poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 8

-oczami Niall'a-
Obudziła mnie mama, mówiąc, że musimy porozmawiać. Zaspany zszedłem z łóżka i poszedłem za nią.
-Kiedy wyjeżdżacie?- zapytała.
-Jutro po południu- odpowiedziałem jej- A co?
Mama zamyśliła się, lecz po chwili powiedziała poważnym głosem
-Dziewczynom grozi niebezpieczeństwo.
-Jakie niebezpieczeństwo?- zdziwiłem się.
-Wydaje mi się, że zabójcy ich rodziców dowiedzieli się o ich istnieniu i chcą im coś zrobić. Pilnuj, aby nie wyszły dzisiaj z domu- poprosiła.
Byłem nieco zdziwiony, ale też przerażony tym, co przed chwilą usłyszałem.
-Dobrze, zgoda, ale co do tego ma nasz wyjazd?
-Chciałabym, żeby dziewczyny pojechały z wami w trasę, bo tu nie mogą zostać.
Myślałem nad tym chwilę i nie wiedziałem, co mam jej odpowiedzieć. Owszem, mama ma rację, ale czy to dobry pomysł?
-Mam wątpliwości- wydusiłem.
Mama zamilkła. Chyba próbowała coś wymyślić.
-Nie mamy innego wyjścia. Nie mam co z nimi zrobić. Nie mogą wrócić do Polski. Z resztą, nawet nie bardzo umieją mówić po polsku- tłumaczyła- Proszę cię Niall, to dla ich dobra. Są dla mnie jak córki, gdyby coś im się stało...- zaczęła płakać.
-Dobrze mamo, nie płacz. Pojadą z nami, przynajmniej będzie śmiesznie.
Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Wiem, co czuła. One też są dla mnie bardzo ważne. Są dla mnie jak siostry.
-Dziękuję ci, a teraz zrobię wam śniadanie i idę do pracy. Wrócę później niż wczoraj, więc nie czekajcie na mnie.

-oczami Liam'a-

Obracałem się właśnie na drugi bok, kiedy zaczęło mi świecić słońce. Nie byłem zadowolony, że już nie śpię, ale raczej bym już nie usnął. Byłem wściekły na Zayn'a, który smacznie spał, a miał zasłonić wieczorem rolety. Postanowiłem mu się za to odgryźć. Udałem się do łazienki i napełniłem kubek zimną wodą. Wróciłem do pokoju, nachyliłem się nad śpiochem i wylałem mu trochę na kark, małym strumieniem. Powiercił się trochę, ale nic sobie z tego nie zrobił. Powtórzyłem czynność, większym strumieniem. Obrócił się na plecy. Pomyślałem, że to jeszcze lepiej. Odkryłem go, a że spał bez koszulki, resztę wody wylałem mu na brzuch. Zerwał się jak poparzony. Wydarł się na mnie i poszedł do łazienki, trzaskając przy tym drzwiami. Byłem z siebie zadowolony i z uśmiechem na ustach zszedłem na śniadanie.

-oczami Zayn'a-

Skoro i tak byłem mokry, postanowiłem wziąć prysznic. Po kąpieli ubrałem się i poszedłem do kuchni coś zjeść. Tam byli już Liam i Niall. Siedzieliśmy w ciszy i jedliśmy. Rzadko nam się to zdarza, ale jednak. W między czasie pojawili się Lou i Harry. Ciszę przerwał Niall. Co dziwne, skończył na trzeciej kanapce.
-Chłopaki- zaczął- Muszę wam coś powiedzieć.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
-Tak, a co takiego? - zapytał Lou.
Wziął oddech i zaczął mówić
-Dziewczyny jadą z nami w trasę.
Popatrzyliśmy na niego ze zdziwieniem.
-Wiecie, to będą dla nich takie wakacje- dodał.
Odezwał się Harry
-No... to świetnie! Będzie ubaw!
Wszyscy się z nim zgodziliśmy. Siedzieliśmy jeszcze i kończyliśmy jeść. Niall odszedł od stołu i poszedł na taras.

-oczami Niall'a-

Nie powiedziałem im prawdy. Po prostu uznałem, że jak będą chciały,  to same im o tym opowiedzą. Dobrze chociaż, że się nie dopytywali. Nie miałem logicznego pomysłu na kłamstwo. Nagle nad głową przeleciało mi stado gołębi. Zmieniłem temat myślenia i spostrzegłem, że jest dzisiaj ładna pogoda. Niestety, dziewczyny nie mogą się ruszać z domu.

-oczami Louis'a-

Siedziałem sam w pokoju. W pewnym momencie przypomniało mi się, że dziewczyny jeszcze śpią. Postanowiłem, że je obudzę. Poszedłem do salonu, gdzie spały. Nie chciałem ich budzić tak zwyczajnie. Pomyślałem chwilę i oświeciło mnie. Jako jedyny byłem jeszcze w samych bokserkach, więc położyłem się między nimi. Chyba nie muszę opisywać, jak to wyglądało. Przewracałem się specjalnie z boku na bok, aby się obudziły, lecz nie przyniosło to zamierzonego efektu. Objąłem je rękami i przysunąłem do siebie tak, że były do mnie przytulone. Ali, dalej śpiąc wtuliła się we mnie mocniej, jak w poduszkę, co mnie zdziwiło, bo przecież nie o to mi chodziło. One miały się budzić, a nie układać do dalszego snu. Nagle poczułem jak Sara się rusza. Spojrzałem na nią, a ona w tym samym czasie delikatnie otworzyła oczy.
-Dzień dobry kochanie- powiedziałem z uśmiechem.
Ona odskoczyła ode mnie zdziwiona i wykrzyczała
-Louis?! Co ty wyrabiasz do cholery?! I co robisz w moim łóżku?!
-Śpię, nie widać?- odpowiedziałem jak najbardziej naturalnie.
-Śpisz? Z tego co pamiętam, kładłam się bez ciebie, to dlaczego budzę się z tobą?
Była taka słodka, kiedy się wściekała. Chciałem się z nią jeszcze trochę podroczyć.
-Wiesz... nie mogłem sam usnąć. Wszędzie były zajęte pokoje, więc zostałyście mi wy...
Jej mina była bezcenna. Była to mina wściekłości, zdziwienia i zmieszania w jednym. Nagle poczułem coś na moim ciele. Obróciłem głowę w drugą stronę i zobaczyłem wielkie, zdziwione oczy Ali.
-Wyspała się moja królewna?- znowu spytałem.
Ona nic nie odpowiedziała, tylko spojrzała w dół. Nie wiedziałem o co jej chodzi, więc podążyłem za jej wzrokiem. No tak, ciągle była wtulona w moją rękę. Bez słowa puściła ją i spaliła buraka. Sara zachichotała.
-No dobra, a tak na serio to chciałem was obudzić- przyznałem.
-A nie mogłeś tego zrobić w normalny sposób, zamiast pakować nam się do łóżka?- zapytała Sara.
-Nie- powiedziałem z uśmiechem i wyszedłem z pokoju.


Oto rozdział ósmy. Nadal nie mamy żadnych komentarzy co nas bardzo smuci. Nawet pisanie nam już nie wychodzi. Prosimy o chociaż kilka komentarzy, żebyśmy mogły wiedzieć czy ktoś to czyta.

3 komentarze:

  1. A jednak jest następny. Świetny jak pozostałe. Proszę piszcie dalej:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak piszcie. Nie poddawajcie się. Wasze opowiadanie jest naprawdę dobre ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahahahahhahahahahhahahah :)
    LOVE IT ! LOVE IT! LOVE IT! LOVE IT! LOVE IT!

    OdpowiedzUsuń