niedziela, 9 września 2012

Rozdział 44

- oczami Louis'a -

Jechaliśmy do klubu. Ja, jak zawsze prowadziłem. Zostało nam jeszcze ok. 10 minut drogi. Popatrzyłem na moją ukochaną, która siedziała na miejscu pasażera.
- Sara...- nagle usłyszałem za sobą. To był Harry- Byliście w tunelu miłości w wesołym?- trochę mnie zdziwiło to pytanie.
- Nieee... Nigdzie go nawet nie widziałam- powiedziała smutno.
- Nie martw się, zaraz to nadrobimy- uśmiechnąłem się do niej. Wyglądała tak pięknie w tym stroju, w tych paskach. Ahhh...
- Mam tylko nadzieję, że nic się nie stanie- do rozmowy wtrąciła się Ali.
- A niby co ma się stać? Jesteście z nami, więc wszystko będzie dobrze- Harry próbował ją pocieszyć.
Dojechaliśmy pod klub. Ludzi było w cholerę, ale co najważniejsze nigdzie nie widziałem paparazzi.
- No to idziemy zaszaleć!- krzyknął Liam i wysiadł z samochodu.
Kiedy już wszyscy staliśmy przed wejściem ja objąłem moją dziewczynę w pasie i pocałowałem w policzek. Teraz byłem gotowy do wejścia.
W środku było bardzo tłoczno. Parkiet pełny, krzesła przy barze zajęte.
- Tam...- usłyszałem głos Zayn'a, który wskazał stolik w rogu sali. Podeszliśmy do niego i usiedliśmy.
- Co pijemy?- zapytałem.
- Czystą!- zaśmiał się Zayn.
- Chybaś zgłupiał!- Sara popukała się o głowie- Drinki!
- Dobra, pójdę zamówić- zgłosił się Harry.
- I weź jakieś chipsy!- krzyknął do niego Niall.

-oczami Harry'ego-

Wróciłem do przyjaciół z drinkami i paczką chipsów które rzuciłem Niall'owi.
- Dobry z ciebie przyjaciel- uśmiechnął się do mnie na co ja machnąłem ręką.
- A mnie co przyniosłeś?- zapytała Ali.
- Yyy... A co miałem ci przynieść?- lekko się zdziwiłem.
- No, drinka raczej pić nie mogę, więc może jakiś sok albo colę.
- Przepraszam kochanie, zaraz wrócę- i znowu udałem się w stronę baru. Podszedłem do lady i poprosiłem o sok pomarańczowy.
- Hej...- usłyszałem po moim lewym boku. Spojrzałem tam i zobaczyłem dziewczynę, zniewalająco ładną dziewczynę.
- Yyy... Znamy się?- zapytałem.
- Nie, ale możemy to zmienić- uśmiechnęła się ukazując białe zęby. Usiadłem na krześle, które właśnie się zwolniło i zacząłem rozmawiać z nieznajomą, kompletnie zapominając o bożym świecie.

-oczami Liam'a-

Bawiliśmy się świetnie. Tańce, drinki, dowcipy Louis'a. I to wszystko dla mnie. Jestem taki szczęśliwy, że mam takich przyjaciół.
Wirowałem właśnie z Zayn'em na parkiecie kiedy nagle ktoś na mnie wpadł. Popatrzyłem na tą osobę.
- Harry?!- zdziwiłem się, bo nie widziałem go już od dawna.
- Witaj, mój przyjacielu, nasz jubilacie, nasz... ojcze, dobry duchu. Ty moja gwiazdko na niebie poznaj Karen...- mamrotał ledwo zrozumiale. Przystawił do siebie jakąś laskę, widać, że taż lekko spitą.
- Harry, ty debilu, co ty wyrabiasz?!- wydarłem się na przyjaciela.- Przecież ty masz dziewczynę...- powiedziałem i pociągnąłem go w stronę naszego stolika.
- Coś ty ze sobą zrobił?!- Louis zwrócił się do tego głąba, ale ten i tak nic nie pojmował. Popatrzyłem na Ali. Była zdziwiona i smutna zarazem.
- Zostaw mnie ty łosiu, ja chcę wracać do mojej laski!- krzyknął, a Ali wstała na równe nogi.
- Jakiej nowej laski?! Przecież to ja jestem twoją dziewczyną!- awanturowała się.
- A daj mi spokój kobieto, sorry, dziecko!- już chciał odejść, ale go przytrzymałem. Wściekła Alicja podeszła do tego palanta i dała mu najzwyczajniej "z liścia" i wybiegła z budynku. Sara uwolniła się z objęć Louis'a, poprawiła uderzenie siostry i pobiegła za nią.
- Ty chory psychicznie matole!!!- Niall wkroczył do akcji- Nie wstyd ci flirtować z inną kiedy twoja dziewczyna siedzi tu i czeka na ciebie?!
- Jakoś nie...- rzucił i po prostu odszedł w stronę parkietu. Po drodze minął się z Zayn'em.
- Co się tu stało, że macie takie miny?- popatrzył na nas.
- Pijany Harry i jego zachowanie. Tyle ci powiem- powiedziałem. Byłem wkurzony gorzej niż źle.
- A gdzie dziewczyny?- dopytywał się dalej Mulat.
- Nie wiem!- krzyknął Niall i zaczął kierować się w stronę wyjścia, a Louis za nim.
- Zabawa skończona, wracamy...- powiedziałem i złapałem Zayn'a za ramię.
 Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy szukać wzrokiem dziewczyn, jednak nigdzie ich nie było.
- Louis!- usłyszeliśmy nagle i zobaczyliśmy Sarę, biegnącą w naszym kierunku- Nigdzie jej nie ma, po prostu rozpłynęła się w powietrzu.- mówiła zdenerwowana.
- Może wróciła do domu?- Zayn zabrał głos- Chodźcie, pojedziemy zobaczyć.
Ruszyliśmy w stronę samochodu i pojechaliśmy do domu, zostawiając Harry'ego w klubie. Szczerze to mało mnie teraz obchodziło co się z nim dzieje.
Dojechaliśmy, ale na miejscu okazało się, że Ali nie ma.
- Przysięgam, że jeśli coś jej się stanie to powyrywam mu nogi w tyłka!- powiedziała Sara i złapała za telefon.- Ona nie odbiera...
- Poczekajmy do rana, jeśli nie wróci do tego czasu to pójdziemy na policję, gdzie i tak później musimy iść- powiedziałem stanowczo. Wszyscy się zgodzili.

-oczami Ali-

Szłam przez jakiś park. Nie wiedziałam, w którą stronę zmierzam. Było cicho, ciemno i żadnej żywej duszy.
- Witaj Alicjo- usłyszałam za plecami. Przestraszyłam się nie na żarty. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Uderzył mnie. Upadłam z krzykiem na ziemię. Stał nade mną i się śmiał. Zakleił mi usta taśmą i przerzucił przez ramię. Dokąd on mnie zabiera?! Boję się!!!
Wsadził mnie do jakiegoś bagażnika samochodu. Auto ruszyło, a ja nie wiedziałam gdzie jedziemy.
Stanęliśmy, on otworzył bagażnik i znowu wisiałam na jego ramieniu. Szliśmy w stronę jakiegoś starego domu. On wszedł do środka i skierował się po schodach na dół. Było ciemno, zimno, a ja umierałam ze strachu.
- Leżysz tu!!!- wydarł się, rzucając mnie na ziemię. Uderzyłam o lodowatą posadzkę. Skuliłam się z bólu i popatrzyłam na niego. Śmiał się.
- Będziesz sobie tu zdychać bardzo, bardzo wolnooo...- powiedział i wyszedł, zostawiając mnie samą w tej ciemnej piwnicy. Usiadłam w rogu i zaczęłam głośno płakać. Nie tylko  powodu tego, gdzie teraz jestem, ale też z powodu Harry'ego. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?!
W pewnym momencie urwał mi się film, więc chyba zasnęłam.

-oczami Harry'ego-

Obudziłem się w dość nietypowym miejscu, a mianowicie w kabinie toaletowej.
- Co się do cholery wczoraj działo?- pytałem samego siebie. Ostatnie co pamiętam to to jak jakaś dziewczyna mnie zagadała, a potem kompletna pustka.
Podniosłem się z podłogi i wyszedłem z kabiny. Stanąłem przed lustrem i odkręciłem wodę w kranie umywalki. Obmyłem twarz zimną wodą, a następnie wypełzłem w toalet. Byłem nadal w klubie, tylko że nikogo tu nie było.
- Jest tu kto?!- zawołałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Poszedłem w stronę zaplecza w poszukiwaniu wody. Otworzyłem drzwi i wszedłem do kuchni klubowej.
- Przepraszam, ale czy mogę dostać coś do picia?- skierowałem to pytanie do dziewczyny, która sprzątała blat kuchenny.
- Ooo... Jak mnie przestraszyłeś- podskoczyła w miejscu.
- Przepraszam, a jak będzie z tą wodą?
- Już ci coś daję, a przy okazji jestem Megan- uśmiechnęła się, podając mi szklankę z wodą.
- Dzięki, Harry- odwzajemniłem uśmiech- A teraz przepraszam, ale muszę wracać do domu, bo przyjaciele się pewnie martwią- powiedziałem i wyszedłem.
Byłem już za zewnątrz. Było jasno, więc całą noc spędziłem w kiblu, jak to brzmi. Zamówiłem taksówkę, która odwiozła mnie do domu.
Wszedłem do mieszkania i nawet nie zdążyłem się rozejrzeć, a poczułem ból na policzku.
- Ty dupku!- krzyknęła Sara, która stała przede mną.
- Ała i co?- zdziwiłem się, bo nie wiedziałem o co chodzi.
- Jak mogłeś jej coś takiego zrobić?!- nadal nie zniżała głosu.
- Ale o co chodzi?! Jak nic nie pamiętam...- próbowałem się tłumaczyć.
- Ali zniknęła, po prostu jej nie ma!!!- krzyczała przez płacz Sara.
- Nareszcie raczyłeś się pokazać, to teraz nam wszystko ładnie opowiesz dlaczego tak skrzywdziłeś Ali- powiedział Liam, który pojawił się nie wiem skąd. On pomógł Sarze przejść do salonu, a ja szedłem za nimi. Dziewczyna była w bardzo złym stanie. Podpuchnięte oczy, czerwone od płaczu i napuchnięte policzki.
Usiadłem na kanapie, a obok mnie Zayn i Liam. Na fotelu Louis trzymał Sarę na kolanach, a Niall rozsiadł się na podłodze.
- Teraz gadaj co wczoraj robiłeś z tą całą Karen?!- krzyknął wyraźnie wściekły blondyn.
- Z kim?!- zdziwiłem się- Nie znam żadnej Karen!
- Nie udawaj- powiedział Zayn- Wszyscy cię widzieliśmy, jak się z nią obmacujesz...
- Ale ja nic nie pamiętam. Ostatnie co zapamiętałem to to jak jakaś laska zagadała mnie przy barze, a dalej nic!- tłumaczyłem.
- To w takim razie powiedz to Ali, o nie, nie powiesz jej, bo jej nie ma!- krzyczała Sara, a Louis próbował ją uspokajać.
- Musimy iść na policję- powiedział Liam i wstał z kanapy- A ty będziesz się tłumaczył Ali, jak już ją znajdziemy- to skierował do mnie.
- Jeśli się znajdzie...- powiedziała Sara- A do tego czasu nie zbliżaj się do mnie.
Ubraliśmy się i samochodem Louis'a pojechaliśmy na najbliższą komendę.

-oczami Louis'a-

Dojechaliśmy w zamierzone miejsce i weszliśmy do środka.
- Chcemy zgłosić zaginięcie!- krzyczał Niall w stronę policjanta za biurkiem.
- I nie tylko...- dodał Liam.
- O co konkretnie chodzi?- pytał mężczyzna, na którego Horan przed chwilą się darł.
- O Mariolkę!!!- krzyknąłem, a reszta popatrzyła się na mnie miną WTF.
- O Mariana- powiedział Niall.
- A kim on jest?- pytał dalej policjant.
- To może ja powiem- zgłosiła się Sara. Policjant wskazał jej krzesło. Ona usiadła i zaczęła mówić.
- Marian, Polak, który pracował dla mojego ojca. Okazało się, że robił lewe interesy, więc tata chciał go wydać policji, ale ten go ubiegł i po prostu go zabił, a następnie moją matkę. Dalej polował na mnie i moją siostrę. Ja zostałam zgwałcona, a ona dwa razy pobita, raz dotkliwie, a teraz ona zniknęła, ale nie wiemy czy Marian ma z tym coś wspólnego- tłumaczyła, a potem znowu mocno się rozpłakała. Przytuliłem ją.
- I wy dopiero teraz to zgłaszacie?!- zdziwił się mężczyzna.
- Wcześniej nie mogliśmy, bo byliśmy w trasie po Europie, a ten bydlak jeździł za nami- powiedział Harry.
- Kiedy dziewczyna zniknęła?
- Wczoraj wieczorem...
- Przyjmiemy to zgłoszenie. Znajdziemy tego Mariana i zostanie on solidnie ukarany. Będziemy was informować na bieżąco, a teraz wracajcie do domu- powiedział i wszedł do innego pomieszczenia. Nie pozostało nam nic innego jak jechać do domu i czekać na jakiś znak.

*wieczorem*

Siedziałem w salonie i starałem się nie myśleć o tym co się wokół mnie dzieje.
Niall jadł, Liam z Zayne'm siedzieli u siebie w pokoju, Sara była u mnie i płakała, a Harry siedział obok mnie i topił smutki w alkoholu.
- To wszystko moja wina- odezwał się nagle- To przeze mnie Ali zniknęła i to przeze mnie Sara popada w depresję...
- Masz rację, ale postaraj się myśleć racjonalnie. Ona się znajdzie, a Sara nie popada w depresje tylko ty- wskazałem na kieliszek w jego dłoni.
- To nie moja wina. Ja bez niej nie mogę żyć. To co wczoraj robiłem, ja nie wiem co wczoraj robiłem- tłumaczył się- Jeśli ona się nie znajdzie to ja tego nie przeżyje. Ja ją kocham jak nikogo innego!- wypił zawartość kieliszka i nalał kolejną porcję czystej.
- Nie mogę patrzeć jak się upijasz- powiedziałem i poszedłem zobaczyć co z Sarą.
Wszedłem do pokoju i zobaczyłem leżącą dziewczynę na łóżku. Nadal płakała. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Sara?- zacząłem niepewnie.
- Co chcesz?- zapytała przez łzy.
- Nie płacz... Przyszedłem do ciebie, bo nie mogę patrzeć jak Harry na dole się upija. Proszę cię popatrz na mnie.
Ona podniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
- Ona się znajdzie. Mariana złapią i zamkną, a my będziemy mogli żyć w spokoju razem- mówiłem.
- Cieszę się, że próbujesz mnie pocieszyć...- usiadła, podkulając nogi- A najbardziej cieszę się, że cię mam.
Emocje nie wytrzymały i pocałowała mnie namiętnie. Zacząłem odwzajemniać pocałunki. Napierałem na nią coraz mocniej, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Zaczęła zdejmować ze mnie ubrania, a ja nie pozostawałem jej dłużny. Po krótkim momencie pozbyliśmy się całej naszej garderoby. Było mi tak dobrze i jej chyba też... Ona leżała pode mną i uśmiechała się do mnie znacząco. To ten moment... Wszedłem w nią... Sara zaczęła wydobywać z siebie ciche jęki... Czułem się wspaniale. Ona zaczynała błagać o więcej, więc robiłem swoje dalej i mocniej. Dziewczyna zaczęła krzyczeć ze szczęścia...
W końcu zmęczony opadłem na miejsce obok niej. Popatrzyłem na nią. Była szczęśliwa, a zarazem wiem co musiała teraz przeżywać. Ona przeżywa "takie" chwile, a jej siostra nie wiadomo gdzie jest.
- Żałujesz?- zapytałem. Bałem się jej odpowiedzi.
- Nie... Mogło się to odbyć w trochę innych okolicznościach, ale i tak ci dziękuję. Na chwilę zapomniałam o całym nieszczęściu. O tym co działo w Paryżu, o wszystkich przykrościach. Kocham cię Louis i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś...
- Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- powiedziałem i lekko ją pocałowałem. Ona przytuliła się do mnie i chyba zasnęła. Mnie też wzięło zmęczenie i odpłynąłem.





Oto rozdział 44. Mam nadzieję, że się podoba... Pozdrawiam Wszystkich.!
Kama ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz