sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 28


-oczami Nall'a-

Obudził mnie Liam, mówiąc, a raczej krzycząc, że wylądowaliśmy. Trochę mnie wkurzył, bo mógł przynajmniej się tak nie drzeć. Wysiedliśmy z samolotu. Odebraliśmy nasze bagaże i udaliśmy się do naszego kochanego mieszkanka. Po drodze ustaliliśmy, że Ali i Harry śpią razem w jego pokoju. Był już środek nocy i ani ja, ani Sara nie mięliśmy siły się z nią o to sprzeczać. Po kolei wchodziliśmy do łazienek, nie było niepotrzebnych przepychanek. Kiedy już się umyłem, to od razu popędziłem do łóżka.

*następnego dnia*

-oczami Sary-

Znowu nie spałam całą noc. Kiedy zegarek wskazywał 6.00, wstałam i poszłam zrobić śniadanie dla wszystkich. Zajrzałam do lodówki i znalazłam tylko żarówkę. No tak, trzeba iść do sklepu. Muszę kogoś obudzić, ja nigdzie sama nie idę, nawet nie ma mowy. Poszłam na górę i jako ofiarę wybrałam Liam'a. Tak naprawdę byłam pewna, że tylko on by wstał. Poprosiłam go żeby poszedł do sklepu, a on się zgodził. Wróciłam do kuchni i czekałam na niego. Myślałam o tym jaki dzisiaj dzień- rocznica śmierci rodziców. Kolejny rok bez nich. Na szczęście mam jeszcze Ali, ciocię, Niall'a, no i oczywiście chłopaków. Kochałam ich jak własnych braci, a może i nie... Sama już nie wiem.
Z rozmyśleń wybił mnie Liam, który wrócił ze sklepu. Miał w rękach chyba z 10 siatek z jedzeniem.
- Czemu tego tak dużo?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Jeszcze nie znasz Niall'a po podróży?
- Znam, jest głodniejszy niż zazwyczaj.
- A jego apetyt rośnie, kiedy wracamy do domu, więc uwierz mi, że on to wszystko zje.
- Ok...- powiedziałam i zaczęłam rozpakowywać zakupy, a Liam poszedł obudzić resztę.
Postanowiłam zrobić naleśniki. Zaczęłam robić ciasto naleśnikowe, kiedy do kuchni wszedł Louis.
- Dobry...- przywitał się- Jak się spało w pokoju gościnnym?
- Hej, dobrze, dziękuję. Pomożesz mi?
- Jasne. Co mam robić?
- Podaj mi z szafki mąkę- powiedziałam.
- Robi się- podszedł do szafki i otworzył ją. Szukał, szukał i nie mógł znaleźć. Popatrzyłam w jego stronę.
- Na dole, po lewej- powiedziałam gdzie leży mąka.
- Ahaaa... Dzięki- zaśmiał się i wziął opakowanie do ręki. Podszedł do mnie, ale kiedy już miał mi podać mąkę, ona wypadła mu z ręki i rozsypała się!
- Przepraszam...- powiedział Lou, kiedy mąka była już wszędzie.
- Nic nie szkodzi, w sumie to bałagan ze mną jest zawsze.
Chłopak zaśmiał się i wyciągnął z szafki jeszcze jedno opakowanie. Tym razem nie wysypał. Zrobiliśmy chyba z 50 naleśników, a kiedy smażyłam ostatniego do kuchni po kolei weszli Zayn, Liam i Harry z Ali za rękę.
- A gdzie Niall?- zapytałam.
- Miał drobne kłopoty z kiblem- odpowiedział mi Zayn, ledwo po wstrzymując śmiech. Właśnie wtedy do kuchni wpadł mój kuzyn.
- Sorry, byłem w łazience- powiedział a my zaczęliśmy się śmiać- No co?
- Nie nic, siadaj i jedz- powiedziałam i podstawiłam mu jego porcję pod nos. Potem każdemu rozdałam śniadanie i zabrałam się za wycieranie mącznej podłogi.
- Co się tu stało???- zapytał Liam, który teraz zauważył, że na ziemi jest mąka.
- Trochę nabałaganiłam, ale jak zawsze, więc nie ma się czym przejmować- powiedziałam i dokończyłam sprzątanie.

-oczami Louis'a-

Jadłem właśnie czwartego naleśnika, kiedy zadzwonił telefon. Ali poszła odebrać, ale szybko wróciła,
- Kto to?- zapytaliśmy.
- Nie wiem. Głucho...- odpowiedziała.
- Może fanki, albo dziennikarze, a jak usłyszeli głos dziewczyny to się rozmyślili- zaśmiał się Harry i pocałował Ali w czoło. Ja spojrzałem na Sarę, która siedziała już przy stole bez słowa. Nadal była smutna, ale może dlatego, że dziś jest ta rocznica. Naprawdę im współczuję, ja bym tak nie umiał.
- To co dziś robimy?- zapytał Zayn.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka, albo do aquaparku?- za proponował Hazza.
- Ja nie mam nic przeciwko, ale nie wiem jak reszta- odezwała się Alicja.
- Ja też nie- odezwali się Niall i Liam, a Zayn przytaknął.
- A ty Sara? Idziesz z nami?
- Szczerze to nie mam ochoty, ale nie chcę też sama zostać w domu. To gdzie w końcu?
- Aquapark!!!- krzyknął Niall z pełną buzią.
- To za godzinę w salonie, ok?
- Ok.
Cieszyłem się, że idziemy na baseny. Kocham te zjeżdżalnie! A będzie jeszcze lepiej, bo idziemy z dziewczynami. Trzeba sprawić, aby nie myślały o tym dzisiejszym dniu.
Poszedłem na górę i spakowałem rzeczy do torby.
- Szybko poszło- powiedziałem sam do siebie- A jak tam reszta?
Wyszedłem z pokoju i po kolei wchodziłem do każdego. Liam siedział przy kompie, też już spakowany, Zayn poprawiał włosy- normalka, a Niall pakował kosmetyczkę. Potem chciałem iść do Hazzy. Złapałem za klamkę i popchnąłem drzwi, aż trzasnęły o ścianę. To co zobaczyłem lekko mnie zamurowało. Harry i Ali siedzieli przyklejeni do siebie i nawet mnie nie zauważyli. Ahh... ta miłość! Została mi tylko Sara. Poszedłem do jej pokoju i tym razem zapukałem.
- Proszę...
- Hej, co robisz?- wszedłem i zapytałem.
- Siedzę i myślę- odpowiedziała. Znowu płakała.
- Po co te łzy. Nie martw się. Nie musisz płakać.
- Wiem, ale tak jakoś łzy same cisną mi się do oczu- powiedziała.
Usiadłem na krześle na przeciwko niej. Ona popatrzyła na mnie. Jakie ona ma piękne oczy, tylko że tym razem one były przepełnione smutkiem. Od czasu koncertu w Paryżu ona jest jakaś inna. Małomówna, smutna i nie zwraca uwagi na moje żarty.
- Wiesz co?- zacząłem.
- Ymmm...
- Brakuje mi tamtej Sary. Wesołej, pełnej życia kocicy- uśmiechnąłem się szeroko.
- Kocicy mówisz...- rozpłakała się na dobre- Obawiam się, że kocicy już we mnie nie ma i nie będzie.
- Nie mów tak, niby dlaczego?
- Po prostu nie...
Nie wiedziałem o co jej chodzi. Nadal płakała ale usłyszeliśmy wołanie z dołu.
- Ejj... kochaneczki, idziemy na podbój basenów!- krzyczał Niall.
- Idziemy!- krzyknął Harry i przebiegł razem z Ali obok pokoju Sary.
- Czas się zbierać...- powiedziała niechętnie.
- Jak nie chcesz to możesz tu zostać.
- Chętnie bym została, ale nie chce być sama- powiedziała i wyszła z pokoju, ale wróciła się.
- Idziesz?- zwróciła się do mnie, bo nadal siedziałem na krześle.
- Tak, jasne. Nie martw się. Już ja znajdę w tobie tą dawną Sarę- powiedziałem, a ona tylko lekko się uśmiechnęła. Zeszliśmy na dół i dołączyliśmy do reszty.
- Nareszcie!- powiedział Zayn.
Wyszliśmy z mieszkania i pieszo udaliśmy się na baseny.


Cześć! Na początek chciałam się wytłumaczyć. Prosiłam Was o komentarze, bo zauważyłam, że pod rozdziałami Aisy jest ich zawsze więcej. Dlatego nie wiem czy moje rozdziały są na tyle dobre abym nadal mogła współtworzyć tego bloga. Może zostawić go Aisie? Sama już nie wiem. No, ale... Oto kolejny rozdział, a następny dodam jutro.
Kama ;**

2 komentarze:

  1. Fajnie że ju.z jutro dodasz następny rozdział. Może komentarzy jest mało bo po prostu często dodajesz nowe rozdziały i mało osób zwyczajnie zdąży przeczytac rozdział.
    Ciekawa jestem jak Louis znajdzie dawną Sarę.
    Czekam nn <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z cetrii ;)

    OdpowiedzUsuń