracając do stołu- Louis zamknął Liam'a w jego pokoju i pod żadnym pozorem nie wyciągajcie klucza z jego drzwi, ani ich nie otwierajcie. Dzięki temu zyskamy na czasie, żeby coś przygotować- wytłumaczyłem i zabrałem się za jajecznicę, którą Ali właśnie postawiła na stole- Dzięki kochanie!
- Proszę i życzę smacznego- uśmiechnęła się do nas i sama zaczęła jeść.
Właśnie wtedy do kuchni wszedł Lou, a za nim Sara. Zajęli swoje miejsca i jedli swoją porcję śniadania z wielkim apetytem.

-oczami Liam'a-

Spałem jak niemowlę. Obudziłem się dopiero- bo dla mnie to dość późno- o 8.45. Rozejrzałem się dookoła i uświadomiłem sobie, że kończę dziś 19 lat. Ciekawe, czy moi przyjaciele o tym pamiętają? Wstałem z łóżka i złapałem za komputer. Zalogowałem się na twittera, gdzie miałem już pełno życzeń urodzinowych. Na większość odpisałem, ale po pierwszych 50 już nie miałem siły dziękować dalej. Zamknąłem laptopa i podszedłem do drzwi. Chwyciłem za klamkę i...
- Co jest?!- zapytałem sam siebie. Drzwi nie chciały się otworzyć.. Spróbowałem jeszcze raz i kolejny, ale nic. Były zamknięte na klucz, więc spróbowałem je otworzyć. Włożyłem klucz do zamka jednak nic to nie dało, były zamknięte od zewnątrz. Zacząłem walić w drzwi, ale nikt mi nie odpowiedział.
- Louis...- domyśliłem się, że to on, bo nikt inny nie wpadłby na tak durny pomysł. Zrezygnowany usiadłem na łóżku i czekałem aż ktoś, łaskawie otworzy mój pokój.

-oczami Sary-

- Macie jakieś pomysły na dzisiejszy dzień?- zapytałam kiedy wszyscy siedzieliśmy, po śniadaniu, w salonie.
- Może kameralne przyjątko w domu?- zaproponowała Ali.
- Nie no co ty...- zaprotestował Zayn- Może Liam jest mniej przebojowy niż my, ale nie jest nudny.
- To co proponujesz?- zabrał głos Hazza.
- Impreza w klubie, ale bez sław i paparazzi. Taki przyjacielski wypad na drinka, co wy na to?
- Jestem za...- powiedział Niall.
- Ja też- zgłosił się Louis i podniósł moją rękę do góry- Ona też.
- Co?!- krzyknęłam- A w sumie, co się może stać. W końcu muszę zacząć żyć normalnie.
Taki właśnie miałam plan. To właśnie w ten wieczór spróbuję się przełamać.
- No zgoda, niech wam będzie- zgodził się Harry, więc Ali także.
- To załatwione. Tylko musimy iść do klubu, gdzie nie kręcą się żadne sławy, bo skoro nie będzie sław to nie będzie i paparazzi- klasnął w dłonie Zayn i wstał z kanapy.
- A ty dokąd?- zapytał Louis.
- Do łazienki, bo jakbyś nie zauważył jestem w bokserkach- zaśmiał się mulat i ruszył na górę.
Jego ciało było piękne, ale i tak wolę Louis'a. Popatrzyłam na niego i zauważyłam, że jest smutny.
- Gdzie się podział twój uśmiech?- zapytałam.
- Poszedł na górę razem z nagim torsem Zayn'a- patrzył się pusto w ścianę.
Nie mogłam na to patrzeć, więc szybko usiadłam mu na kolanach.
- Wiesz co... Już nie robi on na mnie tak wielkiego wrażenia, więc nie masz się czym martwić. Jestem twoją dziewczyną i to ty mnie podniecasz, a nie Zayn- powiedziałam mu na ucho, ale reszta i tak to usłyszała.
- Jasne... A ja od jutra przechodzę na dietę- zaśmiał się Niall i także wbiegł na górę.
- A ja zmieniam fryzurę- Harry nie mógł opanować śmiechu i razem z Ali tarzali się po podłodze.
- Widzisz jak to brzmi- Louis zrobił minę zbitego psa.
- Ja wiem swoje i się tego trzymam, a jak ONI MI NIE WIERZĄ to już ich problem!!!- ostatnie słowa wykrzyczałam, aby każdy je dokładnie usłyszał. Pocałowałam Louis'a namiętnie i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę.

*17.30*

-oczami Liam'a-

Nadal byłem zamknięty w pokoju. Nie wiem jak mój pęcherz to wytrzymał, ale kiedy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi od razu wstałem na równe nogi i gdy tylko lekko się uchyliły pobiegłem prostu do łazienki, nawet nie patrząc kto mnie wypuścił. Siedziałem w toalecie chyba z godzinę, bo musiałem wziąć długą i odprężającą kąpiel w wannie. Kiedy otworzyłem drzwi do łazienki stali pod nimi wszyscy moi współlokatorzy.
- Wszystkiego najlepszego Liam!!!- wydarli się na całe gardła, a ja tylko się uśmiechnąłem.
- Louis- popatrzyłem na przyjaciela- dlaczego mnie zamknąłeś w moim własnym pokoju?!
- Przepraszam, ale musiałem to zrobić, a tak wgl to skąd wiesz, że to ja?- zdziwił się.
- Bo nikt inny by tego nie zrobił, a z resztą sam się przed chwilą przyznałeś- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Drogi jubilacie- zwróciła się do mnie Sara- za godzinę wychodzimy z domu, więc idź się przygotować i coś zjeść, bo pewnie jesteś głodny.
To prawda, byłem i to bardzo. Szybko ruszyłem do kuchni i pochłonąłem kanapki, które leżały na stole. Potem wróciłem do pokoju i zacząłem grzebać w szafie.
- Sara?!- krzyknąłem- A gdzie my idziemy?
- Do klubu!!!- krzyknęli wszyscy, chórem.
Wybrałem odpowiedni zestaw ubrań i przeprałem się. Gotowy zszedłem na dół i włączyłem TV.

-oczami Sary-

Byłam w pokoju gościnnym, gdzie znajdowały się moje ubrania. Stałam przed szafą i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Długi rękaw i długie spodnie odpadały, bo obiecałam sobie, że się przełamię i słowa dotrzymam.
Wybrałam białą tunikę w czerwone, grube pasy, na ramiączkach, która sięgała do połowy ud. Do tego długie, cienkie, czarne leginsy i czerwone szpilki na baaardzo wysokim obcasie. Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam, zrobiłam również makijaż, mocniejszy niż zazwyczaj. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół, gdzie wszyscy już czekali. Spojrzałam na Ali. Miała na sobie fioletową sukienkę i czarne baleriny. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka i lekki makijaż.
- Wow...- skomentowałam jej strój- pięknie wyglądasz.
Popatrzyłam się po twarzach zebranych i zdziwiło mnie, że nic nie mówią.
- Yyy... Halo! Ziemia do One Direction!- zaczęłam machać rękami przed oczami chłopaków.
- Co ty masz na sobie?!- krzyknął nagle Zayn.
- Źle wyglądam. Już idę się przebrać- powiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów. Zrobiłam jeden krok w górę i więcej nie dałam rady, bo ktoś złapał mnie w pasie i pociągnął do tyłu.
- Nigdzie nie idziesz!- zaprotestował Niall, bo to on zciągnął mnie ze schodów.
- Wyglądasz obłędnie...- zaczął Liam.
- Tak seksownie...- dodał Harry, a Ali trzepła go w ucho- ała, no co?!
- Nic kochanie, tylko ja też tu jestem- uśmiechnęła się moja siostra.
- A do klubu idziesz razem ze mną, więc sorry chłopaki, ale ta piękność jest zajęta- powiedział z zadowoleniem Louis i otworzył przede mną drzwi.
Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do samochodu mojego chłopaka. Zajęliśmy swoje standardowe miejsca i ruszyliśmy w stronę klubu, gdzie mieliśmy świętować urodziny Liam'a.


Hey Kochani! Rozdział jest krótszy od tego wczorajszego i jest beznadziejny. Przepraszam za to coś, naprawdę Was przepraszam.
Kolejny pojawi się dopiero w weekend, bo musimy go napisać. Nasze zapasy się wyczerpały!
Pozdrawiam i życzę miłej nauki w szkole :P
Kama ;**

wtorek, 4 września 2012

Informacja

Usunęłyśmy weryfikację obrazkową , która była przy dodawaniu komentarzy ( tą ramkę z kodem ) , więc teraz komentowanie będzie mniej wkurzające ;) 
Kama&Aisa 

Rozdział 42


- oczami Zayn’a -

Obudziłem się o 10 : 30 . Jestem rannym ptaszkiem , nie ma co . Przypomniało mi się , że dzisiaj idziemy do wesołego miasteczka . Będzie ubaw ! Założyłem spodnie i bez koszulki zszedłem na dół , aby zrobić sobie coś na śniadanie . Na miejscu siedzieli już wszyscy .
- Witaj śpiąca królewno – powiedział Niall .
- Spadaj – odpowiedziałem mu .
Zauważyłem , że dziewczyny się na mnie dziwnie gapią , jak w obrazek . Postanowiłem to olać . Krzątałem się po kuchni , robiąc sobie kanapki , kiedy usłyszałem głos Harry’ego .
- Ali , jak chcesz to mogę zdjąć dla ciebie koszulkę , nie musisz się tak gapić na Zayn’a !
Rozległ się śmiech .
- Ale on ma rację ! – krzyknął Louis – Sara , zostaw go !
Wybuchły śmiechem , z resztą ja , Niall i Liam też .  
- Widzicie , wam dużo brakuje , dlatego patrzą się na mnie – zaśmiałem się .
Spojrzeli się na siebie porozumiewawczo . Nie wiedziałem co to może oznaczać .
- Tak myślisz ? To patrz ! – powiedział Harry i zdjął koszulkę , a Lou zrobił to samo .
Miny dziewczyn były bezcenne .
- Taa i co ? – powiedziałem z drwiną w głosie .
Obrócili się do Sary i Ali .
- Dziewczyny , co myślicie ? – spytał Lou .
- Emmm …nooo … bo… -  jąkała się Ali .
- Co to jest ?  – przerwała Sara i podeszła do Lou .
Z jego kieszeni od jego bluzki , którą trzymał w ręce wypadła jakaś kartka .

- oczami Sary -

Podniosłam kartkę z podłogi i zaczęłam czytać na głos .

Kochany Synku !

Mam nadzieję , że jakoś się trzymasz i że nie uganiasz się za panienkami , jak to zwykle bywało .Kotku , bardzo za tobą tęsknimy i czekamy aż wrócisz . Pamiętaj o codziennej higienie i zdrowym odżywianiu . Wiem , że nie ma tam domowych obiadków , ale mam nadzieję , że głodny nie chodzisz . Kocham Cię ,

                                                                                                                       Mama

Gdy to przeczytałam , po prostu mnie zatkało .Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać . Nagle rozległ się pojedynczy śmiech Niall ‘a . Spojrzałam na niego .  Leżał na krześle i śmiał się jak opętany . A , że on ma tak zaraźliwy śmiech , wszyscy po kolei zaczęli mu wtórować .
- Co … co to jest ? – usiłował się pytać Harry .
- Nic ! – wrzasnął Lou i wyrwał mi kartkę z ręki .
Wtedy ja też zaczęłam się śmiać .
- „ Pamiętaj o codziennej higienie” -  śmiał się Niall .
- Człowieku ty masz ponad 20 lat ! – powiedział Liam .
Lou robił się coraz bardziej czerwony .
- Ej no dobra zamknijmy się już – powiedziałam .
Zayn odchrząknął i powiedział .
- Sara  ma rację , zamknijmy s… - nie skończył , bo znowu wybuchł śmiechem .
Louis wybiegł z kuchni , a ja za nim . Wbiegł po schodach do pokoju i zatrzasnął się w nim .
Dziwne – pomyślałam . To do niego nie pasuje .
- Louis , otwórz , proszę cię – prosiłam .
Nie odezwał się . Chyba nieźle się wściekł . Zapukałam znowu . 
- Lou , no proszę cię , otwórz . Nie będę się już śmiała , ale otwórz .
Otworzył . Miał policzki mokre od łez i czerwone napuchnięte oczy . Był załamany .
- Louis…
- Dobrze się bawiłaś ?! – krzyknął .
- Louis , to nie tak , nie złość się na mnie ! – powiedziałam .
Obrócił się do mnie tyłem i odszedł  . Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu . Odsunął się .
- Nie wpadłaś na to , że ja nie chcę , żeby ten list ujrzał światło dzienne ? – spytał już spokojniej.
- Louis , no przepraszam , nie wiem co mi przyszło do głowy  , wybacz mi .
- Ohhh… - podszedł do mnie – wiesz , że nie umiem się na ciebie gniewać . Ale obiecaj mi , że nigdy już tego nie zrobisz – powiedział i spojrzał mi w oczy .
- Obiecuję – powiedziałam , a on przytulił mnie .
Do pokoju weszli pozostali .
- Eeee , stary … przepraszamy – powiedział Harry .
- No , głupio nam – zgodził się Liam .
- Wybaczysz ?  – skończyła Ali .
- Ok. , wybaczam – odpowiedział Lou i wszyscy się na niego rzuciliśmy .
Nagle odezwał się Zayn .
- Wesołe miasteczko !
No tak , mieliśmy dzisiaj jechać .
- No to zbierajmy się – powiedziałam .
Po 10 minutach , wszyscy staliśmy gotowi do wyjścia .

* na miejscu *

Wysiedliśmy z auta . Naszym oczom ukazał się wielki młyn diabelski .
- Musimy na to iść ! –powiedział Lou .
Ruszyliśmy w stronę młyna .
- Proszę 7 biletów  - powiedział Zayn .
Po przejściu bramki usiedliśmy w gondolach . Ruszyło ! Widok był niesamowity . Cały Londyn . Po paru obrotach , młyn zatrzymał się . Wyszliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za czymś ciekawym . Naszym oczom ukazał się dom strachów .
- Tooo idziemy – zapytał Harry Ali .
- No jasne – odpowiedziała mu .
W rezultacie , wszyscy się zdecydowaliśmy . Najlepsze były piski Zayn’a .
- Zayn , kotku , już ci nigdy nie pozwolę do tego wejść , przecież ty zawału dostaniesz – powiedział Harry i zaczął mu miętolić policzek . Zayn w odpowiedzi trzepnął go w łeb.
- Może się jakoś podzielimy i każdy pójdzie w swoją stronę ? – zaproponował Niall .
Zgodziliśmy się . Wyszło na to , że ja i Lou byliśmy razem , Ali z Harrym , i reszta .

 - oczami Ali -

- To gdzie idziemy ? – spytałam .
- Hmm… nie widzę tu nic ciekawego – odpowiedział mi Harry .
Porozglądałam się .
- Patrz , wróżka – wskazałam palcem .
- Chcesz tam iść ? – spytał zdziwiony .
- No , a co nam szkodzi ?
Weszliśmy do środka . Panowała dziwna atmosfera  . Wszędzie czerń i fiolet .Przy stoliku siedziała starsza pani , ubrana w błyszczącą sukienkę .
- Chodźcie do wróżki Adeli – odezwała się .
Spojrzałam na Harry’ego . Usiedliśmy na krzesłach .
- Podaj dłoń – zwróciła się do Harry’ego .
Niepewnie wyciągnął do niej rękę . Milczała chwilę , po czym odezwała się .
- Twoja linia życia dużo mówi . Widzę szczęśliwą przyszłość . Pieniądze , cudowną żonę i dzieci . Ale co to ? Coś się stanie . Coś się stanie w najbliższej przyszłości . W przeciągu kilku miesięcy , nie więcej .
Spojrzałam na Harry’ego . Jego mina była bezcenna . Był przerażony . Wyszliśmy z namiotu .
- Harry , czemu nic nie mówisz ? – spytałam .
- Czy ty słyszałaś co ona powiedziała ?
- Nooo – zaśmiałam się – będziesz mieć pieniądze , cudowną ŻONĘ i DZIECI – zaakcentowałam słowa żona i dzieci .
- Ale nie o to mi chodzi . Stanie się coś…
- Harry , proszę cię  , nie mów mi, że jej uwierzyłeś .
- To wróżka .
- Wróżka wyłudzająca pieniądze od ludzi .
Wzruszył ramionami . Zauważyliśmy faceta z watą cukrową , więc do niego podeszliśmy .


-oczami Liam'a-


- Ludzie, jak można tak dużo jeść?! Przecież on zaraz pęknie!- krzyczałem, wskazując rękami na Niall'a.
-Mnie się pytasz?- powiedział niechętnie Zayn, opierając się łokciem o stolik, przy którym siedzieliśmy już od godziny.
- Skończyłem- powiedział Niall- trzy hot-dogi, dwa hamburgery, dwa jabłka w karmelu i jedna, wielka wata cukrowa!- wymieniał uradowany.
- Nie rozrywa cię może od środka?- zapytałem.
- Nie, nic takiego nie czuję- uśmiechnął się szeroko.
- Dobra, koniec tego dobrego. Teraz idziemy tam!- wykrzyczał Zayn i wskazał palcem na... ogromną kolejkę górską. Szybko pobiegł do kasy po bilety, a ja i Niall byliśmy już w drodze w wyznaczone miejsce.
- Chyba żartujesz!- krzyknął Niall- przecież ja tam zwrócę to jedzenie!
- Trzeba było tyle nie jeść- powiedział Zayn, który właśnie do nas dołączył- A wiesz co jest najlepsze?
- Nie, nie wiem, ale wiem, że zaraz mi powiesz.
- Ta oto kolejka- wskazał palcem na kolosa obok nas- nosi nazwę w sam raz dla ciebie, a mianowicie "Paw"- zaczął się śmiać, a ja dołączyłem do niego. Niall niepewnie spojrzał w górę, ale nic nie powiedział. Byliśmy już przed samym wejściem na kolejkę. Wsiedliśmy do wagonika i powoli ruszyliśmy w górę. Nie powiem, było strasznie wysoko. Wjechaliśmy na samą górę i zaczęliśmy lekko skręcać. Nagle, w momencie zaczęliśmy spadać w dół, a potem szybko wróciliśmy w górę. Obróciliśmy się do góry nogami i znowu zjechaliśmy w dół. Takie kółko powtórzyło się jeszcze dwa razy. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje i jak się nazywam. Czułem się jakbym leciał. Nagle bardzo mocno nami szarpnęło. Oderwałem się od siedzenia i gwałtownie przywarłem do niego z powrotem. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że przejażdżka się skończyła. Popatrzyłem na Zayn'a. Miał zamknięte oczy, ale się śmiał. Potem spojrzałem na Niall'a, wyglądał tak jakby zaraz miał zwrócić. Szybko wysiadł z kolejki i biegiem ruszył do łazienki.
- Wiedziałem, że tak będzie- zaśmiał się Zayn. Ruszyliśmy w stronę toalet, zobaczyć czy nasz przyjaciel jeszcze żyje. Ku naszemu zaskoczeniu właśnie wychodził z kabiny. Był cały zielony, podszedł do umywalki i oblał twarz zimną wodą.
- Nigdy więcej...- wydusił i spojrzał na nas wzrokiem mordercy. Nie zwracając na nic uwagi zaczęliśmy mu uciekać. Wybiegliśmy na zewnątrz i biegliśmy przed siebie. Po gonitwie lekko zwolniliśmy. Obejrzałem się do tyłu i nie zdążyłem nic powiedzieć, bo blondyn rzucił się na mnie i Zayn'a. Upadliśmy na ziemię. Zayn śmiał się w niebogłosy, Niall darł się równie głośno, a ja starałem się zapanować nad sytuacją. Wokół nas zrobiło się już duże zbiorowisko. Zebraliśmy się i szybkim tempem ruszyliśmy w stronę karuzeli dla dzieci.

-oczami Zayn'a-

Nadal rozbawiony całą sytuacją przystanąłem, żeby odetchnąć.
- Ciekawe gdzie podziewa się reszta?- zapytał Liam, który patrzył na dzieci, kręcące się w kółko na karuzeli.
- Znam odpowiedź na twoje pytanie- powiedział Niall i wskazał na dwa konie na karuzeli. Na jednym z nich siedziała Sara. Śmiała się, a był to nadal rzadki widok, a na drugim wygłupiał się Louis. Udawał, że jest na rodeo i łapie kowboi na lasso. To naprawdę wyglądało komicznie, bo krzyczał przy tym: "I ha... Ja Brytyjczyk łapię na lasso kowboi z Dzikiego Zachodu. Świat schodzi na psy!". To było nie do opisania.
Kiedy karuzela się zatrzymała podeszliśmy do naszego "Brytyjskiego Kowboja" i jego dziewczyny.
- Witajcie przybysze z Zachodu. Co wy na to aby poszukać naszej drugiej parki i wrócić do domu?- zapytał Liam.
- Oczywiście mój drogi kompanie, tylko najpierw zaprzęgnę swojego wiernego rumaka i razem z moją dziewczyną ruszę ku zachodzącemu słońcu- powiedział dumnie Louis i przewrócił Niall'a tak, że ten upadł na ręce i opierał się dłońmi i kolanami o ziemię.
- Proszę moja kochana, zasiądź wygodnie na mym pięknym rumaku i razem opuśćmy to miejsce.
- Czyś ty kompletnie zwariował?! Ja nie jestem żadnym koniem, tylko podobno twoim przyjacielem!- krzyknął Niall, podnosząc się z ziemi. Strzelił Louis'owi focha i ruszył przed siebie.
- Niall, zaczekaj! Przecież wiesz, że cię kocham. Nie obrażaj się o takie głupstwo!- krzyczał za nim Lou.
- Wybaczcie ci tylko pod jednym warunkiem- blondyn zatrzymał się i odwrócił w naszą stronę.
- Zrobię co zechcesz!
- Jak będziemy w domu to zrobisz kolację dla wszystkich, potem naszykujesz mi kąpiel, a następnie włączysz mi film, a kiedy już zasnę, przeniesiesz mnie do mojego pokoju i tulisz do snu- powiedział z wielką powagą Niall, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Ty tak na serio?- zapytał Lou przez śmiech.
- Jak najbardziej- odpowiedział mu.
- Dobra zgoda, a teraz chodźmy poszukać Hazzy i Ali- polecił Louis i ruszyliśmy na poszukiwania.

-oczami Louis'a-

Trochę mnie zdziwiły rozkazy Niall'a, no ale co począć.
Chodziliśmy po całym wesołym miasteczku, ale nigdzie nie było ani Ali, ani Harry'ego.
- Może po prostu do nich zadzwonimy- zaproponowała Sara.
Ja wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer Loczka.
- Halo...- usłyszałem w telefonie.
- Harry, gdzie wy jesteście?! Szukamy was już od godziny. Zaraz zamykają miasteczko!- krzyczałem do słuchawki.
- Nie gorączkuj się tak, bo ci żyłka na szyi wyskoczy- zaśmiał się Harry- Jestem z Ali w domu- powiedział spokojnie.
- Gdzie?! Jak to w domu?!
- No normalnie. Nudziliśmy się więc urządziliśmy sobie długi spacer, a teraz jemy kolację.
- Dobra. Nie ważne. My zaraz ruszamy do domu więc nie narozrabiajcie tam- powiedziałem.
- Bardzo śmieszne. Dobra to do zobaczenia- powiedział i się rozłączył.
- No i?- zapytał Liam.
- Są już w domu i jedzą kolację- powiedziałem
- A to samoluby- oburzył się Niall i ruszyliśmy w stronę domu.
Doszliśmy na parking i wsiedliśmy do mojego kochanego autka. Było już ciemno, a niebo było zachmurzone. Zaczęło padać, a na horyzoncie widać było błyskawice.
- No ładnie...- powiedział Liam.
- Przynajmniej nie zaczęło padać jak byliśmy w wesołym miasteczku- powiedział Niall.
- Na kolejce górskiej- dodał swoje trzy grosze Zayn, a Liam zaczął się śmiać.
- Na kolejce?- zapytała Sara.
- Cicho!!! I tak jesteś wściekły na tych pajaców więc na ciebie już nie chcę się wkurzać- krzyknął Horan.
- Dobra nie wnikam- powiedział Sara i włączyła radio. Właśnie kończyła się piosenka "Blow me"- Pink, a zaczynało się nasze "One thing". Liam zaczął śpiewać swoją solówkę razem z radiem, a kiedy przyszła kolej nieobecnego Harry'ego, Sara zajęła jego miejsce. Przez całą piosenkę godnie zajmowała jego miejsce(oczywiście tylko ten jeden raz). Miała taki piękny głos. Kiedy piosenka się skończyła, zapadła cisza.
- Chłopaki?- zaczęła Sara- Jak to jest słyszeć swoją piosenkę w radiu?- jej pytanie zszokowało nas wszystkich.
- Yyyy... Sam nie wiem. Trochę śmiesznie, ale też cieszymy się, że tworzymy muzykę, którą mogę wszyscy usłyszeć- powiedział Zayn.
- A czemu pytasz?- nie mogłem się powstrzymać od zadania tego pytania.
- Po prostu jestem ciekawa jak to jest- powiedziała i popatrzyła na mnie- Kiedyś to było moje marzenie, żeby usłyszeć się w radiu.
- A teraz? Nadal o tym marzysz?- zapytał Liam.
- Czy ja wiem...- powiedziała i w tym samym czasie podjechaliśmy pod dom. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Niall otworzył je i weszliśmy do środka.
- Louis?- zwrócił się do mnie- mam nadzieję, że pamiętasz, że teraz robisz nam kolację?
- Niestety tak, ale potem nie miej do mnie pretensji, że się czymś zatrułeś- odpowiedziałem mu i wszedłem do kuchni.
Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić. Zajrzałem do lodówki, ale nic w niej nie znalazłem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do pizzerii. Zamówiłem trzy różne pizze i wyszedłem przed dom. Czekałem na dostawcę, a kiedy się pojawił, zapłaciłem mu i wróciłem do kuchni. Rozłożyłem kawałki na talerzach i postawiłem je na stole.
- KOLACJA!!!- krzyknąłem i w momencie przy stole siedzieli już Liam, Zayn i Sara- a gdzie Niall i Harry z Ali?
- Niall już idzie, a Harry i Ali są zamknięci w pokoju, a ja nie wnikam co tam robią- zaśmiał się Zayn.
- Jedzenie!- krzyknął uradowany Niall, który właśnie się do nas dosiadł.
- Smacznego życzę- powiedziałem i zabrałem się za kawałek jednej z pizzy.
- Widzę, że poszedłeś na łatwiznę i zamówiłeś, a nie zrobiłeś jedzenie- powiedział Liam.
- Owszem, ale w zamian zamówiłem nowe rodzaje, bo wiem, że Niall'ek lubi nowości.
- Ta jest pyszna...- powiedział nasz głodomor - Czuję ser, szynkę, pomirody, ogórki, paprykę, pieczarki i... boczek- wymieniał.
- Ja mam tą samą- powiedzieli równo Zayn i Sara.
- Moja jest z...- zaczął Liam- Zaraz! Tą samą?! Niall, powiedz jeszcze raz co na niej masz!
- Po co?- zapytał. Sam nie wiedziałem o co mu chodzi. Wszyscy byliśmy tak zajęci jedzeniem, że nie zwracaliśmy uwagi na panikującego Liam'a.
- A po to, że o ile się nie mylę to wymieniłeś OGÓRKI!!!- wrzasną na cały dom.
Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że Sara też to je.
- No nie, znowu to samo!- powiedziałem chórem z chłopakami, a Sara wstała od stołu. Wyszła z kuchni i pobiegła w stronę schodów. Ruszyliśmy za nią, ale była za szybka.

-oczami Harry'ego-

Siedziałem razem z Ali w moim pokoju i odpisywaliśmy fankom na twitterze. Nagle, bez pukania weszła do nas Sara. Podeszła do nas i odepchnęła Ali na łóżko, a mnie przyciągnęła do siebie.
- Co ty wyrab...- nie skończyłem, bo ona pocałowała mnie prosto w dziób . Nie wiedziałem co się dzieję. Odsunąłem od siebie Sarę i popatrzyłem na nią.
- Co się z tobą dzieje?! Przecież ja mam dziewczynę, na dodatek twoją siostrę. A ty... ty masz chłopaka, który stoi tam- powiedziałem i wskazałem na drzwi, w których stali pozostali.
- Znowu zjadła ogórki- powiedział Liam. Wtedy już wiedziałem o co chodzi. Popatrzyłem na Ali. Siedziała na łóżku i patrzyła się na siostrę. Wiedziała, że to nie była moja wina bo podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. W tym momencie popatrzyłem na Louis'a. Miał łzy w oczach, chociaż też wiedział, że Sara nie jest tego świadoma. Niall złapał Sarę za rękę, która o dziwo nic nie mówiła. Kiedy wszyscy już wyszli, zamknąłem za nimi drzwi i nie wracając co się przed chwilą stało wróciliśmy z Ali do poprzedniego zajęcia.

-oczami Louis'a-

Zayn i Liam poszli do łazienek, a ja i Niall zaprowadziliśmy Sarę do kuchni, żeby podać jej leki.
- Tu są- powiedział blondyn, wyjmując z szafki pudełko z tabletkami.
Podaliśmy jej jedną tabletkę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Aby lek mógł zadziałać, Sara musi położyć się spać. Wszedłem do pokoju, a Niall pomógł mi położyć ją na łóżku.
- Dlaczego ona nic nie mówi?- zdziwiłem się.
- Nie wiem, może to takie objawy?
- Może... Dzięki za pomoc- powiedziałem, a mój przyjaciel wyszedł z pokoju. Już miałem zamykać drzwi, ale Niall się wrócił.
- Wybaczam ci tego rumaka- uśmiechnął się i poszedł do siebie.
Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku, obok Sary. Moja Marchewka już spała, więc sam postanowiłem się położyć. Przebrałem się w piżamę i zająłem miejsce obok mojej dziewczyny.

Jooooł !!! Ta da ! Rozdział 42 , czyli ten, od którego rozdziały są dłuższe :D cieszycie się ? Podobał się ?  
Aisa :P