wtorek, 11 września 2012

Link

Oto LINK do mojego nowego opowiadania. Aisa jeszcze swojego nie zaczęła i nie wiadomo czy zacznie(z przyczyn losowych).
Mam nadzieję, że Ktoś będzie zaglądać.

poniedziałek, 10 września 2012

Koniec...

Tą notkę miała pisać Aisa, ale nie udało jej się z przyczyn losowych, dlatego też ja muszę Was o tym poinformować.
Zakończyłyśmy pisanie tego bloga. Ale nie martwcie się, zaczynamy pisać dwa, zupełnie nowe, tym razem osobno.
Chciałybyśmy z całego serca podziękować Wszystkim Czytelnikom i Komentującym. Mamy nadzieję, że będziecie zaglądać na nowe opowiadania.
Linki do nich podamy Wam jutro, może w środę...
Pozdrawiamy Wszystkich bardzo serdecznie i mamy nadzieję, że nasze opowiadanie się podobało :)
Kama&Aisa ;**

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 45.!

*20.12.2012*

-oczami Sary-

Minęły już ponad trzy miesiące, a po Ali ani śladu. Już powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek ona do nas wróci. Z tych wszystkich nerwów mam prawie taki sam apetyt jak Niall, a potem to wszystko zwracam. Chłopcy też to wszystko przeżywają, odwołali wszystkie publiczne wystąpienia. Najgorzej znosi to Harry. Co wieczór wypija butelkę czystej i zasypia, a na następny dzień nie wie co się z nim działo. Policja nadal nic nie wie. Marian jakby zapadł się pod ziemię, a moja siostra razem z nim.
- Harry zostaw to!!!- usłyszałam krzyki dobiegające z łazienki. Szybko tan pobiegłam, a na miejscu znalazłam Louis'a trzymającego rękę Hazzy, w której była żyletka.
- Czyś ty zwariował?!- krzyknęłam.
- Ja nie mogę bez niej żyć rozumiecie to!!!- krzyczał- Ona już nie wróci! Policja nie robi kompletnie nic, żeby ją znaleźć!
- Oni jej szukają, rozumiesz! Myślisz, że mnie jest łatwo?! Przecież to moja siostra!- odkrzyknęłam.
- A moja kuzynka!- nagle odezwał się Niall, który pojawił się nie wiem skąd.
- Widzisz... Nie tylko tobie jest trudno to przejść- powiedział Louis- Jak myślisz, jak Ali zareaguje jak jej powiemy, że odebrałeś sobie życie?
Chłopak upadł bezwładnie na podłogę i zaczął płakać. Lou pomógł mu wstać i zaprowadził go do jego pokoju. Ja i Niall zeszliśmy na dół do kuchni, coś zjeść... Znowu...
Nagle zadzwonił telefon. Kuzyn poszedł odebrać.
- Halo? Tak, tak... Już jedziemy!!!- krzyczał do słuchawki, a kiedy ją odłożył zaczął się ubierać.
- Gdzie ty idziesz?- zapytał Zayn, schodząc z góry.
- Na komendę! Podobno wpadli na jakiś trop!- kiedy to usłyszałam ucieszyłam się jak małe dziecko z lizaka. Zawołałam pozostałą trójkę i zaczęłam się ubierać. Harry latał po domu jak poparzony, Lou uspokajał jego i mnie przy okazji, a Liam próbował się ubrać, ale nie mógł się dopchać do butów.
Kiedy już wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia, biegiem wsiedliśmy do auta i po 5 minutach byliśmy na komendzie.
- Gdzie te informacje, tropy, czy jak to się tan zwie!- dopytywał się Niall.
- Niech się pan uspokoi i zobaczy na to.- powiedział policjant. Wszyscy podeszliśmy do komputera, gdzie było wyświetlone zdjęcie, a na nim Marian!!!
- To ten dupek! Gdzie on jest?!- krzyczałam, a zaraz potem upadłam na krzesło.
- Sara!- krzyknął Louis- Wszystko ok?
- Taj, po prostu kiedy go widzę to robi mi się słabo.
- Zdjęcie zostało zrobione dziś rano. Nasi ludzie go śledzili i dotarli do opuszczonego domu w lesie. Najprawdopodobniej jest nam nasza poszukiwana.
- To na co wy jeszcze czekacie?! Dlaczego nie wchodzicie do środka?!- awanturował się Harry.
- Mamy zamiar to zrobić dzisiaj, ale najpierw chciałem się upewnić czy to na pewno on- wytłumaczył mężczyzna.- Teraz zostaniecie tutaj, a ja pojadę pod ten dom, ok?
- Tak jest!- krzyknęliśmy chórem.

-oczami Ali-

Jestem wykończona, głodna, zmęczona! Dlaczego on mnie nie zabił od razu tylko kazał tak cierpieć?! Dał mi raptem kilka kromek chleba i nic więcej. Siedzę w tej ciemnej piwnicy i nawet nie wiem jaki dziś dzień...
- POLICJA!!!- usłyszałam krzyki i strzały w góry. Co jest?! Znaleźli mnie, na prawdę mnie znaleźli! Usłyszałam jak Marian wchodzi do tego pomieszczenia gdzie byłam.
- Idziemy!- krzyknął i przerzucił mnie związaną przez ramię. Wierciłam się, ale to ni nie dawało. Wyszliśmy w piwnicy, jednak nie udało się wydostać na zewnątrz.
Próbowałam krzyczeć, ale moje usta były zaklejone taśmą.
- Puść ją!- krzyknął jakiś policjant. Byliśmy otoczeni, więc nie było już żadnej drogi ucieczki. Marian najzwyczajniej w świecie się poddał. Postawił mnie na ziemi, a sam, bez słowa, oddał się w ręce policji.
- Pomogę ci- zwrócił się do mnie jeden z mych wybawców. Mężczyzna odkleił mi taśmę i mogłam swobodnie poruszać ustami.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję...- mówiłam, tuląc go.
- Nie dziękuj mnie, tylko osobom, które na ciebie czekają.
- Łiiiiiii...- uradowałam się.
- Chodź, jedziemy na komendę, bo twoi przyjaciele już się niecierpliwią. Załóż to- powiedział i podał mi kurtkę policyjną
Wyszliśmy na światło dzienne. Śnieg(?) raził niesamowicie...
- Zima?- zdziwiłam się- Ile ja tam siedziałam?
- Ponad trzy miesiące...
- Ile?!- teraz moje oczy wyszły na wierzch.
Wsiadłam do samochodu. Policjant dał mi kanapkę, którą pochłonęłam niczym Niall.
Jechaliśmy ok. pół godziny, a na miejscu czekali na mnie moi najdrożsi.

-oczami Harry'ego-

Czekanie dłużyło się w nieskończoność. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stała Alicja.
- Aaaaa!!!- usłyszałem tylko głos Sary. Wszyscy podbiegli do Ali i zaczęli ją ściskać i pytać jak się czuje, gdzie była i czy nic jej się nie stało. Kiedy już wszystko było jasne, ona popatrzyła na mnie.
- Ali, ja cię przepraszam... Ja nic nie pamiętam z tamtej nocy, na prawdę- tłumaczyłem się.
- Harry... Wybaczam ci... To porwanie mnie zmieniło i zrozumiałam, że kocham cię najmocniej na świecie i nie mogę bez ciebie żyć- powiedziała i namiętnie mnie pocałowała.
- To teraz możemy w komplecie wracać do domu- ucieszył się Liam. Podziękowaliśmy policji za wszystko i pojechaliśmy do domu.

*trzy dni później*

-oczami Louis'a-

Siedziałem sam z Ali w kuchni.
- Ali... Mam pytanie...- zacząłem.
- Strzelaj- uśmiechnęła się do mnie.
- Kiedy Sara ma urodziny?- to była jedyna rzecz, której o niej nie wiedziałem.
- Jutro...- odpowiedziała.
- KIEDY?! Przecież, przecież...
- Wysłów się w końcu!- krzyknęła.
- Ja też!!!- przecież to jest jakieś inne, jak to się mogło stać?
- Zabawne- zaśmiała się- Dobraliście się, nie ma co...  Jeszcze dziś lecimy do cioci, żeby to świętować.
- A my?! Przecież my też musimy!!!
- Wiem, dlatego zamówiliśmy siedem biletów. Wszystko przewidzieliśmy- powiedziała i wyszła z kuchni.
Co ja jej dam?! Przecież nic dla niej nie mam! Zaraz, zaraz... Już wiem!

-oczami Niall'a-

Wszyscy byli już spakowani i gotowi do drogi.
- Zaraz spóźnimy się na samolot!- krzyknąłem, stojąc z walizką koło drzwi.
- Idę!- odkrzyknęli wszyscy chórem. Po chwili mogliśmy już wychodzić.
Po godzinie jazdy byliśmy już na lotnisku. Dosłownie biegiem odbyliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu.
Lecieliśmy półtorej godziny. Ja, podobnie jak reszta, całą drogę przespałem. Na lotnisku odebraliśmy bagaże i mogliśmy jechać do domu.
Na miejscu moja mama przywitała nas bardzo gorącymi uściskami i kolacją. Ahhh... jedzenie.
Po posiłku każdy z nas udał się spać.

*następnego dnia, rano*

-oczami Harry'ego-

Zostałem brutalnie obudzony przez Niall'a, Liam'a i Zayn'a. Kazali mi wstać i iść do pokoju Sary. Ahaaa... Podwójne urodziny.
Weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy śpiących jeszcze jubilatów. W międzyczasie dołączyła do nas Ali i ani Horan z tortem w rękach. Ustawiliśmy się wokół łóżka i zaczęliśmy śpiewać "Happy birthday". Nasza parka obudziła się z uśmiechem na ustach. Podziękowali za miłą pobudkę, a potem razem zeszliśmy na dół na tort.
- Przepraszam, ale muszę wyjść- odezwał się Louis i już go nie było.
- Dziewczynki...- odezwała się mama Niall'a- Umówiłam was na wizytę kontrolną do lekarza. Mam nadzieję, że się nie gniewacie?
- Nie no co ty ciociu. Ja chętnie się zbadam po tych wszystkich przeżyciach- uśmiechnęła się Sara, a Ali przyznała jej rację. Obie poszły się ubrać i gruchotem Sary pojechały do przychodni.

Po godzinie siostry wróciły z badań, a Louis'a nadal nie było. Dziewczyny powiedziały tylko, że wszystko jest w porządku.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nagle usłyszeliśmy jakiś samochód, a do domu wszedł Louis.
- Trochę cię nie było- Liam pukał palcem w zegarek.
- Ale już jestem i mam prośbę, aby nasz drugi jubilat wyszedł przed dom- powiedział i znowu zniknął za drzwiami frontowymi. Sara wstała i wykonała polecenie Louis'a. My, ze względu na naszą ciekawość, także poszliśmy sprawdzić co wymyślił chłopak.
Na zewnątrz stał nowy samochód z wielką, czerwoną kokardą.
- Ta dam!!!- Lou wskazała ten oto pojazd- To mój prezent dla ciebie i nie przyjmuję, że go nie chcesz!
- O Boże... Dziękuję ci kochanie. Naprawdę nie musiałeś...- Sara rozpływała się z zachwytu, podobnie jak my wszyscy, bo autko było piękne.
- Ale chciałem- uśmiechnął się.

-oczami Sary-

Po podziwianiu mojego nowiutkiego wozu wróciliśmy wszyscy do salonu. Każdy, oprócz mnie usiadł na kanapie i fotelach. Ja stanęłam na środku pokoju.
- Muszę wam coś powiedzieć...- zaczęłam.
- Mamy się bać?- zapytał Zayn, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie, nie musicie się bać...- uspokoiłam go.
Wszystkie oczy były wlepione we mnie, a ja musiałam powiedzieć to co miałam do przekazania.
- Jestem w czwartym miesiącu ciąży...


No i 45.! Liczę, że będzie tu dużo komentarzy. Ten rozdział dedykuję Wszystkim Czytelnikom...
Jutro Aisa doda pewną notkę(nie rozdział).
Życzę udanego tygodnia i pozdrawiam Wszystkich i Każdego z osobna, a szczególne Komentujących.
Kama ;**

Rozdział 44

- oczami Louis'a -

Jechaliśmy do klubu. Ja, jak zawsze prowadziłem. Zostało nam jeszcze ok. 10 minut drogi. Popatrzyłem na moją ukochaną, która siedziała na miejscu pasażera.
- Sara...- nagle usłyszałem za sobą. To był Harry- Byliście w tunelu miłości w wesołym?- trochę mnie zdziwiło to pytanie.
- Nieee... Nigdzie go nawet nie widziałam- powiedziała smutno.
- Nie martw się, zaraz to nadrobimy- uśmiechnąłem się do niej. Wyglądała tak pięknie w tym stroju, w tych paskach. Ahhh...
- Mam tylko nadzieję, że nic się nie stanie- do rozmowy wtrąciła się Ali.
- A niby co ma się stać? Jesteście z nami, więc wszystko będzie dobrze- Harry próbował ją pocieszyć.
Dojechaliśmy pod klub. Ludzi było w cholerę, ale co najważniejsze nigdzie nie widziałem paparazzi.
- No to idziemy zaszaleć!- krzyknął Liam i wysiadł z samochodu.
Kiedy już wszyscy staliśmy przed wejściem ja objąłem moją dziewczynę w pasie i pocałowałem w policzek. Teraz byłem gotowy do wejścia.
W środku było bardzo tłoczno. Parkiet pełny, krzesła przy barze zajęte.
- Tam...- usłyszałem głos Zayn'a, który wskazał stolik w rogu sali. Podeszliśmy do niego i usiedliśmy.
- Co pijemy?- zapytałem.
- Czystą!- zaśmiał się Zayn.
- Chybaś zgłupiał!- Sara popukała się o głowie- Drinki!
- Dobra, pójdę zamówić- zgłosił się Harry.
- I weź jakieś chipsy!- krzyknął do niego Niall.

-oczami Harry'ego-

Wróciłem do przyjaciół z drinkami i paczką chipsów które rzuciłem Niall'owi.
- Dobry z ciebie przyjaciel- uśmiechnął się do mnie na co ja machnąłem ręką.
- A mnie co przyniosłeś?- zapytała Ali.
- Yyy... A co miałem ci przynieść?- lekko się zdziwiłem.
- No, drinka raczej pić nie mogę, więc może jakiś sok albo colę.
- Przepraszam kochanie, zaraz wrócę- i znowu udałem się w stronę baru. Podszedłem do lady i poprosiłem o sok pomarańczowy.
- Hej...- usłyszałem po moim lewym boku. Spojrzałem tam i zobaczyłem dziewczynę, zniewalająco ładną dziewczynę.
- Yyy... Znamy się?- zapytałem.
- Nie, ale możemy to zmienić- uśmiechnęła się ukazując białe zęby. Usiadłem na krześle, które właśnie się zwolniło i zacząłem rozmawiać z nieznajomą, kompletnie zapominając o bożym świecie.

-oczami Liam'a-

Bawiliśmy się świetnie. Tańce, drinki, dowcipy Louis'a. I to wszystko dla mnie. Jestem taki szczęśliwy, że mam takich przyjaciół.
Wirowałem właśnie z Zayn'em na parkiecie kiedy nagle ktoś na mnie wpadł. Popatrzyłem na tą osobę.
- Harry?!- zdziwiłem się, bo nie widziałem go już od dawna.
- Witaj, mój przyjacielu, nasz jubilacie, nasz... ojcze, dobry duchu. Ty moja gwiazdko na niebie poznaj Karen...- mamrotał ledwo zrozumiale. Przystawił do siebie jakąś laskę, widać, że taż lekko spitą.
- Harry, ty debilu, co ty wyrabiasz?!- wydarłem się na przyjaciela.- Przecież ty masz dziewczynę...- powiedziałem i pociągnąłem go w stronę naszego stolika.
- Coś ty ze sobą zrobił?!- Louis zwrócił się do tego głąba, ale ten i tak nic nie pojmował. Popatrzyłem na Ali. Była zdziwiona i smutna zarazem.
- Zostaw mnie ty łosiu, ja chcę wracać do mojej laski!- krzyknął, a Ali wstała na równe nogi.
- Jakiej nowej laski?! Przecież to ja jestem twoją dziewczyną!- awanturowała się.
- A daj mi spokój kobieto, sorry, dziecko!- już chciał odejść, ale go przytrzymałem. Wściekła Alicja podeszła do tego palanta i dała mu najzwyczajniej "z liścia" i wybiegła z budynku. Sara uwolniła się z objęć Louis'a, poprawiła uderzenie siostry i pobiegła za nią.
- Ty chory psychicznie matole!!!- Niall wkroczył do akcji- Nie wstyd ci flirtować z inną kiedy twoja dziewczyna siedzi tu i czeka na ciebie?!
- Jakoś nie...- rzucił i po prostu odszedł w stronę parkietu. Po drodze minął się z Zayn'em.
- Co się tu stało, że macie takie miny?- popatrzył na nas.
- Pijany Harry i jego zachowanie. Tyle ci powiem- powiedziałem. Byłem wkurzony gorzej niż źle.
- A gdzie dziewczyny?- dopytywał się dalej Mulat.
- Nie wiem!- krzyknął Niall i zaczął kierować się w stronę wyjścia, a Louis za nim.
- Zabawa skończona, wracamy...- powiedziałem i złapałem Zayn'a za ramię.
 Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy szukać wzrokiem dziewczyn, jednak nigdzie ich nie było.
- Louis!- usłyszeliśmy nagle i zobaczyliśmy Sarę, biegnącą w naszym kierunku- Nigdzie jej nie ma, po prostu rozpłynęła się w powietrzu.- mówiła zdenerwowana.
- Może wróciła do domu?- Zayn zabrał głos- Chodźcie, pojedziemy zobaczyć.
Ruszyliśmy w stronę samochodu i pojechaliśmy do domu, zostawiając Harry'ego w klubie. Szczerze to mało mnie teraz obchodziło co się z nim dzieje.
Dojechaliśmy, ale na miejscu okazało się, że Ali nie ma.
- Przysięgam, że jeśli coś jej się stanie to powyrywam mu nogi w tyłka!- powiedziała Sara i złapała za telefon.- Ona nie odbiera...
- Poczekajmy do rana, jeśli nie wróci do tego czasu to pójdziemy na policję, gdzie i tak później musimy iść- powiedziałem stanowczo. Wszyscy się zgodzili.

-oczami Ali-

Szłam przez jakiś park. Nie wiedziałam, w którą stronę zmierzam. Było cicho, ciemno i żadnej żywej duszy.
- Witaj Alicjo- usłyszałam za plecami. Przestraszyłam się nie na żarty. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Uderzył mnie. Upadłam z krzykiem na ziemię. Stał nade mną i się śmiał. Zakleił mi usta taśmą i przerzucił przez ramię. Dokąd on mnie zabiera?! Boję się!!!
Wsadził mnie do jakiegoś bagażnika samochodu. Auto ruszyło, a ja nie wiedziałam gdzie jedziemy.
Stanęliśmy, on otworzył bagażnik i znowu wisiałam na jego ramieniu. Szliśmy w stronę jakiegoś starego domu. On wszedł do środka i skierował się po schodach na dół. Było ciemno, zimno, a ja umierałam ze strachu.
- Leżysz tu!!!- wydarł się, rzucając mnie na ziemię. Uderzyłam o lodowatą posadzkę. Skuliłam się z bólu i popatrzyłam na niego. Śmiał się.
- Będziesz sobie tu zdychać bardzo, bardzo wolnooo...- powiedział i wyszedł, zostawiając mnie samą w tej ciemnej piwnicy. Usiadłam w rogu i zaczęłam głośno płakać. Nie tylko  powodu tego, gdzie teraz jestem, ale też z powodu Harry'ego. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?!
W pewnym momencie urwał mi się film, więc chyba zasnęłam.

-oczami Harry'ego-

Obudziłem się w dość nietypowym miejscu, a mianowicie w kabinie toaletowej.
- Co się do cholery wczoraj działo?- pytałem samego siebie. Ostatnie co pamiętam to to jak jakaś dziewczyna mnie zagadała, a potem kompletna pustka.
Podniosłem się z podłogi i wyszedłem z kabiny. Stanąłem przed lustrem i odkręciłem wodę w kranie umywalki. Obmyłem twarz zimną wodą, a następnie wypełzłem w toalet. Byłem nadal w klubie, tylko że nikogo tu nie było.
- Jest tu kto?!- zawołałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Poszedłem w stronę zaplecza w poszukiwaniu wody. Otworzyłem drzwi i wszedłem do kuchni klubowej.
- Przepraszam, ale czy mogę dostać coś do picia?- skierowałem to pytanie do dziewczyny, która sprzątała blat kuchenny.
- Ooo... Jak mnie przestraszyłeś- podskoczyła w miejscu.
- Przepraszam, a jak będzie z tą wodą?
- Już ci coś daję, a przy okazji jestem Megan- uśmiechnęła się, podając mi szklankę z wodą.
- Dzięki, Harry- odwzajemniłem uśmiech- A teraz przepraszam, ale muszę wracać do domu, bo przyjaciele się pewnie martwią- powiedziałem i wyszedłem.
Byłem już za zewnątrz. Było jasno, więc całą noc spędziłem w kiblu, jak to brzmi. Zamówiłem taksówkę, która odwiozła mnie do domu.
Wszedłem do mieszkania i nawet nie zdążyłem się rozejrzeć, a poczułem ból na policzku.
- Ty dupku!- krzyknęła Sara, która stała przede mną.
- Ała i co?- zdziwiłem się, bo nie wiedziałem o co chodzi.
- Jak mogłeś jej coś takiego zrobić?!- nadal nie zniżała głosu.
- Ale o co chodzi?! Jak nic nie pamiętam...- próbowałem się tłumaczyć.
- Ali zniknęła, po prostu jej nie ma!!!- krzyczała przez płacz Sara.
- Nareszcie raczyłeś się pokazać, to teraz nam wszystko ładnie opowiesz dlaczego tak skrzywdziłeś Ali- powiedział Liam, który pojawił się nie wiem skąd. On pomógł Sarze przejść do salonu, a ja szedłem za nimi. Dziewczyna była w bardzo złym stanie. Podpuchnięte oczy, czerwone od płaczu i napuchnięte policzki.
Usiadłem na kanapie, a obok mnie Zayn i Liam. Na fotelu Louis trzymał Sarę na kolanach, a Niall rozsiadł się na podłodze.
- Teraz gadaj co wczoraj robiłeś z tą całą Karen?!- krzyknął wyraźnie wściekły blondyn.
- Z kim?!- zdziwiłem się- Nie znam żadnej Karen!
- Nie udawaj- powiedział Zayn- Wszyscy cię widzieliśmy, jak się z nią obmacujesz...
- Ale ja nic nie pamiętam. Ostatnie co zapamiętałem to to jak jakaś laska zagadała mnie przy barze, a dalej nic!- tłumaczyłem.
- To w takim razie powiedz to Ali, o nie, nie powiesz jej, bo jej nie ma!- krzyczała Sara, a Louis próbował ją uspokajać.
- Musimy iść na policję- powiedział Liam i wstał z kanapy- A ty będziesz się tłumaczył Ali, jak już ją znajdziemy- to skierował do mnie.
- Jeśli się znajdzie...- powiedziała Sara- A do tego czasu nie zbliżaj się do mnie.
Ubraliśmy się i samochodem Louis'a pojechaliśmy na najbliższą komendę.

-oczami Louis'a-

Dojechaliśmy w zamierzone miejsce i weszliśmy do środka.
- Chcemy zgłosić zaginięcie!- krzyczał Niall w stronę policjanta za biurkiem.
- I nie tylko...- dodał Liam.
- O co konkretnie chodzi?- pytał mężczyzna, na którego Horan przed chwilą się darł.
- O Mariolkę!!!- krzyknąłem, a reszta popatrzyła się na mnie miną WTF.
- O Mariana- powiedział Niall.
- A kim on jest?- pytał dalej policjant.
- To może ja powiem- zgłosiła się Sara. Policjant wskazał jej krzesło. Ona usiadła i zaczęła mówić.
- Marian, Polak, który pracował dla mojego ojca. Okazało się, że robił lewe interesy, więc tata chciał go wydać policji, ale ten go ubiegł i po prostu go zabił, a następnie moją matkę. Dalej polował na mnie i moją siostrę. Ja zostałam zgwałcona, a ona dwa razy pobita, raz dotkliwie, a teraz ona zniknęła, ale nie wiemy czy Marian ma z tym coś wspólnego- tłumaczyła, a potem znowu mocno się rozpłakała. Przytuliłem ją.
- I wy dopiero teraz to zgłaszacie?!- zdziwił się mężczyzna.
- Wcześniej nie mogliśmy, bo byliśmy w trasie po Europie, a ten bydlak jeździł za nami- powiedział Harry.
- Kiedy dziewczyna zniknęła?
- Wczoraj wieczorem...
- Przyjmiemy to zgłoszenie. Znajdziemy tego Mariana i zostanie on solidnie ukarany. Będziemy was informować na bieżąco, a teraz wracajcie do domu- powiedział i wszedł do innego pomieszczenia. Nie pozostało nam nic innego jak jechać do domu i czekać na jakiś znak.

*wieczorem*

Siedziałem w salonie i starałem się nie myśleć o tym co się wokół mnie dzieje.
Niall jadł, Liam z Zayne'm siedzieli u siebie w pokoju, Sara była u mnie i płakała, a Harry siedział obok mnie i topił smutki w alkoholu.
- To wszystko moja wina- odezwał się nagle- To przeze mnie Ali zniknęła i to przeze mnie Sara popada w depresję...
- Masz rację, ale postaraj się myśleć racjonalnie. Ona się znajdzie, a Sara nie popada w depresje tylko ty- wskazałem na kieliszek w jego dłoni.
- To nie moja wina. Ja bez niej nie mogę żyć. To co wczoraj robiłem, ja nie wiem co wczoraj robiłem- tłumaczył się- Jeśli ona się nie znajdzie to ja tego nie przeżyje. Ja ją kocham jak nikogo innego!- wypił zawartość kieliszka i nalał kolejną porcję czystej.
- Nie mogę patrzeć jak się upijasz- powiedziałem i poszedłem zobaczyć co z Sarą.
Wszedłem do pokoju i zobaczyłem leżącą dziewczynę na łóżku. Nadal płakała. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Sara?- zacząłem niepewnie.
- Co chcesz?- zapytała przez łzy.
- Nie płacz... Przyszedłem do ciebie, bo nie mogę patrzeć jak Harry na dole się upija. Proszę cię popatrz na mnie.
Ona podniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
- Ona się znajdzie. Mariana złapią i zamkną, a my będziemy mogli żyć w spokoju razem- mówiłem.
- Cieszę się, że próbujesz mnie pocieszyć...- usiadła, podkulając nogi- A najbardziej cieszę się, że cię mam.
Emocje nie wytrzymały i pocałowała mnie namiętnie. Zacząłem odwzajemniać pocałunki. Napierałem na nią coraz mocniej, a ona nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Zaczęła zdejmować ze mnie ubrania, a ja nie pozostawałem jej dłużny. Po krótkim momencie pozbyliśmy się całej naszej garderoby. Było mi tak dobrze i jej chyba też... Ona leżała pode mną i uśmiechała się do mnie znacząco. To ten moment... Wszedłem w nią... Sara zaczęła wydobywać z siebie ciche jęki... Czułem się wspaniale. Ona zaczynała błagać o więcej, więc robiłem swoje dalej i mocniej. Dziewczyna zaczęła krzyczeć ze szczęścia...
W końcu zmęczony opadłem na miejsce obok niej. Popatrzyłem na nią. Była szczęśliwa, a zarazem wiem co musiała teraz przeżywać. Ona przeżywa "takie" chwile, a jej siostra nie wiadomo gdzie jest.
- Żałujesz?- zapytałem. Bałem się jej odpowiedzi.
- Nie... Mogło się to odbyć w trochę innych okolicznościach, ale i tak ci dziękuję. Na chwilę zapomniałam o całym nieszczęściu. O tym co działo w Paryżu, o wszystkich przykrościach. Kocham cię Louis i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś...
- Ja też cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- powiedziałem i lekko ją pocałowałem. Ona przytuliła się do mnie i chyba zasnęła. Mnie też wzięło zmęczenie i odpłynąłem.





Oto rozdział 44. Mam nadzieję, że się podoba... Pozdrawiam Wszystkich.!
Kama ;**

środa, 5 września 2012

Rozdział 43

-oczami Ali-

Obudziłam się dokładnie o 7.00. Dlaczego tak wcześnie?! Wstałam powoli z łóżka, bo nie chciałam obudzić Harry'ego. Zabrałam ubranie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy wyszłam z kabiny ubrałam moje ulubione krótkie, jeansowe spodenki i błękitną koszulkę na ramiączkach. Wyszłam na korytarz i zeszłam na dół. Zajęłam miejsce przy stole w kuchni i zaczęłam rozmyślać.
Jestem dziewczyną Harry'ego. On należy do jednego z najsłynniejszych zespołów na świecie. Ma przyjaciół, wariatów i miliony fanek. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ja i moja siostra byłyśmy z nimi w trasie po Europie. Tak minęły nam wakacje. Teraz jest 29.sierpnia, kto by pomyślał jak ten czas szybko leci... Zaraz, zaraz. KTÓRY?!- spojrzałam na kalendarz, na ścianie. 29.08.!!! Urodziny Liam'a! O rany, na śmierć zapomniałam.
W tym momencie do kuchni wszedł Harry.
-Hej kochanie. Co tak wcześnie wstałaś?- zapytał- Coś nie tak?
Nadal stałam przy ścianie z kalendarzem z otwartą buzią.
- Czy wiesz jaki dziś dzień?- zapytałam, kiedy wróciłam do żywych- Zgaduję, że nie. Dzisiaj są urodziny Liam'a!
- Co?!- krzyknął Harry i Louis, który właśnie zszedł na śniadanie.
- Jak mogliśmy zapomnieć? Przecież nic dla niego nie mamy, a sklepy otwierają dopiero za godzinę- zaczęłam panikować.
- Mam pomysł- powiedział tajemniczo Louis i wrócił na górę.
- Gdzie on idzie?- zapytałam, a mój chłopak tylko wzruszył ramionami i poszedł za przyjacielem. Ja zostałam w kuchni i robiąc śniadanie, nadal lekko panikowałam.

-oczami Harry'ego-

-Louis? Co ty robisz?- pytałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Chłopak wszedł do swojego pokoju, a ja zostałem na korytarzu. Po chwili on i Sara wyłonili się zza drzwi.
Lou trzymał w dłoni kluczyk...
- Po co ci to?- zapytałem.
- To klucz od pokoju Liam'a. Kiedyś zrobiłem sobie kopie- uśmiechnął się i ruszył w kierunku pokoju jubilata. Włożył klucz do dziurki i przekręcił zamek.
- Co ty robisz?! Przecież on i tak ma swój klucz- powiedziała Sara.
- Nie wyjdzie, dopóki ten klucz jest w zamku, więc zyskamy trochę na czasie- zaśmiał się Louis.
- Masz więcej takich kluczy?- zaciekawiłem się.
- Może...- uśmiechnął się chytrze i poszedł do łazienki.
Kiedy Lou zniknął za drzwiami spojrzałem na Sarę. Wyglądała już normalnie.
- Yyy... Sara?- zacząłem niepewnie.
- Tak wiem, co się wczoraj stało. Louis mi z samego rana opowiedział i chcę cię za tamto bardzo przeprosić. Ja nie wiem co się ze mną dzieję kiedy zjem ogórki, na prawdę!- zaczęła się tłumaczyć.
- Ale ja to wiem i wybaczam- uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzięki, ulżyło mi. A tak wgl to jak Ali zareagowała na to co się stało?
- Nijak, bo kiedy dowiedziała się, że to przez ogórki zapomnieliśmy o całej sprawie.
- To dobrze... A teraz przepraszam, ale idę się ubrać- powiedziała i ruszyła w stronę pokoju, a ja wróciłem do kuchni.
Siedziałem przy stole i patrzyłem jak Ali robi jajecznicę. Nagle usłyszałem głosy dobiegające ze schodów. Wyjrzałem na korytarz i zobaczyłem Niall'a i Zayn'a schodzących na dół.
- Cześć śpiochy, wiecie jaki dziś dzień?- zapytałem.
- Yyy... środa?- odezwał się Zayn.
- A po co ci to? Niezależnie jaki dziś dzień, śniadanie trzeba zjeść- powiedział Niall i już był w kuchni.
- Dziś są urodziny Liam'a wy tępe barany!- uniosłem głos.
- Nie nazywaj nas baranami!- wrzasnął Zayn i trzepnął mnie w głowę.
- Dobra, słuchajcie- powiedziałem wracając do stołu- Louis zamknął Liam'a w jego pokoju i pod żadnym pozorem nie wyciągajcie klucza z jego drzwi, ani ich nie otwierajcie. Dzięki temu zyskamy na czasie, żeby coś przygotować- wytłumaczyłem i zabrałem się za jajecznicę, którą Ali właśnie postawiła na stole- Dzięki kochanie!
- Proszę i życzę smacznego- uśmiechnęła się do nas i sama zaczęła jeść.
Właśnie wtedy do kuchni wszedł Lou, a za nim Sara. Zajęli swoje miejsca i jedli swoją porcję śniadania z wielkim apetytem.

-oczami Liam'a-

Spałem jak niemowlę. Obudziłem się dopiero- bo dla mnie to dość późno- o 8.45. Rozejrzałem się dookoła i uświadomiłem sobie, że kończę dziś 19 lat. Ciekawe, czy moi przyjaciele o tym pamiętają? Wstałem z łóżka i złapałem za komputer. Zalogowałem się na twittera, gdzie miałem już pełno życzeń urodzinowych. Na większość odpisałem, ale po pierwszych 50 już nie miałem siły dziękować dalej. Zamknąłem laptopa i podszedłem do drzwi. Chwyciłem za klamkę i...
- Co jest?!- zapytałem sam siebie. Drzwi nie chciały się otworzyć.. Spróbowałem jeszcze raz i kolejny, ale nic. Były zamknięte na klucz, więc spróbowałem je otworzyć. Włożyłem klucz do zamka jednak nic to nie dało, były zamknięte od zewnątrz. Zacząłem walić w drzwi, ale nikt mi nie odpowiedział.
- Louis...- domyśliłem się, że to on, bo nikt inny nie wpadłby na tak durny pomysł. Zrezygnowany usiadłem na łóżku i czekałem aż ktoś, łaskawie otworzy mój pokój.

-oczami Sary-

- Macie jakieś pomysły na dzisiejszy dzień?- zapytałam kiedy wszyscy siedzieliśmy, po śniadaniu, w salonie.
- Może kameralne przyjątko w domu?- zaproponowała Ali.
- Nie no co ty...- zaprotestował Zayn- Może Liam jest mniej przebojowy niż my, ale nie jest nudny.
- To co proponujesz?- zabrał głos Hazza.
- Impreza w klubie, ale bez sław i paparazzi. Taki przyjacielski wypad na drinka, co wy na to?
- Jestem za...- powiedział Niall.
- Ja też- zgłosił się Louis i podniósł moją rękę do góry- Ona też.
- Co?!- krzyknęłam- A w sumie, co się może stać. W końcu muszę zacząć żyć normalnie.
Taki właśnie miałam plan. To właśnie w ten wieczór spróbuję się przełamać.
- No zgoda, niech wam będzie- zgodził się Harry, więc Ali także.
- To załatwione. Tylko musimy iść do klubu, gdzie nie kręcą się żadne sławy, bo skoro nie będzie sław to nie będzie i paparazzi- klasnął w dłonie Zayn i wstał z kanapy.
- A ty dokąd?- zapytał Louis.
- Do łazienki, bo jakbyś nie zauważył jestem w bokserkach- zaśmiał się mulat i ruszył na górę.
Jego ciało było piękne, ale i tak wolę Louis'a. Popatrzyłam na niego i zauważyłam, że jest smutny.
- Gdzie się podział twój uśmiech?- zapytałam.
- Poszedł na górę razem z nagim torsem Zayn'a- patrzył się pusto w ścianę.
Nie mogłam na to patrzeć, więc szybko usiadłam mu na kolanach.
- Wiesz co... Już nie robi on na mnie tak wielkiego wrażenia, więc nie masz się czym martwić. Jestem twoją dziewczyną i to ty mnie podniecasz, a nie Zayn- powiedziałam mu na ucho, ale reszta i tak to usłyszała.
- Jasne... A ja od jutra przechodzę na dietę- zaśmiał się Niall i także wbiegł na górę.
- A ja zmieniam fryzurę- Harry nie mógł opanować śmiechu i razem z Ali tarzali się po podłodze.
- Widzisz jak to brzmi- Louis zrobił minę zbitego psa.
- Ja wiem swoje i się tego trzymam, a jak ONI MI NIE WIERZĄ to już ich problem!!!- ostatnie słowa wykrzyczałam, aby każdy je dokładnie usłyszał. Pocałowałam Louis'a namiętnie i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę.

*17.30*

-oczami Liam'a-

Nadal byłem zamknięty w pokoju. Nie wiem jak mój pęcherz to wytrzymał, ale kiedy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi od razu wstałem na równe nogi i gdy tylko lekko się uchyliły pobiegłem prostu do łazienki, nawet nie patrząc kto mnie wypuścił. Siedziałem w toalecie chyba z godzinę, bo musiałem wziąć długą i odprężającą kąpiel w wannie. Kiedy otworzyłem drzwi do łazienki stali pod nimi wszyscy moi współlokatorzy.
- Wszystkiego najlepszego Liam!!!- wydarli się na całe gardła, a ja tylko się uśmiechnąłem.
- Louis- popatrzyłem na przyjaciela- dlaczego mnie zamknąłeś w moim własnym pokoju?!
- Przepraszam, ale musiałem to zrobić, a tak wgl to skąd wiesz, że to ja?- zdziwił się.
- Bo nikt inny by tego nie zrobił, a z resztą sam się przed chwilą przyznałeś- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Drogi jubilacie- zwróciła się do mnie Sara- za godzinę wychodzimy z domu, więc idź się przygotować i coś zjeść, bo pewnie jesteś głodny.
To prawda, byłem i to bardzo. Szybko ruszyłem do kuchni i pochłonąłem kanapki, które leżały na stole. Potem wróciłem do pokoju i zacząłem grzebać w szafie.
- Sara?!- krzyknąłem- A gdzie my idziemy?
- Do klubu!!!- krzyknęli wszyscy, chórem.
Wybrałem odpowiedni zestaw ubrań i przeprałem się. Gotowy zszedłem na dół i włączyłem TV.

-oczami Sary-

Byłam w pokoju gościnnym, gdzie znajdowały się moje ubrania. Stałam przed szafą i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Długi rękaw i długie spodnie odpadały, bo obiecałam sobie, że się przełamię i słowa dotrzymam.
Wybrałam białą tunikę w czerwone, grube pasy, na ramiączkach, która sięgała do połowy ud. Do tego długie, cienkie, czarne leginsy i czerwone szpilki na baaardzo wysokim obcasie. Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam, zrobiłam również makijaż, mocniejszy niż zazwyczaj. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół, gdzie wszyscy już czekali. Spojrzałam na Ali. Miała na sobie fioletową sukienkę i czarne baleriny. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka i lekki makijaż.
- Wow...- skomentowałam jej strój- pięknie wyglądasz.
Popatrzyłam się po twarzach zebranych i zdziwiło mnie, że nic nie mówią.
- Yyy... Halo! Ziemia do One Direction!- zaczęłam machać rękami przed oczami chłopaków.
- Co ty masz na sobie?!- krzyknął nagle Zayn.
- Źle wyglądam. Już idę się przebrać- powiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów. Zrobiłam jeden krok w górę i więcej nie dałam rady, bo ktoś złapał mnie w pasie i pociągnął do tyłu.
- Nigdzie nie idziesz!- zaprotestował Niall, bo to on zciągnął mnie ze schodów.
- Wyglądasz obłędnie...- zaczął Liam.
- Tak seksownie...- dodał Harry, a Ali trzepła go w ucho- ała, no co?!
- Nic kochanie, tylko ja też tu jestem- uśmiechnęła się moja siostra.
- A do klubu idziesz razem ze mną, więc sorry chłopaki, ale ta piękność jest zajęta- powiedział z zadowoleniem Louis i otworzył przede mną drzwi.
Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do samochodu mojego chłopaka. Zajęliśmy swoje standardowe miejsca i ruszyliśmy w stronę klubu, gdzie mieliśmy świętować urodziny Liam'a.


Hey Kochani! Rozdział jest krótszy od tego wczorajszego i jest beznadziejny. Przepraszam za to coś, naprawdę Was przepraszam.
Kolejny pojawi się dopiero w weekend, bo musimy go napisać. Nasze zapasy się wyczerpały!
Pozdrawiam i życzę miłej nauki w szkole :P
Kama ;**

wtorek, 4 września 2012

Informacja

Usunęłyśmy weryfikację obrazkową , która była przy dodawaniu komentarzy ( tą ramkę z kodem ) , więc teraz komentowanie będzie mniej wkurzające ;) 
Kama&Aisa 

Rozdział 42


- oczami Zayn’a -

Obudziłem się o 10 : 30 . Jestem rannym ptaszkiem , nie ma co . Przypomniało mi się , że dzisiaj idziemy do wesołego miasteczka . Będzie ubaw ! Założyłem spodnie i bez koszulki zszedłem na dół , aby zrobić sobie coś na śniadanie . Na miejscu siedzieli już wszyscy .
- Witaj śpiąca królewno – powiedział Niall .
- Spadaj – odpowiedziałem mu .
Zauważyłem , że dziewczyny się na mnie dziwnie gapią , jak w obrazek . Postanowiłem to olać . Krzątałem się po kuchni , robiąc sobie kanapki , kiedy usłyszałem głos Harry’ego .
- Ali , jak chcesz to mogę zdjąć dla ciebie koszulkę , nie musisz się tak gapić na Zayn’a !
Rozległ się śmiech .
- Ale on ma rację ! – krzyknął Louis – Sara , zostaw go !
Wybuchły śmiechem , z resztą ja , Niall i Liam też .  
- Widzicie , wam dużo brakuje , dlatego patrzą się na mnie – zaśmiałem się .
Spojrzeli się na siebie porozumiewawczo . Nie wiedziałem co to może oznaczać .
- Tak myślisz ? To patrz ! – powiedział Harry i zdjął koszulkę , a Lou zrobił to samo .
Miny dziewczyn były bezcenne .
- Taa i co ? – powiedziałem z drwiną w głosie .
Obrócili się do Sary i Ali .
- Dziewczyny , co myślicie ? – spytał Lou .
- Emmm …nooo … bo… -  jąkała się Ali .
- Co to jest ?  – przerwała Sara i podeszła do Lou .
Z jego kieszeni od jego bluzki , którą trzymał w ręce wypadła jakaś kartka .

- oczami Sary -

Podniosłam kartkę z podłogi i zaczęłam czytać na głos .

Kochany Synku !

Mam nadzieję , że jakoś się trzymasz i że nie uganiasz się za panienkami , jak to zwykle bywało .Kotku , bardzo za tobą tęsknimy i czekamy aż wrócisz . Pamiętaj o codziennej higienie i zdrowym odżywianiu . Wiem , że nie ma tam domowych obiadków , ale mam nadzieję , że głodny nie chodzisz . Kocham Cię ,

                                                                                                                       Mama

Gdy to przeczytałam , po prostu mnie zatkało .Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać . Nagle rozległ się pojedynczy śmiech Niall ‘a . Spojrzałam na niego .  Leżał na krześle i śmiał się jak opętany . A , że on ma tak zaraźliwy śmiech , wszyscy po kolei zaczęli mu wtórować .
- Co … co to jest ? – usiłował się pytać Harry .
- Nic ! – wrzasnął Lou i wyrwał mi kartkę z ręki .
Wtedy ja też zaczęłam się śmiać .
- „ Pamiętaj o codziennej higienie” -  śmiał się Niall .
- Człowieku ty masz ponad 20 lat ! – powiedział Liam .
Lou robił się coraz bardziej czerwony .
- Ej no dobra zamknijmy się już – powiedziałam .
Zayn odchrząknął i powiedział .
- Sara  ma rację , zamknijmy s… - nie skończył , bo znowu wybuchł śmiechem .
Louis wybiegł z kuchni , a ja za nim . Wbiegł po schodach do pokoju i zatrzasnął się w nim .
Dziwne – pomyślałam . To do niego nie pasuje .
- Louis , otwórz , proszę cię – prosiłam .
Nie odezwał się . Chyba nieźle się wściekł . Zapukałam znowu . 
- Lou , no proszę cię , otwórz . Nie będę się już śmiała , ale otwórz .
Otworzył . Miał policzki mokre od łez i czerwone napuchnięte oczy . Był załamany .
- Louis…
- Dobrze się bawiłaś ?! – krzyknął .
- Louis , to nie tak , nie złość się na mnie ! – powiedziałam .
Obrócił się do mnie tyłem i odszedł  . Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu . Odsunął się .
- Nie wpadłaś na to , że ja nie chcę , żeby ten list ujrzał światło dzienne ? – spytał już spokojniej.
- Louis , no przepraszam , nie wiem co mi przyszło do głowy  , wybacz mi .
- Ohhh… - podszedł do mnie – wiesz , że nie umiem się na ciebie gniewać . Ale obiecaj mi , że nigdy już tego nie zrobisz – powiedział i spojrzał mi w oczy .
- Obiecuję – powiedziałam , a on przytulił mnie .
Do pokoju weszli pozostali .
- Eeee , stary … przepraszamy – powiedział Harry .
- No , głupio nam – zgodził się Liam .
- Wybaczysz ?  – skończyła Ali .
- Ok. , wybaczam – odpowiedział Lou i wszyscy się na niego rzuciliśmy .
Nagle odezwał się Zayn .
- Wesołe miasteczko !
No tak , mieliśmy dzisiaj jechać .
- No to zbierajmy się – powiedziałam .
Po 10 minutach , wszyscy staliśmy gotowi do wyjścia .

* na miejscu *

Wysiedliśmy z auta . Naszym oczom ukazał się wielki młyn diabelski .
- Musimy na to iść ! –powiedział Lou .
Ruszyliśmy w stronę młyna .
- Proszę 7 biletów  - powiedział Zayn .
Po przejściu bramki usiedliśmy w gondolach . Ruszyło ! Widok był niesamowity . Cały Londyn . Po paru obrotach , młyn zatrzymał się . Wyszliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za czymś ciekawym . Naszym oczom ukazał się dom strachów .
- Tooo idziemy – zapytał Harry Ali .
- No jasne – odpowiedziała mu .
W rezultacie , wszyscy się zdecydowaliśmy . Najlepsze były piski Zayn’a .
- Zayn , kotku , już ci nigdy nie pozwolę do tego wejść , przecież ty zawału dostaniesz – powiedział Harry i zaczął mu miętolić policzek . Zayn w odpowiedzi trzepnął go w łeb.
- Może się jakoś podzielimy i każdy pójdzie w swoją stronę ? – zaproponował Niall .
Zgodziliśmy się . Wyszło na to , że ja i Lou byliśmy razem , Ali z Harrym , i reszta .

 - oczami Ali -

- To gdzie idziemy ? – spytałam .
- Hmm… nie widzę tu nic ciekawego – odpowiedział mi Harry .
Porozglądałam się .
- Patrz , wróżka – wskazałam palcem .
- Chcesz tam iść ? – spytał zdziwiony .
- No , a co nam szkodzi ?
Weszliśmy do środka . Panowała dziwna atmosfera  . Wszędzie czerń i fiolet .Przy stoliku siedziała starsza pani , ubrana w błyszczącą sukienkę .
- Chodźcie do wróżki Adeli – odezwała się .
Spojrzałam na Harry’ego . Usiedliśmy na krzesłach .
- Podaj dłoń – zwróciła się do Harry’ego .
Niepewnie wyciągnął do niej rękę . Milczała chwilę , po czym odezwała się .
- Twoja linia życia dużo mówi . Widzę szczęśliwą przyszłość . Pieniądze , cudowną żonę i dzieci . Ale co to ? Coś się stanie . Coś się stanie w najbliższej przyszłości . W przeciągu kilku miesięcy , nie więcej .
Spojrzałam na Harry’ego . Jego mina była bezcenna . Był przerażony . Wyszliśmy z namiotu .
- Harry , czemu nic nie mówisz ? – spytałam .
- Czy ty słyszałaś co ona powiedziała ?
- Nooo – zaśmiałam się – będziesz mieć pieniądze , cudowną ŻONĘ i DZIECI – zaakcentowałam słowa żona i dzieci .
- Ale nie o to mi chodzi . Stanie się coś…
- Harry , proszę cię  , nie mów mi, że jej uwierzyłeś .
- To wróżka .
- Wróżka wyłudzająca pieniądze od ludzi .
Wzruszył ramionami . Zauważyliśmy faceta z watą cukrową , więc do niego podeszliśmy .


-oczami Liam'a-


- Ludzie, jak można tak dużo jeść?! Przecież on zaraz pęknie!- krzyczałem, wskazując rękami na Niall'a.
-Mnie się pytasz?- powiedział niechętnie Zayn, opierając się łokciem o stolik, przy którym siedzieliśmy już od godziny.
- Skończyłem- powiedział Niall- trzy hot-dogi, dwa hamburgery, dwa jabłka w karmelu i jedna, wielka wata cukrowa!- wymieniał uradowany.
- Nie rozrywa cię może od środka?- zapytałem.
- Nie, nic takiego nie czuję- uśmiechnął się szeroko.
- Dobra, koniec tego dobrego. Teraz idziemy tam!- wykrzyczał Zayn i wskazał palcem na... ogromną kolejkę górską. Szybko pobiegł do kasy po bilety, a ja i Niall byliśmy już w drodze w wyznaczone miejsce.
- Chyba żartujesz!- krzyknął Niall- przecież ja tam zwrócę to jedzenie!
- Trzeba było tyle nie jeść- powiedział Zayn, który właśnie do nas dołączył- A wiesz co jest najlepsze?
- Nie, nie wiem, ale wiem, że zaraz mi powiesz.
- Ta oto kolejka- wskazał palcem na kolosa obok nas- nosi nazwę w sam raz dla ciebie, a mianowicie "Paw"- zaczął się śmiać, a ja dołączyłem do niego. Niall niepewnie spojrzał w górę, ale nic nie powiedział. Byliśmy już przed samym wejściem na kolejkę. Wsiedliśmy do wagonika i powoli ruszyliśmy w górę. Nie powiem, było strasznie wysoko. Wjechaliśmy na samą górę i zaczęliśmy lekko skręcać. Nagle, w momencie zaczęliśmy spadać w dół, a potem szybko wróciliśmy w górę. Obróciliśmy się do góry nogami i znowu zjechaliśmy w dół. Takie kółko powtórzyło się jeszcze dwa razy. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje i jak się nazywam. Czułem się jakbym leciał. Nagle bardzo mocno nami szarpnęło. Oderwałem się od siedzenia i gwałtownie przywarłem do niego z powrotem. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że przejażdżka się skończyła. Popatrzyłem na Zayn'a. Miał zamknięte oczy, ale się śmiał. Potem spojrzałem na Niall'a, wyglądał tak jakby zaraz miał zwrócić. Szybko wysiadł z kolejki i biegiem ruszył do łazienki.
- Wiedziałem, że tak będzie- zaśmiał się Zayn. Ruszyliśmy w stronę toalet, zobaczyć czy nasz przyjaciel jeszcze żyje. Ku naszemu zaskoczeniu właśnie wychodził z kabiny. Był cały zielony, podszedł do umywalki i oblał twarz zimną wodą.
- Nigdy więcej...- wydusił i spojrzał na nas wzrokiem mordercy. Nie zwracając na nic uwagi zaczęliśmy mu uciekać. Wybiegliśmy na zewnątrz i biegliśmy przed siebie. Po gonitwie lekko zwolniliśmy. Obejrzałem się do tyłu i nie zdążyłem nic powiedzieć, bo blondyn rzucił się na mnie i Zayn'a. Upadliśmy na ziemię. Zayn śmiał się w niebogłosy, Niall darł się równie głośno, a ja starałem się zapanować nad sytuacją. Wokół nas zrobiło się już duże zbiorowisko. Zebraliśmy się i szybkim tempem ruszyliśmy w stronę karuzeli dla dzieci.

-oczami Zayn'a-

Nadal rozbawiony całą sytuacją przystanąłem, żeby odetchnąć.
- Ciekawe gdzie podziewa się reszta?- zapytał Liam, który patrzył na dzieci, kręcące się w kółko na karuzeli.
- Znam odpowiedź na twoje pytanie- powiedział Niall i wskazał na dwa konie na karuzeli. Na jednym z nich siedziała Sara. Śmiała się, a był to nadal rzadki widok, a na drugim wygłupiał się Louis. Udawał, że jest na rodeo i łapie kowboi na lasso. To naprawdę wyglądało komicznie, bo krzyczał przy tym: "I ha... Ja Brytyjczyk łapię na lasso kowboi z Dzikiego Zachodu. Świat schodzi na psy!". To było nie do opisania.
Kiedy karuzela się zatrzymała podeszliśmy do naszego "Brytyjskiego Kowboja" i jego dziewczyny.
- Witajcie przybysze z Zachodu. Co wy na to aby poszukać naszej drugiej parki i wrócić do domu?- zapytał Liam.
- Oczywiście mój drogi kompanie, tylko najpierw zaprzęgnę swojego wiernego rumaka i razem z moją dziewczyną ruszę ku zachodzącemu słońcu- powiedział dumnie Louis i przewrócił Niall'a tak, że ten upadł na ręce i opierał się dłońmi i kolanami o ziemię.
- Proszę moja kochana, zasiądź wygodnie na mym pięknym rumaku i razem opuśćmy to miejsce.
- Czyś ty kompletnie zwariował?! Ja nie jestem żadnym koniem, tylko podobno twoim przyjacielem!- krzyknął Niall, podnosząc się z ziemi. Strzelił Louis'owi focha i ruszył przed siebie.
- Niall, zaczekaj! Przecież wiesz, że cię kocham. Nie obrażaj się o takie głupstwo!- krzyczał za nim Lou.
- Wybaczcie ci tylko pod jednym warunkiem- blondyn zatrzymał się i odwrócił w naszą stronę.
- Zrobię co zechcesz!
- Jak będziemy w domu to zrobisz kolację dla wszystkich, potem naszykujesz mi kąpiel, a następnie włączysz mi film, a kiedy już zasnę, przeniesiesz mnie do mojego pokoju i tulisz do snu- powiedział z wielką powagą Niall, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Ty tak na serio?- zapytał Lou przez śmiech.
- Jak najbardziej- odpowiedział mu.
- Dobra zgoda, a teraz chodźmy poszukać Hazzy i Ali- polecił Louis i ruszyliśmy na poszukiwania.

-oczami Louis'a-

Trochę mnie zdziwiły rozkazy Niall'a, no ale co począć.
Chodziliśmy po całym wesołym miasteczku, ale nigdzie nie było ani Ali, ani Harry'ego.
- Może po prostu do nich zadzwonimy- zaproponowała Sara.
Ja wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer Loczka.
- Halo...- usłyszałem w telefonie.
- Harry, gdzie wy jesteście?! Szukamy was już od godziny. Zaraz zamykają miasteczko!- krzyczałem do słuchawki.
- Nie gorączkuj się tak, bo ci żyłka na szyi wyskoczy- zaśmiał się Harry- Jestem z Ali w domu- powiedział spokojnie.
- Gdzie?! Jak to w domu?!
- No normalnie. Nudziliśmy się więc urządziliśmy sobie długi spacer, a teraz jemy kolację.
- Dobra. Nie ważne. My zaraz ruszamy do domu więc nie narozrabiajcie tam- powiedziałem.
- Bardzo śmieszne. Dobra to do zobaczenia- powiedział i się rozłączył.
- No i?- zapytał Liam.
- Są już w domu i jedzą kolację- powiedziałem
- A to samoluby- oburzył się Niall i ruszyliśmy w stronę domu.
Doszliśmy na parking i wsiedliśmy do mojego kochanego autka. Było już ciemno, a niebo było zachmurzone. Zaczęło padać, a na horyzoncie widać było błyskawice.
- No ładnie...- powiedział Liam.
- Przynajmniej nie zaczęło padać jak byliśmy w wesołym miasteczku- powiedział Niall.
- Na kolejce górskiej- dodał swoje trzy grosze Zayn, a Liam zaczął się śmiać.
- Na kolejce?- zapytała Sara.
- Cicho!!! I tak jesteś wściekły na tych pajaców więc na ciebie już nie chcę się wkurzać- krzyknął Horan.
- Dobra nie wnikam- powiedział Sara i włączyła radio. Właśnie kończyła się piosenka "Blow me"- Pink, a zaczynało się nasze "One thing". Liam zaczął śpiewać swoją solówkę razem z radiem, a kiedy przyszła kolej nieobecnego Harry'ego, Sara zajęła jego miejsce. Przez całą piosenkę godnie zajmowała jego miejsce(oczywiście tylko ten jeden raz). Miała taki piękny głos. Kiedy piosenka się skończyła, zapadła cisza.
- Chłopaki?- zaczęła Sara- Jak to jest słyszeć swoją piosenkę w radiu?- jej pytanie zszokowało nas wszystkich.
- Yyyy... Sam nie wiem. Trochę śmiesznie, ale też cieszymy się, że tworzymy muzykę, którą mogę wszyscy usłyszeć- powiedział Zayn.
- A czemu pytasz?- nie mogłem się powstrzymać od zadania tego pytania.
- Po prostu jestem ciekawa jak to jest- powiedziała i popatrzyła na mnie- Kiedyś to było moje marzenie, żeby usłyszeć się w radiu.
- A teraz? Nadal o tym marzysz?- zapytał Liam.
- Czy ja wiem...- powiedziała i w tym samym czasie podjechaliśmy pod dom. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi. Niall otworzył je i weszliśmy do środka.
- Louis?- zwrócił się do mnie- mam nadzieję, że pamiętasz, że teraz robisz nam kolację?
- Niestety tak, ale potem nie miej do mnie pretensji, że się czymś zatrułeś- odpowiedziałem mu i wszedłem do kuchni.
Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić. Zajrzałem do lodówki, ale nic w niej nie znalazłem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do pizzerii. Zamówiłem trzy różne pizze i wyszedłem przed dom. Czekałem na dostawcę, a kiedy się pojawił, zapłaciłem mu i wróciłem do kuchni. Rozłożyłem kawałki na talerzach i postawiłem je na stole.
- KOLACJA!!!- krzyknąłem i w momencie przy stole siedzieli już Liam, Zayn i Sara- a gdzie Niall i Harry z Ali?
- Niall już idzie, a Harry i Ali są zamknięci w pokoju, a ja nie wnikam co tam robią- zaśmiał się Zayn.
- Jedzenie!- krzyknął uradowany Niall, który właśnie się do nas dosiadł.
- Smacznego życzę- powiedziałem i zabrałem się za kawałek jednej z pizzy.
- Widzę, że poszedłeś na łatwiznę i zamówiłeś, a nie zrobiłeś jedzenie- powiedział Liam.
- Owszem, ale w zamian zamówiłem nowe rodzaje, bo wiem, że Niall'ek lubi nowości.
- Ta jest pyszna...- powiedział nasz głodomor - Czuję ser, szynkę, pomirody, ogórki, paprykę, pieczarki i... boczek- wymieniał.
- Ja mam tą samą- powiedzieli równo Zayn i Sara.
- Moja jest z...- zaczął Liam- Zaraz! Tą samą?! Niall, powiedz jeszcze raz co na niej masz!
- Po co?- zapytał. Sam nie wiedziałem o co mu chodzi. Wszyscy byliśmy tak zajęci jedzeniem, że nie zwracaliśmy uwagi na panikującego Liam'a.
- A po to, że o ile się nie mylę to wymieniłeś OGÓRKI!!!- wrzasną na cały dom.
Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że Sara też to je.
- No nie, znowu to samo!- powiedziałem chórem z chłopakami, a Sara wstała od stołu. Wyszła z kuchni i pobiegła w stronę schodów. Ruszyliśmy za nią, ale była za szybka.

-oczami Harry'ego-

Siedziałem razem z Ali w moim pokoju i odpisywaliśmy fankom na twitterze. Nagle, bez pukania weszła do nas Sara. Podeszła do nas i odepchnęła Ali na łóżko, a mnie przyciągnęła do siebie.
- Co ty wyrab...- nie skończyłem, bo ona pocałowała mnie prosto w dziób . Nie wiedziałem co się dzieję. Odsunąłem od siebie Sarę i popatrzyłem na nią.
- Co się z tobą dzieje?! Przecież ja mam dziewczynę, na dodatek twoją siostrę. A ty... ty masz chłopaka, który stoi tam- powiedziałem i wskazałem na drzwi, w których stali pozostali.
- Znowu zjadła ogórki- powiedział Liam. Wtedy już wiedziałem o co chodzi. Popatrzyłem na Ali. Siedziała na łóżku i patrzyła się na siostrę. Wiedziała, że to nie była moja wina bo podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. W tym momencie popatrzyłem na Louis'a. Miał łzy w oczach, chociaż też wiedział, że Sara nie jest tego świadoma. Niall złapał Sarę za rękę, która o dziwo nic nie mówiła. Kiedy wszyscy już wyszli, zamknąłem za nimi drzwi i nie wracając co się przed chwilą stało wróciliśmy z Ali do poprzedniego zajęcia.

-oczami Louis'a-

Zayn i Liam poszli do łazienek, a ja i Niall zaprowadziliśmy Sarę do kuchni, żeby podać jej leki.
- Tu są- powiedział blondyn, wyjmując z szafki pudełko z tabletkami.
Podaliśmy jej jedną tabletkę i ruszyliśmy w stronę pokoju. Aby lek mógł zadziałać, Sara musi położyć się spać. Wszedłem do pokoju, a Niall pomógł mi położyć ją na łóżku.
- Dlaczego ona nic nie mówi?- zdziwiłem się.
- Nie wiem, może to takie objawy?
- Może... Dzięki za pomoc- powiedziałem, a mój przyjaciel wyszedł z pokoju. Już miałem zamykać drzwi, ale Niall się wrócił.
- Wybaczam ci tego rumaka- uśmiechnął się i poszedł do siebie.
Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżku, obok Sary. Moja Marchewka już spała, więc sam postanowiłem się położyć. Przebrałem się w piżamę i zająłem miejsce obok mojej dziewczyny.

Jooooł !!! Ta da ! Rozdział 42 , czyli ten, od którego rozdziały są dłuższe :D cieszycie się ? Podobał się ?  
Aisa :P

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 41

-oczami Niall'a-

Obudziłem się i od razu skierowałem się do łazienki. Kiedy wyszedłem przeszedłem obok pokoju Harry'ego. Od razu do niego wparowałem i położyłem się na śpiących jeszcze Hazzie i Ali.
- Hej gołąbeczki, trzeba zrobić śniadanie, bo Niall'ek jest głodny- powiedziałem, budząc ich- Kto będzie tak dobry i mnie nakarmi?- zapytałem z nadzieją w głosie.
- Na pewno nie my. Idź szukać dalej- powiedziała Ali i wtuliła się w Harry'ego, spychając mnie z łóżka.
- Nie to nie, za karę nic wam nie zostawię- powiedziałem stanowczo i wyszedłem na korytarz. Moją następną nadzieją był Liam. Wszedłem do jego pokoju i podszedłem do łóżka. Usiadłem na brzegu i zacząłem go lekko szturchać.
- Liam, kochanie moje. Wstań i zrób przyjacielowi śniadanie- powiedziałem najładniej jak tylko umiałem, ale nie doczekałem się żadnej reakcji. Odchyliłem kołdrę i zobaczyłem Liam'a z zatyczkami w uszach- I po co ja się wysilam- powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Następny był pokój Zayn'a, ale do tego to nawet nie warto wchodzić. Moją ostatnią deską ratunku byli Louis i Sara. Zapukałem do pokoju, ale nikt nie odpowiedział. Z wielkim trudem otworzyłem zagracone drzwi i wielkimi krokami podszedłem do okna, ale i tak się potknąłem. Złapałem na roletę i pociągnąłem ją do góry. Promyki przebijającego się słońca wpadły przez szybę i oświeciły twarze wtulonych w siebie kochaneczków. Rzuciłem się na nich, a Sara gwałtownie usiadła na łóżku.
- Co jest?- zapytała, kiedy mnie zobaczyła.
- Głodny jestem- odpowiedziałem.
- Żadna nowość- odezwał się zaspany Lou- Dlaczego nas budzisz?
- Bo nikt inny nie chce zrobić śniadania, więc zostaliście mi wy- uśmiechnąłem się i popatrzyłem na Sarę.
- A sam nie możesz sobie zrobić?- zapytała.
- Nie, bo ja lubię jeść, a nie robić jedzenie. A z resztą liczę, że to ty zrobisz śniadanie, bo on to podałby nam tylko marchewki.
- A niby czemu mam się zgodzić?- zmarszczyła oczy.
- Jak nie zrobisz śniadania to każdy z tych śpiących leni pozna twój mały sekrecik- uśmiechnąłem się i wskazałem na szufladę z bielizną Louis'a, ale ona i tak wiedziała o co mi chodzi.
- Jaki sekrecik?- nagle odezwał się Louis, a Sara przygniotła mu twarz do poduszki.
- Skąd ty...- zaczęła.
- Widziałem jak się rozpakowywałaś, kiedy tu przyjechaliśmy- zaśmiałem się- To jak będzie z tym śniadaniem?
- Dobra...- powiedziała niechętnie i pobiegła do kuchni.
- Jaki sekrecik?!- dopytywał się Louis.
- Jak ona będzie chciała to się dowiesz, a teraz cicho sza- powiedziałem i wróciłem do pokoju się ubrać.

-oczami Sary-

Jak ten on mógł zobaczyć tą bieliznę?! Przecież starałam się być ostrożna. Wiedziałam, żeby jej nie brać, po prostu wiedziałam, ale nie- myślałam o tej sytuacji, robiąc śniadanie. Na szczęście Louis o tym nie wie. Mam tylko nadzieję, że się nie domyśla.
Skończyłam robić jajecznicę i poszłam do pokoju gościnnego, gdzie miałam ubrania.
- Na wszelki wypadek dzisiaj to ubiorę- powiedziałam, trzymając w ręce skąpy kostiumik. Zabrałam jeszcze bluzeczkę na grubych ramiączkach, do tego sweterek i długie spodnie bo w niczym innym nie chodziłam. Poszłam z ubraniem do łazienki. Umyłam zęby i ubrałam się, a kiedy wyszłam zawołałam wszystkich na śniadanie.

-oczami Harry'ego-

Razem z Ali niechętnie wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy do kuchni, gdzie byli już pozostali. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stołu.
- Co dziś robimy?- zapytał Zayn.
- Mamy wywiad w radiu, zapomniałeś?- przypomniał Liam.
- Aha, no tak- posmutniał Mulat- A ja chciałem iść do wesołego miasteczka...
- Pójdziemy jutro, bo mamy dzień wolnego- pocieszyłem go i popatrzyłem na Ali- A kiedy tam będziemy to wybierzemy się do tunelu miłości, co ty na to?
- Jestem zaaaa...- odezwał się, z pełną buzią Louis.
- Nie mówiłem do ciebie- popatrzyłem się na niego krzywo.
- Ja do ciebie też nie- pokazał mi język i odwrócił się do Sary. Pocałował ją i wstał od stołu.
- Za ile macie ten wywiad?- zapytała Ali.
- O 11.30 musimy być na miejscu- odparł Niall- A która jest godzina?- zaczął się rozglądać po kuchni.
- 10.46!- krzyknął z korytarza Louis. W momencie zerwaliśmy się z miejsc, a dziewczyny zaczęły się z nas śmiać.
- Z czego tak rżycie?! Wy też z nami idziecie!- powiedział Zayn, wspinający się po schodach. Byłem już na górze, ale słyszałem jak zaczynają panikować, że nigdzie nie idą, bo nie zdążą się przyszykować.
- Przecież to będzie wywiad radiowy i to my będziemy gadać, a wy będziecie siedzieć i nas słuchać- zaczął je uspokajać Liam.

-oczami Louis'a-

Po 20 minutach wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyliśmy w stronę siedziby radia.
- Ile to potrwa?- zapytała moja Marchewa.
- Ok. godziny. A czemu pytasz?
- A tak, z ciekawości. Nigdy nie widziałam wywiadu w radiu. Słyszeć to słyszałam, ale siedzieć w studiu to nie- zaśmiała się.
- Jesteśmy- powiedziałem, kiedy podjechaliśmy pod wielki budynek. Szybko weszliśmy do środka i wjechaliśmy na najwyższe- dwunaste- piętro. Skierowaliśmy się do studia, gdzie nadawano audycję.
- Witam was- przywitał się mężczyzna- To ja będę przeprowadzał z wami wywiad. Jestem Jonathan- podał nam wszystkim rękę.
- Cześć- przywitaliśmy się równo i usiedliśmy na przygotowanych dla nas miejscach, a Sara i Ali usiadły za nami na kanapie.
- Będę wam zadawał podstawowe pytania po trasie, więc nie macie się czym stresować- powiedział Jonathan.
- Wchodzimy za 3...2...1...- usłyszeliśmy głos z głośnika.
- Cześć wszystkim. Jak zapewne każdy z was wie dzisiaj w radiu gościmy świeżo po skończonej trasie zespół One Direction, cześć chłopaki- zaczął audycję Jonathan.
- Hej!- krzyknęliśmy do mikrofonów.
- A więc. Właśnie skończyliście trasę, jak ona wam minęła? Była męcząca, zaskakująca, a może zabawna?
- Jeśli chodzi o koncerty to trasa jak najbardziej się udała. Trochę gorzej miały się nasze prywatne sprawy, ale o tym chyba nie chcemy opowiadać- powiedział stanowczo Liam.
- Ok, jasne. To może powiedzcie jak odbieraliście zachowanie waszej publiczności?
- Na każdym koncercie była ona inna, ale za każdym razem była wspaniała. Fani śpiewali razem z nami, co dawało nam ochotę do dalszego śpiewania- odpowiedział Niall.
- Dokładnie. Chcielibyśmy za to z całego serca podziękować, bo gdyby nie nasi fani to trasa by się nie odbyła- dodał Zayn.
- A który koncert wspominacie najlepiej?- zapytał Jonathan. Popatrzyliśmy się na siebie. Już wiedzieliśmy co odpowiedzieć.
- LONDYN!!!- krzyknęliśmy.
- Dlaczego akurat Londyn? Dlatego, że był ostatni, czy może ze względu na waszą niespodziankę dla publiczności.
- My zrobiliśmy tylko połowę tej niespodzianki, bo drugą sprawił także nam Louis- powiedział Niall.
- Jak to?- zdziwił się reporter.
- No tak. On i Sara nie powiedzieli nam, że są parą. Dowiedzieliśmy się o tym w tym samym momencie co wszyscy- powiedział Zayn.
- Nawet mnie nic nie powiedział!- krzyknął Harry.
- Nie wyjawialiśmy naszego związku, ze względu na fanów, bo najpierw Harry, a potem nagle ja. Nawet dla nas to było za dużo, a co dopiero dla fanów- wytłumaczyłem.
- To jasne. Ale nadal nie wiemy, dlaczego najlepiej wspominacie koncert w Londynie?
- To na koncercie mój skarb zaśpiewał z nami po raz pierwszy. Sara nie wiedziała, że z nami zaśpiewa- powiedziałem.
- Ja, Louis i nasza stylistka Vici, którą pozdrawiamy to uknuliśmy. Vici zajęła się wyglądem Sary i doprowadzeniem ją na scenę, a my musieliśmy wtajemniczyć we wszystko chłopaków i Ali- wytłumaczył Niall.
- Dziewczyny są tu dzisiaj z nami- powiedział nagle Jonathan- Podejdźcie do nas- zwrócił się do zaskoczonych dziewczyn. One jednak nie chciały podejść, dlatego Harry i ja musieliśmy coś z tym zrobić. Podeszliśmy do nich i złapaliśmy je za ręce, pociągając w stronę mikrofonów. Usiedliśmy na swoich miejscach, a dziewczyny na naszych kolanach i niepewnie się odezwały.
- Hej kochani- powiedziała Ali. Wtedy rozległ się dźwięk telefonu.
- Ooo... Ktoś się do nas dobija- powiedział Jonathan- Halo, halo. Dodzwoniłeś się do Jonathana. Czy chciałbyś coś powiedzieć?
- NIECH ONI COŚ RAZEM ZAŚPIEWAJĄ!!!- rozległy się krzyki w telefonie.
- Widzę, że macie fanów- zaśmiał się Jonathan, patrząc na Sarę. Wtedy zadzwonił kolejny telefon.
- Sara zaśpiewaj coś! Masz świetny głos, a razem z chłopakami brzmi jeszcze lepiej- powiedziała kolejna fanka. Ja popatrzyłem na Sarę, a po jej minie było widać, że jest bardzo zdenerwowana. Właśnie zadzwonił kolejny telefon z tą samą prośbą.
- Chyba nie macie innego wyjścia. Musicie nam coś zaśpiewać- odezwał się Jonathan.
- Skarbie, co ty na to?- szepnąłem Sarze do ucha. Ona była osłupiała, ale lekko pokiwała głową na znak zgody. Chyba nie zrobiła tego świadomie.
- Świetnie. A więc dajcie czadu!!!- krzyknął Jonathan, a w głośnikach zaczął lecieć podkład do "I want". Harry zaśpiewał pierwszą zwrotkę, a kiedy zaczął się refren i moje solóweczki Sara śpiewała je razem ze mną. Po zwrotce Liam'a było słychać, że się rozluźniła, więc na drugim refrenie nic nie śpiewałem. Sara lekko się zdziwiła i patrzyła na mnie morderczym wzrokiem. Kiedy piosenka się skończyła Jonathan podziękował nam za wywiad i zeszliśmy z anteny.
- Sara?- zaczepił moją dziewczynę przy wyjściu- Daj mi swój numer, a niedługo się odezwę, bo może będę miał dla ciebie propozycję, kto wie, może zawodową- powiedział, a Sara dała mu swój numer. Potem zjechaliśmy windą na dół i wyszliśmy z budynku. Zapakowaliśmy sie do auta i wróciliśmy do domu.


I się zaczęło! Ledwo było rozpoczęcia, a ja już mogę jechać na wakacje... Mam za sobą występ przed całą szkołą i jest mi źle... No, ale do rzeczy. Oto kolejny rozdział i jak dla mnie jest przeciętny :/ A dedykuję go Patrycji, Wiktorii i Juce za to, że odezwały się na gg :P
Czekam na komentarze i gorąco Was pozdrawiam.!
Kama ;**

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 40

-oczami Zayn'a-

Wyszliśmy z samolotu i skierowaliśmy się po odbiór bagaży. Kiedy już wszystko zostało załatwione poszliśmy na parking, gdzie czekał na nas bus. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
Kiedy byliśmy na miejscu od razu poszedłem do pokoju. Podobnie zrobili Liam i Harry z Ali. Niall po drodze wszedł, a raczej wpadł do kuchni i złapał jakieś ciastka, a Sara poszła się umyć i rozpakować. Gdzieś umknął mi Louis, ale mało się tym przejąłem. Położyłem się i momentalnie zasnąłem.

-oczami Louis'a-

Siedziałem na ławce przed budynkiem i zadzwoniłem do Paul'a, że żyjemy. Potem wykręciłem numer do Vici.
- Halo?- usłyszałem w telefonie.
- Vici? Mam pytanie...
- No dawaj.
- Czy nasz plan jest nadal aktualny?
- No jasne, że tak. Nie bój się, nie zapomniałam.
- To dobrze- ziewnąłem. Byłem wykończony.
- Ho ho... Słyszę, że chłoptaś zmęczony. Dobra idź spać, bo jutro koncert. Dobranoc- pożegnała się i zakończyła połączenie. Ja wszedłem do mieszkania i zacząłem szukać Niall'a. Nie trudno było go znaleźć. Przypomniałem mu tylko o planie, bo on jako jedyny był wtajemniczony i poszedłem do siebie. Od razu padłem na łóżko i poddałem się zmęczeniu.

-oczami Niall'a-

Kiedy szedłem do swojego pokoju przechodziłem obok pokoju gościnnego, gdzie była Sara. Rozpakowywała właśnie swoje rzeczy, kiedy nagle zobaczyłem co chowa w szufladzie z bielizną... Zrobiłem wielkie oczy i poszedłem w zamierzony cel. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Zamyślony położyłem się do łóżka i zasnąłem.

*następnego dnia*
-oczami Sary-

Obudziłam się dosyć wcześnie. Wybrałam sobie ubranie i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Wszyscy jeszcze spali więc postanowiłam zrobić śniadanie. Otworzyłam lodówkę i lekko się zdziwiłam. Byłam przekonana, że nic w niej nie znajdę, ale myliłam się. Była pełna, a na środkowej półce była kartka. Zaczęłam ją czytać: "Zrobiłem wam wczoraj zakupy. Nie musicie dziękować. Paul". Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z lodówki rzeczy potrzebne do zrobienia kanapek. Po uporaniu się z pomidorem postawiłam śniadanie na stole.
- Śniadanie!!!- krzyknęłam na cały apartament. Od razu do kuchni wbiegł Niall, a za nim pozostali.
- Proszę bardzo- powiedziałam- Zakupy zrobił Paul, wiem bo zostawił kartkę, a teraz smacznego.
- Dzięki- odpowiedzieli. W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Kto to?- zapytałam, a Liam poszedł otworzyć. Po chwili wrócił do kuchni, a za nim weszła Vici. Trochę mnie zdziwiła jej wizyta.
- Cześć wszystkim- przywitała się- Sara już po śniadaniu?- zapytała i spojrzała na mnie.
- Yyy... tak, a czemu pytasz?- zapytałam.
- Bo chcę cię porwać na małą wyprawę- powiedziała tajemniczo- Wstawaj i chodź, a Lou i Niall wiedzą co robić.
Posłusznie wyszłam z mieszkania i zaczęłam wypytywać o co chodzi, jednak ona nie chciała mi nic powiedzieć. Wsiadłyśmy do jej auta i skierowałyśmy się do... Salonu Piękności(?!).
- Vici o co chodzi?! Wiem, że jestem brzydka, ale żeby aż tak?
- Oj głupia... Idziemy na zabiegi upiększające. Kosmetyczka, fryzjer i te sprawy. Zrobimy się na bóstwa przed koncertem- zaśmiała się i zaparkowała przed samym wejściem. Weszłyśmy do środka i skierowałyśmy się do recepcji.
- Dwa wejścia za zabieg "Piękna Ja"- powiedziała Vici, a ja tylko się jej przyglądałam.
- Proszę bardzo- powiedziała recepcjonistka i wskazała drzwi.
- Dzięki- powiedziałyśmy i ruszyłyśmy w wyznaczone miejsce. Za drzwiami czekały na nas dwie kosmetyczki. Usiadłyśmy w wygodnych fotelach, a kobiety robiły swoje. Po godzinie siedzenia spojrzałam na Vici. Wyglądała obłędnie! Chciałam spojrzeć w lustro, ale mi nie pozwolono. Trochę się zdenerwowałam, ale mówi się trudno. Potem przeszłyśmy do pokoju, gdzie zajęły się nami fryzjerki. Po kolejnej godzinie moja towarzyszka miała ma głowie pięknego warkocza, spiętego w koka, a ja nie wiem, bo znowu zakazano mi się przeglądać. Nagle ktoś zasłonił mi oczy przepaską.
- Co jest?!- zapytałam.
- Nie bój się. Nie mogę pozwolić, żebyś spojrzała w lustro- powiedziała do mnie Vici.
- Ale o co chodzi?- pytałam.
- Niedługo się dowiesz, a teraz jedziemy dalej, bo do koncertu już tylko pół godziny- powiedziała i wsiadłyśmy do jej samochodu. Jechałyśmy chwilę, a kiedy stanęłyśmy, ktoś pomógł mi wysiąść.
- Teraz złap mnie za rękę i idziemy- powiedziała Vici. Szłyśmy chwilę, potem stanęłam i nagle usłyszałam dźwięk zasuwanych zasłon.
- Teraz możesz zdjąć opaskę- usłyszałam, więc wykonałam polecenie. Otworzyłam oczy i okazało się, że jestem w przymierzalni.
- Już i co dalej? Gdzie ja jestem?!- zaczęłam pytać.
- Teraz załóż to- powiedziała dziewczyna i podała mi przez zasłonę fioletową, zwiewną sukienkę bez rękawów i czarne buty.
- Po co mi to?- zapytałam.
- Przebierz się i wyjdź tu do nas- usłyszałam głos Ali(?)
- Alicja?! Co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Stoję i czekam, aż wyjdziesz z przebieralni- powiedziała. Ja szybko się przebrałam i odsłoniłam zasłonę. Popatrzyłam na dziewczyny, który wyglądały pięknie w swoich sukienkach, a potem zaczęłam szukać lustra, ale nic nie znalazłam.
- Musimy lecieć- powiedziała Vici- Chłopaki już dawno wyszli na scenę.
- Jak to?! Już?!- zdziwiłam się, że koncert już trwa. Wyszłyśmy z pomieszczenia, gdzie się znajdowałyśmy i skierowałyśmy się za scenę. koncert już trwał, a kiedy zobaczyłam chłopców, śpiewających "One Thing" od razu zaczęłam śpiewać razem z nimi.
- Właśnie o to chodziło- usłyszałam głos Vici. Spojrzałam na nią, nie przestając śpiewać. Była to moja ulubiona piosenka i zawsze musiałam zaśpiewać ją od początku do końca. Zauważyłam, że trzyma ona w ręce MIKROFON, na dodatek włączony. Podała mi go do ręki, a Ali wypchnęła mnie na scenę.
- Przedstawiamy Wam Sarę- zaczął Harry- Siostrę mojego Słońca, która...- nie dokończył, bo...
- Jest moją dziewczyną!!!- wydarł się Louis. Że co?! Co się tu do jasnej cholery dzieje?! Lou podszedł do mnie i zaczął śpiewać swoją solówkę. Podstawił mi "mój" mikrofon bliżej ust i dał mi znać, żebym też zaczęła śpiewać. Zrobiłam to. Sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że byłam w szoku.
Po skończonej piosence Louis powiedział mi tylko ciche "Dziękuję" i się uśmiechnął. Chłopcy popatrzyli się na mnie i pociągnęli na sam środek sceny.
- Sara pomoże nam wykonać ostatnią piosenkę- powiedział Zayn, a fanki zaczęły się krzyczeć jeszcze głośniej. Zaczął lecieć podkład do "I want". Zaśpiewaliśmy ją w szóstkę, a potem wspólnie zeszliśmy ze sceny.
Wszyscy się na mnie popatrzyli, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dziękuję wam- powiedziałam- To było moje marzenie, zaśpiewać z wami na scenie, ale i tak was pozabijam, że wrobiliście mnie w ten koncert- powiedziałam i zwróciłam się do Louis'a.
- Powiedziałeś im?!
- Yyy... W sumie to nie...- zaczął drapać się nerwowo po głowie, a ja popatrzyłam się po twarzach zebranych.
- Dlaczego nam nic nie powiedzieliście?!?!?!- wszyscy zaczęli się drzeć.
- Nie chcieliśmy komplikować wam trasy. Bo jakby wasze fanki dowiedziały się, że Harry i Louis mają dziewczyny to...- wytłumaczyłam, a Louis tylko przytaknął. Pogadaliśmy jeszcze chwilę na temat mnie i Louis'a, a potem wróciliśmy do domu. Każdy rozszedł się do swoich pokoi i tym razem bez żadnych przeszkód mogłam iść spać do mojego kochanego chłopaka.


I mamy 40!!! Podziękujcie Wiktorii, bo to Ona przekonała mnie do tego, aby dodać rozdział, dlatego dedykuję go właśnie Jej.
Nie mam komu dedykować kolejnego rozdziału, więc jeśli ktoś jest chętny to niech da znać na gg. W razie jakichkolwiek pytań, także czekam na gg.
Pozdrawiam.!
Kama ;**

sobota, 1 września 2012

Info.

Z uwagi na to, że pod ostatnim rozdziałem był tylko jeden komentarz jutro(tj. niedziela) nie dodaję rozdziału. Wszelkie zażalenia proszę kierować na moje gg: 4625686, ewentualnie do samego siebie.

Rozdział 39

-oczami Harry'ego-

Obudziłem się o 8.17. Momentalnie wstałem i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby, "ułożyłem" włosy i ubrałem się. Wyszedłem i zobaczyłem  budzącą się Ali.
- Dzień dobry kochanie- przywitałem się, całując ją w czoło.
- Hej- ziewnęła- Co ty taki szybki?
- Już nie miałem ochoty leżeć, więc wstałem- odpowiedziałem.
- Ahaaa...
- Ali, mam pytanie.
- Coś się stało?- zapytała, przechodząc do pozycji siedzącej.
- Nie, nic tylko... Louis i ja idziemy dzisiaj we dwóch na miasto i chciałem zapytać, czy nie masz nic przeciwko?- wydusiłem z siebie.
- Oczywiście, że nie. To twój najlepszy przyjaciel i nie dziwię się, że chcesz spędzić z nim czas- powiedziała i pocałowała mnie.
- Dzięki- odwzajemniłem pocałunek i puściłem ją do łazienki. Kiedy wyszła udaliśmy się na śniadanie.

-oczami Sary-

Kocie- usłyszałam miły głos- Marchewko, czas wstać...- wyszeptał mi do ucha ten sam głos. Wiedziałam, że to Louis, więc musiałam się z nim trochę podroczyć. Obróciłam się na drugi bok i dalej udawałam, że jeszcze śpię- O nie, koniec tego dobrego- nie wiedziałam co to może oznaczać więc się nie ruszałam. Przez chwilę nic się nie działo. Trochę mnie to niepokoiło i nagle stało się...
- Co ty robisz do cholery?!?!?!- zaczęłam się wydzierać, bo Lou na mnie skoczył.
- Nie chciałaś wstać po dobroci, więc musiałem sięgnąć po drastyczne środki- powiedział i zsunął się na miejsce obok mnie.
- Mogłeś dać słodkiego buziaka, a nie uwalać się na mnie- powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem- Nie wiem jak mi to wynagrodzisz...- strzeliłam mu focha.
- Oj no, nie gniewaj się. Przepraszam... Dasz mi tego buziaka?
- Chyba śnisz kochanie- odpowiedziałam i wstałam. Chciałam wejść do łazienki, ale on zagrodził mi drzwi.
- Yyy... Chcę tam wejść.
- Wiem, ale cię nie wpuszczę- zrobił grobową minę.
- A to dlaczego?
- Nie ma buziaka, nie ma łazienki.
- I to ma być według ciebie szantaż?- zaśmiałam się.
- Wiesz... Nie wiem, czy zechcesz zejść na śniadanie w piżamie.
No tak, przecież tam miałam ubranie i z resztą musiałam się umyć i uczesać.
- Kochany kocie, wpuścisz mnie do łazienki?- zrobiłam maślane oczka.
-Dasz mi buziaka?- zrobił dzióbek.
- Louis!!! Wpuść mnie!- krzyknąłem i dałam mu krótkiego cmoka.
- Eee... Co to miało być?- oburzył się. Wtedy już nie wytrzymałam i namiętnie go pocałowałam- Od razu lepiej- powiedział i wpuścił mnie do łazienki.
- Dziękuję!- krzyknęłam już zza drzwi.
- Proszę, a przy okazji. Dzisiaj ja i Harry idziemy na męski wypad na miasto. Mogę iść?
- Ty mnie pytasz o zgodę?!- aż wyjrzałam z łazienki.
- No tak, w końcu jesteś moją Marchewką, więc pytam.
- Jasne, że możesz kocie, a teraz pozwól mi dokończyć poranną toaletę- powiedziałam i schowałam się w łazience.

-oczami Liam'a-

Byliśmy w hotelowej restauracji. Brakowało tylko Louis'a i Sary.
- Gdzie oni są, przecież śniadanie na stole- oburzył się Niall.
- Nie gorączkuj się, już jesteśmy- powiedział Lou, który razem z Sarą właśnie się dosiedli- Życzę smacznego- powiedział i zabrał się za bułkę z serem.
Po 10 minutach byliśmy już po śniadaniu.
- Idziemy się pakować?- zapytałem.
- Ja już jestem gotowy, ale chciałem sobie kupić nową koszulkę w paski, ktoś chętny na zakupy?- powiedział Louis.
- Ja!- zgłosił się Harry- też już jestem spakowany, więc mogę iść.
- Ty to wiadomo, i tak byliśmy umówieni skarbie- powiedział mu Lou- To chodź, skoro nikt inny nie chce- powiedział i odeszli od stołu, a ja i reszta poszliśmy się pakować.

-oczami Louis'a-

Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się w stronę centrum.
- Ty na serio chcesz sobie kupić kolejne paski?- zapytał w pewnej chwili Hazza.
- Pasków nigdy dość- zaśmiałem się i skręciłem w stronę galerii handlowej. Weszliśmy do środka i popatrzyłem na mojego towarzysza.
- Prowadź- powiedział i już byliśmy w drodze do H&M. Weszliśmy w dział męski i podszedłem do wieszaka z bluzkami.
- Co powiesz na tą?- zapytałem i spojrzałem w bok, ale Harry'ego nie było- Harry? Harry?!- zacząłem panikować.
- Zobacz jakie to piękne!!!- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Harry'ego z DAMSKĄ BIELIZNĄ(???) w ręce.
- Co to jest, dla kogo to?!- zacząłem zadawać pytania.
- To jest seksowna bielizna i myślę, że dla Ali będzie idealna- uśmiechnął się szeroko.
- To wy już ten tego?!- zdziwiłem się.
- Nie no co ty, ale nawet nie wiesz jakbym chciał. No, ale ta złamana ręka nam to na razie uniemożliwia- zasmucił się- Na szczęście jeszcze tylko trochę i ręka będzie w pełni sprawna.
- A ty masz zamiar jej to kupić?- wskazałem na skąpą bieliznę.
- Tak i mam nadzieję, że się ucieszy- uśmiechnął się- A ty wybrałeś już te paski?- zapytał i popatrzył na wieszaki, przy których staliśmy.
- Tak, tą- zabrałem ciuch i poszliśmy w stronę kas. Rozglądałem się jeszcze po sklepie i nagle zobaczyłem najpiękniejszą rzecz na ziemi (po za Sarą oczywiście). Podbiegłem do manekina, który miał na sobie białą koszulkę z wielką MARCHEWĄ na przodzie.
- Ja to chcę!!!- wydarłem się na cały sklep. Byliśmy skończeni, bo wszystkie dziewczyny, które były w sklepie do nas podbiegły. Błagały o autografy i zdjęcia, a my nie mogliśmy odmówić. Zeszło nam na tym trochę czasu, a kiedy już byliśmy wolni spojrzałem na zegarek.
- Już 17.30?!- osłupiałem.
- Która?!- zdziwił się Harry- A weszliśmy tu tylko po koszulkę- zaśmiał się i poszliśmy prostu do kas. Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu.
- To gdzie teraz?- zapytałem.
- Na lody!- krzyknął Hazza, dosłownie jak małe dziecko.
Skierowaliśmy się do jakiejś lodziarni. Ja chciałem tylko dwie gałki, ale mój kompan uparł się na deser lodowy. Uległem mu, kiedy zobaczyłem jak kelnerka podaje innym osobom deser truskawkowy.
Usiedliśmy w rogu i czekaliśmy na nasze zamówienie. ja wziąłem sobie "Karmelowe szaleństwo", a Harry "Małpi gaj". Nie wiedzieliśmy do końca co to takiego, ale ta nazwa brzmiała zachęcająco. Kelnerka podeszła do nas po 15 minutach. Ja dostałem swój deser, a Harry swój. Uważnie mu się przyjrzałem i aż mnie zatkało. Lody o smaku wanilii, czekolady, truskawki i bananów, na tym tona bitej śmietany i polewy czekoladowej, to wszystko posypane rozkruszonymi M&M's-ami i bananami.
- To jest piękne! krzyknął Hazza i zaczął się obżerać. Ja kulturalnie jadłem swoje lody, a kiedy skończyłem, byłem najedzony jak nigdy. Harry był dopiero w połowie jedzenia, ale kiedy pytałem czy mam mu pomóc on patrzył na mnie wzrokiem mordercy. Po jakiś 20 minutach udało mu się wepchnąć do buzi ostatnią łyżkę lodów.
- Nigdy więcej!- powiedział i odetchnął z ulgą.
- To co, wracamy do hotelu?- zapytałem.
- Nie! Ja chcę jeszcze do filmów!- powiedział, a ja przyznałem mu rację. Weszliśmy do sklepu z płytami DVD i zaczęliśmy przeglądać półki. Ja wybrałem komedię, a on horror (normalka). Zapłaciliśmy za nasze zakupy i skierowaliśmy się do wyjścia. Po drodze zatrzymało nas jeszcze kilka fanek, ale w końcu udało nam się wyjść. Do hotelu mięliśmy pół godziny drogi.
- Harry, jak wam się układa z Ali?- zapytałem.
- Doskonale, a czemu pytasz?
- A tak jakoś.
- A między tobą, a Sarą coś jest?- zatkało mnie, bo co miałem mu powiedzieć.
- Sara nadal przeżywa ten gwałt i nie pozwala się dotykać- zacząłem inny temat.
- No tak, wcale jej się nie dziwię. Po jutrzejszym koncercie w Londynie musimy iść z tym na policję, czy tego chcą czy nie- powiedział stanowczo, a ja się z nim zgodziłem.
Gadaliśmy jeszcze o różnych sprawach, a on na szczęście nie wracał to tematu Sary. Na dworze było już ciemno. Doszliśmy do hotelu i skierowaliśmy się do windy. Wjechaliśmy na nasze piętro i rozeszliśmy się do pokoi, dziękując za dzisiejszy dzień. Brakowało mi trochę takich właśnie dni, ale teraz przynajmniej mam Sarę, która wypełnia mój czas. Kiedy wszedłem do pokoju moja Marchewa siedziała na łóżku. Chyba płakała.
- Hej kochanie, coś się stało?- zapytałem i usiadłem obok niej.
- Nie, nic- powiedziała i wytarła łzę- Po prostu, kiedy byłam z Ali na balkonie to widziałyśmy Mariana. Stał i się na nas gapił. Nie mogłam znieść jego widoku, więc wbiegłam do pokoju, a Ali wróciła do siebie. Od tamtej pory siedzę tutaj i czekam na ciebie- powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie martw się. Jeszcze dzisiaj stąd wylatujemy i nie musisz się go obawiać- podniosłem jej głowę i popatrzyłem głęboko w oczy- Kocham Cię- powiedziałem po polsku.
- Ja ciebie też- odpowiedziała również po polsku. Mogliśmy używać tych słów wszędzie, bo nikt nas nie zrozumie. Mieliśmy jeszcze dwie godziny do odlotu samolotu, więc musieliśmy się zbierać. Zadzwoniłem do chłopaków i umówiliśmy się za 20 minut przy recepcji. Wykorzystałem ten czas na przytulanie mojego skarba. W pewnym momencie ona zaczęła nucić jakąś piosenkę. Ona ma taki piękny głos, a plan Vici niedługo miał się spełniać.
- Co to?- zapytałem, bo nie mogłem skojarzyć co to jest.
- Sama nie wiem. Jak byłyśmy z Ali małe to mama nam to nuciła do snu. Nie znam słów, a tym bardziej tytułu, ale czasami sobie to nucę, kiedy jest mi źle- powiedziała, a ja ją pocałowałem.
- Musimy się zbierać- powiedziałem i wstałem z łóżka. Wziąłem nasze walizki i pokierowałem się do drzwi.
- Louis- zatrzymała mnie Sara.
- No...
- Kocham Cię mój ty kocie- powiedziała i podeszła do mnie, patrząc mi w oczy.
- Ja Ciebie też i nawet nie wiesz jak mocno- powiedziałem i ostatni raz pocałowałem. Wyszliśmy na korytarz i wjechaliśmy windą do naszej paczki.

-oczami Niall'a-

Byliśmy już w drodze na lotnisko. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Poszliśmy na odprawę i po jakieś kanapki na drogę do restauracji lotniskowej. Każdy wziął po jednej bułce, a ja trochę więcej. Potem skierowaliśmy się do naszego samolotu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca.
Po dwóch godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Domek!!!


Siemka. Ten rozdział jest z dedykacją dla Patrycji, ponieważ wczoraj napisała mi na gg, że jeśli nie dodam rozdziału to mnie zabije, więc wolałam nie ryzykować. Dziękuję Wszystkim i Każdemu z osobna za komentarze i mam nadzieję, że teraz też coś napiszecie.
Następny rozdział to plan Vici, więc liczę na Was !! :P
Pozdrawiam...
Kama ;**