wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 23

-oczami Ali-
Dojechaliśmy do jakiejś wielkiej hali. Weszliśmy do środka tylnymi drzwiami, bo głównymi się nie dało. Udaliśmy się za kulisy, gdzie czekała na nas Vici.
- Hej dziewczyny, stęskniłam się za wami- powiedziała z przytuliła mnie i Sarę.
- My za tobą też...- powiedzieli chłopcy i rozłożyli ręce do uścisku.
- Ale ja mówiłam do nich- wskazała na nas- A wy już do garderoby, bo zaraz zaczynacie.
Chłopcy pobiegli się przygotować, a ja i Sara udałyśmy się na widownię. Po jakiś 10 minutach zgasło światło i rozległy się piski fanek. Nagle na scenie zaświeciło się się białe światło, a zza kulis wyszli chłopcy. W strojach od Vici prezentowali się po prostu pięknie. Stałyśmy pod samą sceną, więc widziałyśmy wszystko doskonale. Oni zaczęli śpiewać, a ludzie na sali razem z nimi. Było wspaniale!

*2 godziny później*

Poszłyśmy z siostrą za kulisy, do chłopaków. Oni jednak nawet nas nie zauważyli, bo fanki z biletami VIP robiły swoje. Sara poszła do ich garderoby, a ja udałam się do łazienki. Kiedy wyszłam z kabiny serce prawie mi stanęło. Na przeciwko wisiało wielkie lustro, którym odbijał się... Facet!!!
Nie zdążyłam nawet zareagować, bo... on rzucił się na mnie z pięściami. Czułam ból w nadgarstku i twarzy.
- Proszę, przestań!!!- krzyczałam na cały głos.
- Marian nigdy nie odpuszcza- zaczął się śmiać.
- Aaaa... Pomocy!- krzyknęłam i upadłam na ziemię. Musiałam na chwilę stracić przytomność, bo kiedy otworzyłam oczy, jego już nie było. Podniosłam się i podeszłam do lustra. Rozwalona warga i lekko podpuchnięte oko to nic, ale bardzo bolała mnie lewa ręka. Była cała sina i bardzo bolała. Nie mogłam nią ruszyć. Wtedy do łazienki weszła Sara i Vici.
- Boże, Ali! Co ci się stało?!- Sara wpadła w panikę, ale jej się nie dziwię.
- Jakiś facet mnie napadł jak wychodziłam z kabiny.- wytłumaczyłam.
- Wiesz kto to był?- zapytała Victoria.
- Nieee... ale powiedział, że "Marian nigdy nie odpuszcza". Nie wiem co to miało znaczyć- kiedy to powiedziałam Sara momentalnie zbladła.
- Coś się stało?- zapytałam.
- Musimy potem pogadać, a teraz pokaż tą wargę, bo leci ci z niej krew.
Wtedy zadzwonił telefon Vici.
- Tak Paul... Jasne będziemy za 5 minut... Do zobaczenia- rozłączyła się- Chłopcy już skończyli i czekają na nas w limuzynie , przed halą.
- To chodźmy- powiedziałam i wyszłam z łazienki, a za mną dziewczyny.

-oczami Liam'a-

Czekaliśmy w limuzynie na Sarę, Alicję i Vici, abyśmy mogli wrócić do hotelu. Byłem padnięty, ale jednocześnie szczęśliwy, że na koncert przyszło tylu fanów. Moje rozmyślenia przerwał krzyk Niall'a.
- Co ci się stało?!- krzyknął , kiedy Ali weszła do auta.
- Napadli ją w toalecie- odpowiedziała mu Vici.
- Nic mi nie jest tylko boli mnie ręka- powiedziała poszkodowana i pokazała nam posiniaczony nadgarstek.
- Musimy jechać z tym do szpitala!- powiedział Zayn.
- Nie, nie trzeba- zaprzeczała Ali- Nic mi nie jest, naprawdę.
- Skoro tak mówisz...
Ruszyliśmy do hotelu. Vici poszła do swojego pokoju, który był na pierwszym piętrze, a my ruszyliśmy na ósme. Harry i Zayn poszli do siebie, a Niall zabrał Ali do pielęgniarki hotelowej. Po paru minutach wrócili. Ali miała zabandażowaną rękę, a w drugiej trzymała jakąś maść- pewnie na wargę. Weszli do swojego pokoju, a ja poszedłem do siebie, kiedy upewniłem się, że wszystko ok.

-oczami Sary-

Byłam z Louis'em w pokoju, kiedy przyszedł Liam i powiedział, że z Ali wszystko ok od razu wyszłam i pokierowałam się w stronę jej pokoju. Zapukałam i drzwi otworzył mi kuzyn.
- Musimy pogadać- powiedziałam , a on wpuścił mnie do środka.
- Ali, powiedziałaś, że te facet przedstawił się jako Marian , tak?- zapytałam.
- Może nie do końca przedstawił, ale tak, a co?
- A to, że wczoraj na próbie, kiedy poszłam się przejść spotkałam gościa, który powiedział, że zabił naszych rodziców i chce zabić też nas- tłumaczyłam.
Miny Alicji i Niall'a były nie do opisania. Strach i złość w jednym.
- Trzeba to zgłosić na policję!- powiedział Niall.
-Nieee!!!- krzyknęłyśmy równocześnie z Ali- Chcesz wam zniszczyć karierę?!- zapytałam.
- Nie, ale wasze życie jest ważniejsze!
- Wcale nie! Nie możecie tego zrobić waszym fanom!- mówiłam i chyba go przekonałam bo Niall zamilkł.
- Dobrze, ale kiedy skończy się trasa, od razu idziemy na policję, a teraz macie się trzymać mnie i chłopaków, JASNE!
- Jasne- powiedziałam, a Ali przytaknęła. Potem wyszłam z pokoju i wróciłam do siebie.
Liam już spał, a Lou był w łazience. Nie miałam już na nic siły, więc wyszłam na balkon i patrzyłam na miasto.
- Prawda, że tu jest pięknie?- zapytałam sama siebie i wróciłam do środka. Lou właśnie wyszedł z łazienki i mogłam iść ja. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka.
Przebudziłam się. Spojrzałam na zegarek- była 2.47. Nie mogłam zasnąć, więc zaczęłam rozmyślać nad moim życiem, nad tym co działo się przez ostatnie dni.
Nad tym całym Marianem- nie wiedziałam, dlaczego on się na nas uwziął, przecież nic mu nie zrobiłyśmy. To raczej on zrujnował życie mnie i Ali. Chociaż gdyby nie ta cała tragedia, nie poznałybyśmy One Direction. Nie śmiałabym się z Zayn'a i jego włosów, nie gadałabym z wszechmądrym Liam'em, nie dokuczałabym Harry'emu, nie spędzałabym tyle czasu z moim kochanym, młodszym kuzynkiem i... nie zakochałabym się w żartach Louis'a. Kochałam je, może nawet nie tylko je, no ale sama nie wiem co do niego czuję. Z jednej strony bardzo mi się podoba, a z drugiej nie zrobił na mnie dobrego, pierwszego wrażenia po aferze z pokojami u cioci w domu- właśnie wtedy zasnęłam.
Obudził mnie Liam, który wydarł się na cały głos, że za dwie godziny mamy samolot do Paryża. Od razu pomyślałam, że to miasto zakochanych i z tą myślą spojrzałam na budzącego się Louis'a. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam, zaczekałam na chłopaków i razem poszliśmy na śniadanie.
Na dole zastaliśmy już resztę zespołu z Niall'em na czele, Alicję oraz Paul'a i Vici. Wszyscy byli już po śniadaniu, po za moim kuzynem, który właśnie kończył chyba piątego rogalika.

*godzinę później*

Byliśmy już w drodze na lotnisko. Samolot odlatuje za dokładnie godzinę, więc powinniśmy zdążyć. Po 10 minutach byliśmy na miejscu i skierowaliśmy się do bramek odprawy.


Mam nadzieję, że rozdział ciekawy. Czekam na Wasze komentarze...
Kama ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz