piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 27

-oczami Sary-

Podeszłam do okna, aby zobaczyć czy mnie słuch nie myli. Na balkonie stał... Louis. Tylko jego mi tu brakowało.
- Co ty tu robisz???
- Stoję i czekam na to, aż mnie wpuścisz, to znaczy jeśli mnie wpuścisz.
Otworzyłam drzwi od balkonu i wróciłam na łóżko. Usiadłam, a Louis klapnął obok mnie. Próbował mnie objąć, ale gwałtownie się od niego odsunęłam.
- Co się stało?- zapytał z troską. Teraz nie był śmiesznym Lou, tylko opiekuńczym Lou.
- Nic, po prostu za dwa dni mija kolejny rok od śmierci moich rodziców- powiedziałam mu tylko pół prawdy. Nie mogę mu powiedzieć o wczorajszych zdarzeniach, a przynajmniej nie teraz.
- Wiem i jestem przy tobie. Nie musisz się mnie bać, przecież wiesz.
- Tak wiem i dziękuję ci za to. Jesteś wspaniały.

-oczami Louis'a-

Poczułem ciepło w sercu. Ona mówi, że jestem wspaniały. Mam tylko nadzieję, że...
- Yyy... Sara?- zacząłem niepewnie.
- Tak?
- Czy ty pamiętasz coś z tego dnia z ogórkową?
- pamiętam tylko, że tłumaczyliśmy Vici sprawę o mojej alergii, a potem obudziłam się tutaj. A co?
- Nie nic, nie ważne. Tak się tylko pytam- ufff... ona nie pamięta.
- A gdzie jest reszta?- zapytała.
- Poszli na śniadanie, a ja chciałem się dowiedzieć co się stało, że tak płakałaś.
- Aha... Ale jak się dostałeś na balkon???
- Sam nie wiem. Jakoś przeszedłem- uśmiechnąłem się.
- Aha. Yyy Louis, czy mogę... a nie ważne- chciała coś powiedzieć, ale się nie odważyła tylko znowu zaczęła płakać. Chciałem ją przytulić, ale ona znowu się odsunęła. To już nie było normalne.
- Przepraszam, po prostu nie mogę- powiedziała, naciągając rękawy bluzki na dłonie- Mogę zostać sama?
- Tak, jasne. Zacznij się pakować bo wieczorem mamy samolot do Hiszpanii.
- Ok, dzięki za informację- podziękowała i zamknęła za mną drzwi. Poszedłem na śniadanie.

-oczami Ali-

Właśnie skończyłam jeść, kiedy przyszedł Lou.
- I co, gadałeś z nią, wpuściła cię???- pytali wszyscy, a ja siedziałam z milczeniu.
- No powiedzmy- odpowiedział i usiadł do stołu, a ja pobiegłam na górę. Skierowałam się do pokoju siostry i zapukałam. Tym razem mi otworzyła. Miała mokre policzki i czerwone oczy.
- Możemy pogadać?- zapytałam.
- A przyszedł ktoś z tobą?
- Nie, jestem sama- powiedziałam, a ona wpuściła mnie do środka. Usiadłyśmy na łóżku, a ona znowu zaczęła płakać.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Stało się coś strasznego i nie mogę o tym zapomnieć- zaczęła.
- Co takiego?
- Widzisz... Twoje pobicie to dopiero początek- powiedziała, a ja nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi.
- Wczoraj, podczas koncertu, kiedy wyszłam na zewnątrz... On się pojawił.
- Jaki on?!
- Marian! I on... zgwałcił mnie!!!- zaczęła płakać tak głośno, że nie mogłam usłyszeć własnych myśli. Przytuliłam ją, a ona chciała mnie odepchnąć, jednak jej się nie dałam.
- Nie płacz, ciii...- uspokajałam ją.
- Ja cały czas mam to przed oczami, rozumiesz?! On mnie rozbierał i dotykał! To było obrzydliwe. Nienawidzę siebie, za to co się stało!!!- krzyczała przez płacz. Wiedziałam, że czuje się z tym okropnie. Ja zostałam dziewczyną Hazzy, a ona musi tak cierpieć.
- Nie płacz, nie myśl o tym. Pomogę ci przez to przejść.
- Dzięki, ale nie wiem czy będę umiała wymazać go z pamięci. Już zawsze będę miała w głowie ten wieczór.
- Wiesz co? Jest sprawa, bo... wiesz. Wczoraj po koncercie pojechałam z chłopakami oblać koncert i...
- PIŁAŚ?!?!?!
- Nie no co ty. Nie pozwolili mi- uśmiechnęłam się- Od wczoraj jestem... dziewczyną Harry'ego- powiedziałam i popatrzyłam na nią.
- To wspaniale!
- To głównie twoja zasługa, bo kiedy byłaś pod wpływem ogórkowego fiku-miku- popukałam się w głowę- powiedziałaś Harry'emu, że kocham jego włosy i od tego się zaczęło. A wczoraj w tej knajpie poprosił mnie o chodzenie.
- Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę.
Gadałyśmy tak jeszcze chwilę, potem pomogłam się jej spakować. Była już pora obiadowa, więc zeszłyśmy na dół.

-oczami Harry'ego-

Siedzieliśmy już przy stole kiedy dołączyły do nas Sara i moja ukochana Alicja. Zjedliśmy obiad i już miałem wchodzić do windy kiedy Sara powiedziała, żebym poczekał. Wsiedliśmy razem i udaliśmy się na nasze piętro.
- Ja naprawdę się cieszę tylko jeśli ją skrzywdzisz to tego pożałujesz, rozumiesz?!- powiedziała, że aż się wystraszyłem.
- Ale o co chodzi?
- O ciebie i moją siostrę. Jeśli coś jej się przez ciebie stanie to po tobie, jasne?
- Nie martw się, kocham ją i nie pozwolę, żeby coś jej się ze mną stało.
- Mam nadzieję, a teraz po walizki- powiedziała, a ja nawet nie zauważyłem, że już dojechaliśmy. Poszliśmy do swoich pokoi. Wziąłem swoją walizkę i już miałem wychodzić, ale Louis zastawił mi drzwi.
- Dlaczego mnie zostawiłeś?- zapytał.
- A sam nie trafiłeś do pokoju?
- Ja nie o tym! O Ali! Słyszałem, że jesteście razem! Niewybaczalna zdrada!- krzyknął, zabrał swoją walizkę i poszedł na dół, gdzie mięliśmy się za chwilę spotkać.

*15 minut później*

-oczami Niall'a-

Czekaliśmy wszyscy obok recepcji na Zayn'a. Po chwili wybiegł z windy i już mogliśmy wychodzić. Zapakowaliśmy się do limuzyny i pojechaliśmy na lotnisko. Na miejscu oddaliśmy walizki i poszliśmy w stronę samolotu. Usiedliśmy tym razem inaczej bo Ali i Hazza chcieli siedzieć razem, dlatego ja usiadłem z Liam'em, Zayn z Lou, a Sara sama, bo nie chciała z nikim gadać. Wpatrywała się cały czas w okno, nie zwracając na nikogo uwagi. Lecieliśmy do Madrytu, gdzie miał odbyć się nasz koncert. Po nim lecieliśmy do domu na trzy dni- tak zwana krótka przerwa w trasie- aby odpocząć. Właśnie podchodziliśmy do lądowania. Po chwili byliśmy na miejscu. Odebraliśmy walizki i udaliśmy się do hotelu.
W holu czekali już na nas nasza stylistka i menadżer. Rozdali nam klucze do pokoi i pokazali schody, którymi mięliśmy wejść na szóste piętro. Nie rozumiem, hotel bez windy. Ratunku! Po dotarciu podzieliliśmy się szybko na pokoje i odświeżyliśmy po podróży. Ja zdążyłem się jeszcze zdrzemnąć.

-oczami Zayn'a-

Do koncertu zostały nam tylko dwie godziny, więc musieliśmy już jechać. Obudziłem Niall'a podstawiając mu pod nos chipsy. Zeszliśmy po schodach na dół, gdzie wszyscy już czekali.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do garderoby, gdzie Vici zrobiła swoje i puściła nas na scenę. Dziewczyny zostały razem w garderobie, aby uniknąć fotoreporterów. Koncert trwał ponad dwie godziny, a kiedy już zeszliśmy ze sceny Harry pobiegł do Ali tak szybko jak tylko mógł. Widać się stęsknił. Trochę mu zazdrościłem, że ma dziewczynę, no ale co począć. Nie mięliśmy czasu na wywiady, bo o północy mamy samolot do domu. Nareszcie odpoczynek!

-oczami Liam'a-

Zgarnęliśmy dziewczyny z garderoby i wróciliśmy do hotelu, aby wziąć prysznic i przebrać się przed lotem do Londynu. Po ok. godzinie wszyscy byli gotowi do drogi. Pojechaliśmy na lotnisko. Samolot odlatuje za godzinę.
- To co robimy?- zapytałem.
- Idziemy jeść!!!- krzyknął Niall i już był w drodze do jakiegoś bufetu. Poszliśmy za nim. Każdy z nas wziął sobie po bułce, po za Niall'em, bo on wziął sobie chyba z pięć wielkich buł i Sarą, która nie jadła nic.
- Dlaczego nie jesz?- zapytał Zayn, kierując pytanie do dziewczyny.
- Jakoś nie mam ochoty- odpowiedziała. Było słychać, że chce jej się płakać. Jestem bardzo ciekawy co się jej stało.
Minęło ponad pół godziny i musieliśmy ruszać do samolotu. Z trudem odciągnęliśmy Niall'a od jedzenia, ale jakoś się udało.
W samolocie usiedliśmy tak samo jak ostatnio, więc cały czas musiałem słuchać jęków Niall'a, że się nie najadł. Po godzinie lotu usnął, a ja miałem dwie godziny spokojnego lotu przed sobą. Rozejrzałem się po samolocie, wszyscy oprócz Sary spali. Wstałem i podszedłem do niej. Znowu płakała.
- Hej, mogę się przysiąść?- zapytałem.
- Jasne siadaj- powiedziała, wycierając łzy.
- Co się dzieje?
- Nic po prostu, dzisiaj jest siedemnasta rocznica śmierci moich rodziców.
- Tak wiem, Niall mówił. Nie martw się. Oni nad tobą i Ali czuwają.
-Dziękuję...
- Ale za co?
- Za to, że nie mówisz, że będzie dobrze, tylko mówisz prawdę. Wiem, że czuwają, czuję to- powiedziała i zasnęła, a ja wróciłem na swoje miejsce.


Hey. Dodaję ten rozdział ze względu na to, że dzisiaj wyjeżdżam i mam dobry humor. Ale tym razem Wam nie odpuszczę,więc teraz proszę tylko o 3 komentarze (oczywiście może być więcej).
Kocham Was...
Kama ;**

3 komentarze:

  1. Hm... co tu dużo pisać. Rozdział jak zwykle świetny. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper !!

    Czekam na nn. ! ♥

    @HopeForBetterXo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!! Dobrze że sara w ońcu komuśpowiedziała o tym co się stało.
    Dawaj szybko kolejny. Czekam!!!
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń